15. Piękne brązowe oczy i umysł pełen myśli.

3.2K 93 11
                                    

Zane

Nie wiem, w którym momencie złapała mnie za rękaw. Jej palce ściskały materiał bluzy, jakby tylko on utrzymywał ją przy zachowaniu pełnej świadomości.

Drzwi zamknęły się za nami z hukiem, pozostawiając nas w środku loży. Pomieszczenie było zaciemnione, czarne ściany przełamywał fioletowy kolor kanap. Te układały się w kwadrat pośrodku pokoju. Gdzieniegdzie zawieszone były lampy dające słabe światło.

Przy barze umiejscowionym po lewej stronie stało kilku mężczyzn. Wśród nich rozpoznałem dwóch, którym przeszkodziłem podczas ich wizyty w gabinecie Knoxa. Kobieta ubrana w kusą sukienkę stała przy jednym z nich szepcząc mu do ucha.

- Siadajcie, proszę. - Zachrypnięty głos przedarł się przez lecącą z głośników muzykę. - Lori, Gwiazdeczko, nie wstydź się.

Spiąłem się na ksywkę, jaką wobec niej użył. Nie chciałem by tu była, ale wiedziałem, że ukrywanie jej mogłoby jedynie zaszkodzić. To tylko jeden wieczór, a później będzie wolna. Z daleka od tego wszystkiego.

Ruszyłem, by zająć miejsce na kanapie naprzeciw Knoxa. Mężczyzna siedział z rękami założonymi o oparcie. Miał na sobie czarną koszulę i spodnie w tym samym odcieniu. Brodę pokrywał kilkudniowy zarost. Dzielił nas stolik obłożony kilkoma kieliszkami, paczką papierosów oraz teczką.

Mój wzrok wylądował właśnie na niej.

- Co dla was? - spytał pokazując śnieżnobiałe zęby. Jego błękitne tęczówki krążyły pomiędzy nami.

Uniósł się i sięgnął po butelkę wina, którą wybrał spomiędzy kilku innych. Odkorkował ją i zaczął nalewać do szkła najbliżej niego. Sięgnął po dwa czyste i spojrzał na mnie.

- Przyjechałem samochodem.

- Tak, więc Lori. - Odstawił jeden z kieliszków nie kryjąc zadowolenia. Zapełnił drugi i podał go dziewczynie.

Zacisnąłem szczękę zirytowany. Wiedział, że przyjadę, tak samo, jak wiedział, że żadne z nas nie odważy się mu sprzeciwić. Jego dumny uśmiech wywoływał we mnie zdenerwowanie. Chciałem, żeby było po wszystkim.

- Ja nie... - Czułem stres przenikający przez jej głos.

- Nalegam.

Jedno słowo wystarczyło, by z jej ust nie padły żadne zaprzeczenia. Wychyliła się w jego stronę i złapała za szkło. Trzymała je w obu dłoniach, jakby bała się, że zaraz jej wypadnie.

Knox upił łyk i oblizał dolną wargę.

Nie spuszczał spojrzenia z Lori, gestem nakazując jej zrobienie tego samego. Nie musiałem jej widzieć, by wyczuwać przerażenie, jakie zalało jej ciało. Powinienem był jej wyjaśnić. Jakkolwiek przygotować na to, w co ją wplątałem. Teraz było już za późno i mogłem jedynie obserwować, jak radzi sobie z przeżywanym szokiem.

Jej oczy załzawiły się, gdy ciecz spłynęła po jej gardle.

- Nie przedłużajmy - zarządziłem ostrożnie.

- Wiele spraw skomplikowało się podczas twojej nieobecności. - Zaczął zgodnie z moją prośbą. Ostatnie słowo wypowiedział powoli, chcąc je podkreślić. - Pojawiły się problemy. Musieliśmy usunąć kilku sprzedawców, którzy okazali się niegodni. Zrozumiałem swój błąd, jakim było przygarnianie każdej poranionej duszyczki - zironizował. - Ufam ci, Zane, mam nadzieję, że o tym wiesz. Jednak jak wspominałem, muszę mieć pewność.

Czułem na sobie palące spojrzenie Lori. Nie powinna tego słuchać.

- Potrzebuję potwierdzenia.

Nie używał półsłówek. W tym miejscu nie obchodziło go, do kogo dotrą jego słowa. A to wzbudzało moje wątpliwości.

Distress [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz