30. Dlaczego mnie nienawidzisz?

2.4K 88 22
                                    

- O mój Boże. - Trzy słowa mimowolnie opuściły moje usta. Uśmiech bardzo szybko pojawił się na mojej twarzy.

Pędziłam przez pustą ulicę ze świadomością, że najgorsze mamy za sobą. Wierzyłam w to.

- Udało nam się! Cholera, Zane! - krzyknęłam nie powstrzymując radości.

To było proste. Zbyt łatwe, by mogło być prawdziwe. Jednak nic nie miało teraz znaczenia, bo nam wyszło.

- Zatrzymaj się - zarządził. - Zamienimy się.

Ulga była wyczuwalna w jego głosie. Słyszałam, jak jego oddech zwolnił. Nie musieliśmy się już stresować. Po wyrazie jego twarzy nie potrafiłam wyczuć, o czym myśli. Niemniej rozluźnione ramiona pozwoliły mi wierzyć, że on także był spokojny.

Zgodnie z jego poleceniem zatrzymałam auto z boku drogi. Na poboczu rosło kilka drzew, jednak oprócz nich nie było wokół nas nic więcej. Zaciągnęłam ręczny i wreszcie, po tak dłużącym się czasie, zdjęłam dłonie z kierownicy. Zakryłam nimi twarz i przetarłam oczy, bo czułam łzy, które zaczęły zbierać się pod powiekami.

Zane wysiadł z samochodu, a ja zrobiłam to dopiero wtedy, gdy jego sylwetka pojawiła się w oknie po mojej stronie. Stanęłam na drodze i powoli uniosłam spojrzenie na niego.

To była chwila, w której mogłam zapytać go o wszystko. Teraz, gdy euforia rozsadzała nasze ciała nic nie mogło stanąć na przeszkodzie.

- Dziękuję - powiedział, gdy złapaliśmy kontakt wzrokowy.

Kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się lekko. Nie przywykłam do słyszenia tego od niego.

- Nie zrobiłam tego dla ciebie, prawda? - rzuciłam sarkastycznie. Zadarłam głowę w górę. - Wreszcie dasz mi spokój.

Nie wiedziałam, czy to właśnie było czymś, czego chciałam. Mieliśmy za sobą długą drogę, a każdy jej element uświadamiał mi, że wreszcie powinnam odejść.

Wyminęłam go, ale nim zdążyłabym się zastanowić poczułam, jak łapie mnie za talię i przyciąga z powrotem na miejsce.

Pocałował mnie zachłannie, jakby czekał na to od dłuższego czasu. Moje plecy uderzyły o drzwi auta. Nie minęła chwila, nim oddałam pocałunek. Krótka kurtka podwinęła się, gdy Zane sunął dłońmi po mojej talii. Zatrzymał je pod biustem, a jego jeden palec znalazł się pod materiałem topu. Oparłam dłonie o jego klatkę i pociągnęłam za sznurki jego bluzy, by przyciągnąć go bliżej.

Byliśmy zwykłymi pionkami, a nawet wolność nie pozwoliła nam na ucieczkę od losu.

Brunet zszedł z pocałunkami na moją szyję. Czułam jego język, gdy zataczał nim kółka na wrażliwej skórze. Oparłam głowę o samochód i uchyliłam powieki, co pozwoliło mi przypomnieć sobie, gdzie się znajdowaliśmy.

Świadomość była uderzająca.

- Wracajmy już, Zane - szepnęłam.

Poczułam ciepłe powietrze, gdy zaśmiał się zaraz przy mojej szyi. Dopiero, gdy uświadomił sobie, że mówiłam poważnie, odsunął się.

Spojrzał mi głęboko w oczy sprawiając, że od razu przygniótł mnie ciężar tego, co powiedziałam. Chciałam to przerwać. Zachować strzępy zdrowego rozsądku.

- Co tylko zechcesz - powiedział, prosto w moje usta. Przeszywał mnie spojrzeniem w oczekiwaniu na to co zrobię. - Wsiadaj.

Przełknęłam ślinę i skinęłam głową.

Zawahałam się. Oboje to zauważyliśmy.

Odsunęłam się od niego i okrążyłam samochód.

Przez całą drogę nie odezwaliśmy się ani słowem. Atmosfera była napięta, a uczucie braku powietrza nagle powróciło. Wpatrywałam się w krajobraz przed nami i z zadowoleniem przyjmowałam fakt, że był mi coraz lepiej znany.

Distress [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz