18. Monotoniczni idealiści.

3K 85 14
                                    

Sączyłam gazowany napój stojąc podparta o ścianę w salonie. Ulokowany w centrum domu mieścił w sobie całe zbiegowisko gości. Przed oczami co chwila przewijały mi się nowe twarze, a z oddali dobiegały mnie powitania tych, którzy dopiero pojawiali się na miejscu.

Ciało delikatnie podrygiwało w rytm muzyki. Wolną dłonią poprawiłam sukienkę, która podwinęła się zbyt wysoko. Nie miała ramiączek, a materiał na dole został ucięty tak, by zastąpić go błyszczącymi frędzlami. Te idealnie pasowały do długich srebrnych kolczyków, które założyłam tej nocy.

Na plecach także było widoczne wycięcie, które prezentowało nagą skórę.

- Już jestem! - Z samego środka tłumu wyszedł Gabriel, który podobnie jak ja trzymał w dłoni puszkę. Jego natomiast zawierała w sobie energetyk. - Są i nasze zguby.

Wyjrzałam zza niego i dopiero wtedy dojrzałam Matt'a i Sylvię. Neonowa sukienka tej drugiej stanowiła istny kontrast dla nowoczesnego, czarno-białego wnętrza i pozostałych osób, ubranych raczej w stonowane kolory. 

Wyglądała zjawiskowo.

- Lori! Dalej żyjesz - krzyknął wesoło Matt rozkładając ręce.

Przewróciłam oczami na jego komentarz. Doskonale wiedziałam, co ma na myśli. Nasze ostatnie spotkanie miało miejsce w domu Liberty.

- Zapomniałeś zabrać z domu śliniaczka? - spytałam patrząc na jego bluzkę, która w była w całości pokryta mokrymi plamami.

Chłopak zaśmiał się zerkając na nią.

- Widzę, że dalej jesteś w formie.

- Sam widzisz, żyję i mam się dobrze - parsknęłam.

Gabriel przysunął się do mnie i objął mnie ramieniem, podczas gdy ja zgniotłam pustą już puszkę. 

Czas, który spędziliśmy w domu był niesamowicie niezręczny. Nie mogłam wyzbyć się wrażenia, że wszelkie tematy do rozmów zaczęły się wyczerpywać. Nie mogłam też zdobyć się na wyjawienie mu tak wielu rzeczy, przez co kilka godzin minęło nam na przewijaniu kolejnych odcinków serialu.

Przez cały ten czas zachowywał duży dystans. Oprócz delikatnego dotyku przejawiającego się poprzez zetknięcie ramion czy niewinnej bliskości, nie zdobył się na nic więcej. Przeczuwałam, że miało to związek z moim ostatnim wycofaniem. 

Odnosiłam też wrażenie, że był ze mną z poczucia obowiązku. Chciał odkupić swoje winy?

- Kevin organizuje rozbieranego pokera, co wy na to? - spytał Gabe, lustrując spojrzeniem całą naszą trójkę z uniesionym kącikiem ust.

- Nie ma opcji.

- Stary, jeszcze pytasz.

Odpowiedzi od Sylvii i Matt'a wybrzmiały w tym samym momencie. Stłumiłam ciche parsknięcie, które nadeszło w reakcji na spojrzenia jakie sobie posłali.

- Chyba żartujesz - powiedziała dziewczyna z piorunującym spojrzeniem.

- Ta koszulka ma z cztery lata, mogę ją oddać nawet za darmo.

Razem z Gabrielem patrzyliśmy na nich wyczekująco, gdy ci sprzeczali się o grę karcianą. Sylvia była wyraźnie zirytowana. Nagle wyczułam na sobie wzrok chłopaka, co wręcz wymusiło na mnie spojrzenie w jego stronę.

- Nie ma opcji - odparłam. Nie musiał nawet zadawać tego pytania na głos.

Ja i rozbierany poker nie stanowiliśmy zgranej pary.

- Przynudzacie – skwitował Matt.

- Mam na sobie tylko sukienkę i buty, a wolałabym nie skończyć w samych majtkach. Sorry, chłopaki, odpadam - powiedziałam unosząc ręce w obronnym geście.

Distress [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz