2. Strach nie zatrzymuje śmierci. Sprawia, że przestajesz żyć.

6.5K 140 17
                                    

Strużki dymu papierosowego wydostawały się z ust siedzącego przy mnie chłopaka. Co niektóre formował w małe kółeczka, które rozmywały się dopiero, gdy znalazły się daleko od nas.

Wokół unosiła się woń deszczu. Wdychałam ją na przemian z trującymi oparami wylatującymi z papierosa. Jeśli wczułabym się wystarczająco dobrze wyczułabym nawet zapach wody kolońskiej.

- Nadal się ich nie nauczyłam.

Chłopak spojrzał na mnie i podał mi fajkę. Jej końcówka żarzyła się dając przy tym małą iskierkę światła. Oprócz niej jedynym jego źródłem były dalekie gwiazdy na niebie. Tej nocy księżyc został przesłoniony chmurami.

- Praktyka czyni mistrza.

Spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami. Jego przeszywające spojrzenie rzucało mi wyzwanie, a jednocześnie kryła się w nim nutka ciekawości, czy na pewno będę gotowa je przyjąć.

- Nie uważasz, że praktykowanie czegoś, co przybliży cię do śmierci to idiotyzm?

Parsknął śmiechem. Byłam skłonna przyznać, że ujrzałam dumę w jego oczach.

Przyjęłam papierosa i popatrzyłam chwilę na jego końcówkę. Strzepnęłam popiół na ziemię pomiędzy swoimi nogami.

- A czy jest jakakolwiek rzecz, która sprawi, że się od niej oddalisz?

Jego pytanie pozostawiło po sobie gorzki posmak. Taki sam poczułam w gardle, gdy wkładając fajkę między wargi zaciągnęłam się delikatnie. Odkaszlnęłam sprawiając, że szary dym wyleciał z moich ust. 

***

Odgłos maszyny do szycia dochodził do moich uszu nawet pomimo tkwiących w nich słuchawek. Przekładałam biały materiał pomiędzy palcami w akompaniamencie Shameless Camili Cabelo. Wykańczałam wiązanie w krótkim topie na ramiączkach, ale nawet pomimo moich długich praktyk, przynosiło mi to trudność.

Kartki z wzorami rozwiesiłam na ścianie i wpatrywałam się w nie z nadzieją, że nagle zamienią się w filmik z dokładnym rozwiązaniem. Był to nowy projekt, do którego, jak się okazało, nie miałam cierpliwości.

Czułam w sobie narastającą chęć na papierosa, która zwiększała się wraz z kolejnym splątaniem pasków materiału.

Mój wzrok przeniósł się na kalendarz, gdzie czerwonym pisakiem zaznaczona była data dwudziestego piątego czerwca. Rażące dwa dni różnicy wymusiły cisze przeklęcie wydobywające się z moich ust.

Wyjęłam słuchawki z uszu i ruszyłam w stronę balkonu. Obiecałam sobie nie palić przy maszynie, by zapach papierosów nie przesiąknął przez materiały. O ile dla mnie samej nie robiło to różnicy, tak nie mogłam sobie pozwolić na puszczenie do sprzedaży ubrań o nie miłym zapachu.

Odpaliłam czerwone Marlboro i zaciągnęłam się dokładnie tak, jakbym oddychała świeżym powietrzem na łące. Ułożyłam usta w okrąg i wypuściłam spomiędzy nich małe kółko, po czym poruszyłam ręką, aby te jak najszybciej się rozwiało. Oparłam się o ściankę i delikatnie opadłam na parapet by trochę na nim przysiąść. Nadal czułam zakwasy po pakowaniu rzeczy z pokoju Arii.

Jeszcze zanim wypaliłam całego papierosa do drzwi balkonu zapukał mój ojciec. Uchyliłam je i wpuściłam go do środka.

- Przypał? - zapytałam z nieukrywanym rozbawieniem. Opuściłam rękę z fajką, ale dym nadal wzlatywał wysoko docierając do mojej twarzy.

- Podobno jesteś dorosła - odparł.

Zaśmiałam się na jego słowa. Razem z mamą lubił przywoływać mój często używany argument, gdy tylko nie zgadzali się na któryś z moich pomysłów. A było ich naprawdę wiele.

Distress [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz