-Jesteś pewna?
Ależ ciekawy ten sufit.
Taki biały.
-Rose.
Przewróciłam oczami po usłyszeniu po raz kolejny tego samego pytania z ust mojego przyjaciela. Ile razy można pytać o to samo?
-Tak.
-Ale na pewno? Bo wiesz, to...- odezwała się tym razem Stella, ciągnąc temat, którego już miałam po dziurki w nosie.
Dlaczego nikt mnie nie słucha?
-Czy ja przepraszam bardzo, mówię po chińsku? Dlaczego nie możecie uszanować tego, że nie chce ich widzieć? Chyba wystarczająco namieszali w moim życiu, a po tej ostatniej szopce...- zaczęłam podnosić głos, chcąc po raz kolejny wytłumaczyć im coś, co wydawało mi się logiczne. Nie skończyłam jednak mówić, gdyż wspominając ostatnie wydarzenia, znowu czułam te wszystkie nieprzyjemne emocje, które dosłownie rozsadzały mnie od środka.
Miałam dość.
-Spokojnie, nie denerwuj się. -wtrącił się po raz pierwszy Michael, który do tej pory siedział cicho. Było to conajmniej dziwne jak na niego. -Wiemy, a przynajmniej domyślamy się co teraz czujesz, ale na prawdę powinniście porozmawiać. Z Cameronem, a szczególnie z Ashley.
-Nie chce nawet tej suki widzieć na oczy.
Widziałam jak moi przyjaciele rzucają sobie porozumiewawcze, pełne zwątpienia spojrzenia. Nie rozumiałam dlaczego tak strasznie zależy im na tej rozmowie, która tak czy siak, skończyła by się kłótnią.
-Prędzej, czy później i tak do tego dojdzie. Oni nie odpuszczą, nie w tej sytuacji.
-Tym razem mowa o twoich rodzicach. -dorzucił Aaron.
-A oni z jakiej racji? Ani słowem się do tej pory nie odezwali na ten temat, więc wątpię, że będą mnie do tego zmuszać. -powiedziałam pewna swoich słów, bo tak właśnie było. Minął już tydzień odkąd leżę w szpitalu i ani raz nie wspomnieli o rozmowie z tamtą dwójką.
Dosłownie po tym jak skończyłam mówić, w drzwiach pojawiła się moja mama. Widziałam w jej oczach bijącą troskę, zmęczenie, smutek jak i zagubienie. Nie wyglądała tak samo jak zawsze. Zauważyłam już to wcześniej, ale mówiłam sobie, że to przez to całe zamieszanie związane z wypadkiem.
-My już pójdziemy, co? -rzucił Michael, patrząc na moich przyjaciół. Reszta kiwnęła głowami zgadzając się, między czasie żegnając się ze mną, jak i z moją mamą.
-Jak się czujesz, słoneczko?
-Pytasz o to już czwarty raz tego dnia, mamo. W przeciągu godziny nic się nie zmieniło. -odpowiedziałam, uśmiechając się lekko do rodzicielki, która usiadła na krześle obok mojego łóżka. Odgarnęła pasmo włosów z mojego czoła, gładząc je lekko kciukiem.
-Cam przyszedł, stoi na korytarzu. Chciał się z tobą zobaczyć. -powiedziała z delikatnością w głosie, a ja momentalnie poczułam lekką złość. Jednak nie była to złość spowodowana samym jego przyjściem. Po prostu czułam jak w tamtej chwili moje serce zaczyna o wiele szybciej bić, na myśl o tym, że Cameron stoi tuż za drzwiami. To o to chodziło, to mnie cholernie dobijało w tej sytuacji. Powinnam go nienawidzić za to co robił, za te wszystkie lata. Jednak nawet po ostatnich wydarzeniach nic się nie zmieniło. Wciąż ciągnęło mnie do niego do tego stopnia, że na samą myśl o nim, czułam jak w środku mnie, dosłownie latają tak zwane, motylki. Nienawidziłam tego. -Wiem, że to co się wydarzyło, to było najgorsze co mogło się stać, chociażby patrząc na to, że została wciągnięta w to także Stella, ale to... -zacięła się, zastanawiając się przez moment jak dokończyć zdanie. - To jest bardziej skomplikowane niż by ci się mogło wydawać.

CZYTASZ
Zmuszony
RomanceRose to młoda, ale mimo to zraniona dziewczyna, która próbuje ukryć swoje słabości poprzez boks. Wraz z przyjaciółmi, dostaje się do liceum, w którym za sprawą dwóch osób z jej przeszłości, ponownie zaczynają się problemy. Największe osiągnięcia: 09...