3. Sparzyłam dłonie na moście, który podpaliłam.

6K 124 143
                                    

Grubym pędzlem nałożyłam kolejną warstwę pudru, która, jak miałam nadzieję, ochroni mój makijaż przed kompletnym rozpłynięciem się. 

Parna pogoda stapiała ze mnie nawet najlżejszy podkład, jakim pokryłam swoją twarz. 

Nadgarstek bolał mnie od stałego wachlowania się, co tylko wzmagało moją irytację na samą siebie i fakt, że ostatnie pieniądze wydałam na ubrania zamiast na nowy wiatrak. Poprzedni zepsuł się jeszcze na początku czerwca, ale gwałtowne obniżenie temperatur sprawiło, że kupienie nowego spadło nisko na mojej liście priorytetów. 

Musiałam zmienić swoje wartości.

W pokoju rozbrzmiał dźwięk dzwonka telefonu. Na ekranie wyświetlił się kontakt, na który po cichu liczyłam. Bez wahania odebrałam.

- Hej, kochanie! - Głos mojego chłopaka rozbrzmiewał z daleka, co podpowiedziało mi, że ustawił mnie na głośnomówiący.

- Hej, Gabe - przywitałam się.

Sama także włączyłam ten tryb i ułożyłam telefon na toaletce, by zrobić ostatnie poprawki w moim makijażu. 

W tle słyszałam szuranie i odgłos metalu padającego na ziemie. Była to codzienność w jego warsztacie. Każdego dnia spędzał w nim wiele godzin, co zaczynało przypominać pracoholizm. Nie miałam pojęcia skąd wzięło się u niego zamiłowanie do motoryzacji, bo jak to ujął, sam nie umie tego wyjaśnić.

Z całą pewnością nie wiązało się to z chęcią dużego zarobku, bo pomimo obsługiwania nawet kilkunastu aut dziennie, jego wynagrodzenie okazywało się marne.

Nie było to jednak dla niego problemem, bo jak powszechnie wiadomo, większość jego zachcianek opłacał ojciec. A owych życzeń momentami okazywało się naprawdę wiele. Właśnie dlatego spodziewałam się, że Gabe będzie chciał się usamodzielnić.

- Jak tam? Gotowa? - zapytał od razu.

- Prawie.

Chłopak parsknął, choć szczerze mówiąc mógł być to kolejny odgłos dochodzący z warsztatu, bo przez echo, jakie tam panowało, ciężko było mi wyróżnić poszczególne dźwięk. Nie zdziwiłabym się jednak, gdyby to pierwsza opcja okazała się prawdą. 

Gabriel często reagował tak na każde "prawie" i "będę gotowa za pięć minut". 

To rzadko kiedy była prawda i dobrze o tym wiedział. Najczęściej podczas wypowiadania tych słów byłam jeszcze w proszku.

- To świetnie się składa, bo pojawił się mały problem.

- Co? - Odłożyłam pędzel od pudru i wwierciłam spojrzenie w telefon. Zdążył już zgasnąć więc patrzyłam jedynie na czarny ekran. - Jaki problem?

- Po prostu... - zaczął, ale od razu przerwał. Usłyszałam szuranie, a zaraz potem jego głos rozbrzmiał blisko, co znaczyło, że podszedł do samego telefonu. - Spóźnię się, bo muszę coś jeszcze załatwić po drodze - dokończył.

- Co się stało? - spytałam, ale nie uzyskałam odpowiedzi na swoje pytanie.

- Dziewiętnasta będzie okej?

- Półtorej godziny? - upewniłam się. - Akurat dzisiaj pojawił się problem, który zajmie ci półtorej godziny?

Umówiliśmy się na siedemnastą trzydzieści. Rozpoczęcie imprezy było planowane na wpół do siódmej, ale większość osób gromadziła się już wcześniej. 

Oboje zdawaliśmy sobie także sprawę z długości drogi, jaką musimy pokonać. Częste korki występujące w tamtej okolicy znacznie przedłużały trasę, a jedynym sposobem, który pozwoliłby nam je zminimalizować, było właśnie wyjechanie wystarczająco wcześnie.

Distress [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz