Rozdział 6

2.8K 76 38
                                        

4 września 2019 r. (Czwartek)

Obudziły mnie przychodzące z mojego telefonu, wiadomości. Spojrzałam na godzinę.

6:47.

Nie nastawiłam budzika. No tak, zasnęłam w trakcie filmu.

Sprawdziłam od kogo były te SMS-y. Okazało się, że od tego natręta. No ale chociaż mnie obudził.

Nieznany: Dzień dobry Rose ;*

Nieznany: Wstałaś już?

Nieznany: Spóźnisz się do szkoły!

Nieznany: Wstawaj śpiochu!!

Ja: Dzięki za pobudkę. Nie nastawiłam budzika

Nieznany: Widzisz, jednak się do czegoś przydaję :D

Nie odpisałam już nic, tylko udałam się do łazienki, wcześniej wybierając ubrania. Zrobiłam makijaż, ogarnęłam włosy, które rozpuściłam, i zeszłam do kuchni. Nikogo jednak tam nie zastałam. Na blacie były kanapki, a obok nich karteczka.

Cześć córcia!

Pojechałam z rana do babci, tata jest już w pracy, a Patrick musiał wcześniej wyjść. Zrobiłam ci śniadanie. Smacznego!

Kocham Cię! Mama.

No to już wiem, dlaczego nikt mnie nie obudził.

Zjadłam szybko śniadanie i pobiegłam do pokoju po plecak. Wyszłam z domu, zamykając wcześniej drzwi na klucz. Dzisiaj musiałam iść do szkoły pieszo. Włożyłam, więc do uszu słuchawki i puściłam muzykę na maksa.

Szłam do szkoły nucąc piosenki pod nosem. Droga zajęła mi jakieś 10 minut.

Gdy weszłam na teren szkoły, czułam na sobie wzrok większości uczniów. Nie wiedziałam o co im wszystkim chodzi. Mam coś na twarzy?

Przechodząc obok grupki chłopaków, usłyszałam jak, któryś z nich mówi w moją stronę słowo, dzięki któremu, wiedziałam już o co tu chodzi. Usłyszałam: ,,Podpalaczka".

Cameron i Ashley, puścili zapewne plotę, że podpaliłam dom mojej cioci. Prawda jest taka, że ten dom spłonął, przez świeczki. Tak, przez jebane świeczki. Ciocia kochała je zapalać, by zapach roznosił się po domu. Pewnego razu, podpaliły one zasłony, a ogień rozprzestrzenił się po całym domu. Tylko skąd w ogóle oni wiedzą, że u mnie w rodzinie stało się coś takiego? Oczywiście musieli to wykorzystać.

Szybkim krokiem weszłam do budynku. Wszyscy się na mnie gapili. Słyszałam te same słowa, które usłyszałam jeszcze przed szkołą. Poczułam się jak kiedyś. Jak wtedy, gdy byłam poniżana przez Ashley, wtedy gdy każdy traktował mnie jak zwykłego śmiecia. Ale nie. Nie pozwolę po raz kolejny, żebym przez kogoś takiego jak Cameron czy Ashley, była tak traktowana. Nie będę znowu pośmiewiskiem dla całej szkoły, i nie będę wysłuchiwała tych wszystkich wyzwisk skierowanych w moją stronę.

Byłam wściekła. Co oni sobie do cholery myślą? Kim oni są, żeby tak traktować kogokolwiek. Szłam szybkim krokiem przez korytarz. Chciałam jak najszybciej znaleźć tą dwójkę. Na moje nieszczęście, po drodze wpadłam na chłopaków i Stellę.

-Rose! -zawołał Matt, ale ignorowałam go i szłam dalej. -Rose stój! -dodał po chwili, ale wciąż nie zwracałam na niego uwagi.

ZmuszonyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz