-Żartujesz sobie?!
Mój krzyk obił się o ściany pokoju, który oświetlony był przez ciepłe promienie słoneczne wpadające przez otwarte na oścież okno.
-A wyglądam jakbym żartował?
-Może gdybym cię teraz widziała to łatwiej byłoby mi to stwierdzić, kretynie. -przewróciłam oczami na głupotę mojego przyjaciela. -Dobra, ale mówisz poważnie?
-Niestety, tak.
-Boże święty, daj mi siły. -zawyłam zrezygnowana i opadłam plecami na miękkie łóżko.
-Damy jakoś radę. -pocieszał mnie przyjaciel, jednak jego słowa nie poprawiły mi humoru.
. . .
Chodziłam między regałami poszukując najpotrzebniejszych przyborów, aż nagle oczywiście musiałam na kogoś wpaść.
-Przepraszam. -mruknęłam i chciałam ominąć tą osobę, lecz poczułam, że zostałam złapana za nadgarstek. Dopiero wtedy spojrzałam na kogo wpadłam.
Panie Boże, ratuj.
-Rose? -zapytał zdziwiony, jakby zobaczył co najmniej postać nadludzką.
-Nie, Matka Teresa. -odpowiedziałam i wyrwałam rękę z lekkiego uścisku chłopaka, dodając- Co ty taki zdziwiony, że mnie widzisz? W końcu mieszkamy w tym samym mieście, które nie jest zbyt duże. - powiedziałam oschle.
-Raczej dziwi mnie to jak się zmieniłaś. -powiedział wciąż się na mnie patrząc dziwnym wzrokiem. Ja jedynie przewróciłam oczami, i rzuciłam:
-Mam nadzieję, że nie do zobaczenia.
Po dłuższej chwili, w końcu wyszliśmy ze sklepu z torbami wypełnionymi przyborami. Wszelkie zeszyty, mimo że pewnie będę używała raptem jednego do wszystkich przedmiotów, bo szkoda moich pleców na dźwiganie kilku, długopisy, które zostaną wypisane poprzez bazgranie po marginesach zamiast pisaniu notatek, i inne niezbędne rzeczy miałam na szczęście z głowy.
Po powrocie do domu rzuciłam się na łóżko i zadzwoniłam do Stelli. Po czterech sygnałach odebrała.
-No, co tam? -usłyszałam, po chwilowych smętach po drugiej stronie.
-Czy ty spałaś o tej porze?
-To miał być tylko kwadrans drzemki, przysięgam. -wymamrotała dziewczyna.
-No, ale słyszę, że się chyba przedłużyło i zapadłaś w sen zimowy.
- Jest lato, to niemożliwe. -zaśmiała się.
-Właśnie, jest lato, więc korzystaj póki możesz. -zaczęłam pouczać Stellę, mimo że sama się do tego nie stosowałam. Najchętniej siedziałabym tylko w domu i pochłaniała seriale lub książki romantyczne o fabule, która i tak wiem, że nigdy mnie nie spotka. -Zgadnij kogo spotkałam na zakupach. -zmieniłam temat.
-Mendesa? -zapytałą, na co ja tylko przewróciłam oczami, spodziewając się takiej odpowiedzi. W końcu moja przyjaciółka, ma obsesję na punkcie tego znanego na cały świat piosenkarza z ładną buźką.
-Tak, skąd wiedziałaś? -zapytałam głupio, ale nie spodziewałam się, że weźmie to na poważnie.
-Chrzanisz! Jezus Maria, wzięłaś mi autograf? Masz z nim zdjęcie? -krzyczała podekscytowana, a ja załamałam się jej głupotą jeszcze bardziej.
-Nie spotykałam go kretynko, przecież żartuje. Spotkałam Chrisa.
-Dlaczego ja zawsze nabie... -zaczęła mówić, lecz nagle przerwała, po chwili dokańczając. - Chrisa? O Boże, gadał coś? Był sam, czy z tym dupkiem? -zapytała.
-Na szczęście był sam. Gadał tylko jakieś głupoty, jak zwykle, ale szybko go zlałam i poszłam. -opowiedziałam przyjaciółce.
-To dobrze. - powiedziała cicho.
- Muszę ci coś jeszcze powiedzieć, bo domyślam się, że Michael tego nie zrobił. -powiedziałam, na co ona odpowiedziała ciszą, czekając aż rozwinę wypowiedź. - Wiesz z kim będziemy chodzić do szkoły? -zapytałam, przypominając sobie moją rozmowę z chłopakiem.
-Z Shaw... . -zaczęła mówić, lecz szybko jej przerwałam nie mogąc pojąć jak można we wszystko wpychać tego chłoptasia.
-NIE, Stella. Nie z tym twoim Mendesem. Z Ashley, do cholery. -powiedziałam chyba trochę zbyt ostro, zaskakując samą siebie. Szybko odsunęłam telefon od ucha, wiedząc że jeśli tego nie zrobię, moje bębenki zostaną uszkodzone.
-Z KIM?! -wydarła się Stella.
Też się niezmiernie z tego powodu cieszę.
-Z Ash... -chciałam powtórzyć, jednak ta mi przerwała, ponownie krzycząc.
-SŁYSZAŁAM CO POWIEDZIAŁAŚ. -krzyknęła, na co się skrzywiłam. -Po prostu nie dowierzam. Dopiero się od niej uwolniliśmy, a raczej ty się uwolniłaś, i znowu zacznie się to samo. -powiedziała załamana.
-Życie mnie chyba nienawidzi. -powiedziałam, przecierając twarz ręką. -Będziemy po prostu jej unikać, a jeżeli nie będzie się dało to... jakoś sobie poradzimy.
-Tak będzie najlepiej. -powiedziała. -Dobra, kochana, ja muszę kończyć. Pamiętaj, jutro spotykamy się z chłopakami w naszej knajpie. Buziaki! -pożegnała się.
-Tak, pamietam. Do jutra. -powiedziałam, po czym się rozłączyłam.
Odłożyłam telefon i udałam się do tak jakby piwnicy. Jest tam pomieszczenie w którym znajduje się worek treningowy i reszta sprzętu, który jest nieodłączną częścią mojego życia.
Uderzałam w worek, i rozmyślałam nad dzisiejszym dniem. Tak, wiem miałam zapomnieć o spotkaniu z Chrisem, ale to nie jest takie proste. Może to się wydawać głupie, że przez jednego chłopaka tak bardzo się zmieniałam, ale nie mogłam zrozumieć, dlaczego tak to się potoczyło. Dlaczego mnie tak traktował, a ja głupia coś do niego czułam.
Uderzałam w worek coraz mocniej. Nie czułam bólu. Byłam zbyt skupiona by o tym myśleć. Nie zauważyłam jak mój brat wszedł do pomieszczenia. Przyglądał się jak uderzam. Często to robił. Nawet czasami urządzaliśmy pomiędzy sobą walki. Zauważył, że coś jest nie tak, więc złapał moje ręce i powiedział:
-Już wystarczy na dzisiaj Rose. -powiedział z troską, a po tym dodał. - Co ci jest?
-Nic.- mruknęłam, nie patrząc na niego, lecz on nie dawał za wygraną i patrzył na mnie oczekująco. -Spotkałam dzisiaj Chrisa. W sklepie. I na dodatek dowiedziałam się, że kolejne cztery lata będę musiała patrzeć na tą perfidną twarz Ashley. - opowiedziałam bratu, opierając czoło na jego klatce piersiowej.
-Boże, młoda... -mruknął, puszczając moje ręce i przyciągając bliżej siebie.
- Przynajmniej jego, tam nie spotkam.
Jasne...
•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Witam! Pierwszy rozdział już za mną. Piszcie jakbyście zauważyli jakieś błędy, i mam nadzieję, że się podoba.
BlackRightbb xx
![](https://img.wattpad.com/cover/224579999-288-k615119.jpg)
CZYTASZ
Zmuszony
RomansaRose to młoda, ale mimo to zraniona dziewczyna, która próbuje ukryć swoje słabości poprzez boks. Wraz z przyjaciółmi, dostaje się do liceum, w którym za sprawą dwóch osób z jej przeszłości, ponownie zaczynają się problemy. Największe osiągnięcia: 09...