4. Królowa dramatu.

4.8K 116 4
                                    

Zdjęłam z włosów przemoczony ręcznik. Przetrzymałam go o wiele za długo na co wskazywał fakt, że moje długie pasma zdążyły już całkowicie wyschnąć. Rozczesywałam je, jednocześnie próbując zrobić na nich równy przedziałek.

Odłożyłam materiał na blat w łazience i chwyciłam za odżywkę, by powolnymi ruchami wetrzeć ją na całej długości włosów.

- Ale tak nic? Zupełnie nic? - Dopytywała Aria, której głos wydobywał się z Iphone'a leżącego zaraz obok mydła.

- No właśnie o tym mówię - odparłam. Spojrzałam w lustro a dłońmi oparłam się o umywalkę. - Minął pieprzony tydzień, a ja dalej nie wiem, co się dzieje.

Westchnęłam przeciągle.

Właśnie tyle dni upłynęło od czasu imprezy, którą miałam zapamiętać na długo. Odwieziona do domu przez przypadkową nieznajomą położyłam się do łóżka, z którego nie wstałam przez kolejne dwadzieścia cztery godziny.

Umysł zadręczały mi myśli o ciemnowłosym chłopaku Byłam gotowa na jego wiadomość, telefon, czy jakikolwiek cholerny znak.

Tymczasem ten nie odezwał się od momentu, gdy rozpłynął się w powietrzu po rozmowie ze mną.

Dziwiła mnie ta wszechobecna cisza i niewiedza. Jednak zdziwienie zdawało się przewyższać przerażenie, które opanowało moje ciało. Zdawałam sobie sprawę, że wcale nie powinno. Przecież go znałam. Wiedziałam kim był i do czego był zdolny, ale nigdy mi nie zagroził. I nie mógłby tego zrobić, na pewno nie celowo.

Więc dlaczego czułam ten pieprzony strach?

- A co mówił Gabe? - spytała.

Chwyciłam telefon i poszłam z nim do pokoju. Trzymając go mocno w ręku opadłam na łóżko lądując na plecach.

- Jedno wielkie nic - odparłam, podkreślając ostatnie słowo. - Dalej nie wiem, skąd oni się w ogóle znają. Wypytałam go o wszystko, ale nie ma za wiele do powiedzenia. Czuję się jakbym była w jakiejś ukrytej kamerze. Nie ma opcji, że to wszystko dzieje się naprawdę.

Odłożyłam komórkę obok ucha, a wolne ręce założyłam na twarz. Jęknęłam przeciągle.

- Nie wiem, Lori. To wszystko jest jakieś dziwne. Mówiłam ci, żebyś nie bawiła się w bliższe relacje z tym typem.

- Dzięki, mamo. Następnym razem posłucham - burknęłam sarkastycznie.

Aria była otwarta i wyjątkowo towarzyska. Na jednej imprezie potrafiła poznać dwudziestu ludzi i z większością utrzymywać dobry kontakt nawet przez długie miesiące. Jakimś cudem nauczyło ją to rozpoznawania w nich wszystkich złych cech. Często polegała na swojej intuicji, która akurat w przypadku moich znajomości zdawała się brzmieć niczym syrena alarmowa.

Najwidoczniej na mojej drodze stawały jedynie kłopoty.

- Może to ty powinnaś odezwać się do niego pierwsza? - spytała nagle.

- Jeszcze jakieś wybitne pomysły?

- Mówię serio. Skąd wiesz, że on właśnie na to nie czeka.

- To się nie doczeka - wykrztusiłam. - Poza tym usunęłam jego numer.

Nawet jeślibym tego nie zrobiła, nadal nie byłoby żadnej opcji, która zakładałaby, że to ja napiszę pierwsza. Nie byłam nawet pewna, że po trzech latach zachował starą kartę do telefonu.

- Więc? Jaki masz plan?

Otworzyłam usta, chcąc coś powiedzieć, ale zatrzymałam się. Potrzebowałam głębokiego wdechu.

Distress [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz