Przymknęłam powieki, gdy obraz przed oczami z zieleni lasu zmienił się na świecące wysoko fajerwerki. Bit muzyki coraz bardziej przypominał wydźwięk ich wybuchu.
Spotkanie z przeszłością było niczym cios sprowadzający mnie prosto na ziemię. Demony ukrywane przez trzy lata, wyszły wprost na spotkanie ze mną, a ja zamiast uciekać postanowiłam pędzić prosto ku nim.
Jechałyśmy jedną z bocznych dróżek, zgodnie z kierunkiem wskazanym przez nawigację. Parę mil wcześniej minęłyśmy znak informujący nas o opuszczeniu miasta. Zbliżałyśmy się do obrzeży, gdzie znajdował się adres zapisany w telefonie Zane'a.
Długo zastanawiałam się, skąd go znam. Moja pamięć szwankowała zupełnie tak, jakby sama podświadomość chciała wyrzucić ze mnie negatywne wspomnienia. Uświadomienie sobie, co znajdowało się pod wskazanym adresem było dla mnie kubłem zimnej wody. Jednak nawet opadające ze mnie krople nie były w stanie zmyć pytań, jakie zrodziły się w mojej głowie.
To uświadomiło mi, jak mało wiedziałam o tym chłopaku.
Dlaczego dalej jeździł do domu, w którym odbyła się ta jedna, cholerna, noc? Ciekawość nie pozwalała mi odpuścić. Musiałam wiedzieć, co ukrywa.
Może miałam paranoję? Mógł po prostu go nie wykasować albo... No właśnie albo co?
- Zostało nam około dwadzieścia minut. - Głos Arii wyrwał mnie z zamyślenia. - Myślisz, że serio dalej tam mieszka?
Nie widziałam innej możliwości. Jednocześnie kłóciło się to ze wszystkim co o nim wiedziałam.
Pokręciłam przecząco głową.
- Wtedy nie przenosiłby się do Kadena - stwierdziłam.
- I nie wynajmowałby pokoju od Gabriela. Jeśli nie sprzedał tego domu, to mógł po prostu wrócić do siebie. - Myślała głośno.
- Zrobił to, bo wiedział, że z nim jestem.
Mogłam być pewna tego, że każdy najmniejszy krok z jego strony został przemyślany. Zane nie był spontaniczny. Wszystkie ruchy były dokładne i dobrze zaplanowane.
Gabriel był jego najprostszą przepustką do tego, by znaleźć się bliżej mnie.
W jednej chwili przypomniałam sobie momenty, w których uświadamiał mi, że moja relacja z Gabe'em nie dotyczyła już tylko nas. On zawsze był obok.
Na każdej imprezie, o której wspomniał mu szatyn. Na każdym wyjściu, wiadomości, a nawet głupich różach, które dostałam.
Powoli, od samego środka, budował wątpliwości i szykował nasz rozpad.
- Byłam - poprawiłam się.
Nadal nie przywykłam do tej formy.
Aria spojrzała na mnie i wyciągnęła dłoń, by uścisnąć moje udo w pokrzepiającym geście. Cieszyłam się, że była obok. Potrzebowałam jej do tego, by stawić czoła przeszłości. Sama nie dałabym rady.
- Naprawdę nic ci o tym nie wspominał? - spytała z nadzieją.
- Zacznijmy od tego, czy on w ogóle mi o czymś mówi. - Westchnęłam.
Dowiedzenie się czegoś od tego chłopaka graniczyło z cudem.
Wbiłam wzrok w komórkę i analizowałam każdą literę adresu, jakby jedna z nich miała mi posłużyć jako dowód naszych podejrzeń. W aucie rozbrzmiewała piosenka better alone. Jej tekst rozdzierał moją głowę.
- A Jenny?
Uniosłam wzrok, gdy tylko Aria wspomniała imię mamy Zane'a.
Nie widziałam jej od dnia pamiętnej imprezy. Skłamałabym mówiąc, że nie czytałam artykułów na temat śmierci, która rozegrała się na moich oczach. Oprócz nich byłam na bieżąco ze wszystkimi plotkami, jakie rozchodziły się wokół uczniów liceum.
CZYTASZ
Distress [18+]
Romance"- Mam nadzieję, że dobrze wybawiłaś się przez te trzy lata, bo obiecuję ci, że tym razem to ja sprowadzę na ciebie piekło." Lori Irvine zapamiętała ciemne oczy chłopaka zupełnie inaczej, niż te, które zobaczyła po trzech latach. Po ukończeniu szko...