- Cześć, kochanie.
Otępiała wpatrywałam się w chłopaka, którego dłoń nagle oplotła moją talię. Poczułam jego bliskość, gdy przyciągnął mnie do siebie. Trzymał mnie hardo, jednocześnie zachowując luźną postawę. Przewyższał mnie co najmniej o głowę. Sparaliżowana strachem potrzebowałam o wiele więcej czasu, by spojrzeć w górę.
Pierwszym, co dojrzałam była jego zarysowana szczęka i zadziorny uśmiech goszczący mu na twarzy. Na głowie miał kaptur bluzy, której suwak był rozpięty pokazując przy tym czarny tank top. Do nosa dotarł mi drzewny zapach zmieszany z miętą.
Dałabym uciąć sobie rękę, że skądś go znałam. Byłam niemal pewna, że minęliśmy się wcześniej. Mógł być jednym z gości, których widziałam pod klubem. To by tłumaczyło jego obecność tutaj.
- Myers - skierował się do niego natrętny nieznajomy. Powiedział to słowo niczym w zwolnionym tempie. - Nic z tych rzeczy.
- Mam nadzieję - skwitował. Z uwagą obserwowałam ich wymianę zdań. Napięte mięśnie zelżały, jakby sama obecność otulającego mnie chłopaka pomogła mi się uspokoić. - Przepraszam za spóźnienie. - Ostatnie zdanie skierował do mnie.
Spojrzał na mnie i uśmiechnął się ciepło. Miał zielone oczy podkreślone długimi rzęsami. Nad nimi gęste brwi, których pozazdrościłaby niejedna dziewczyna.
- Nic... - mruknęłam, po czym ponowiłam głośniej: - Nic nie szkodzi.
Cokolwiek robił i kimkolwiek był, postanowiłam pójść zgodnie z jego grą. Założyłam sztuczny uśmiech i ruszyłam ręką, by także nią go opleść.
Zawsze byłam pod wrażeniem, słuchając opowieści dziewczyn o chłopakach ratujących je z opresji. Jednocześnie wydawało mi się to niemożliwe. W świecie pełnym znieczulicy mało kto zwracał uwagę na krzywdę innych.
A tu proszę, małe zaskoczenie.
- Co cię tu sprowadza? - Oderwał ode mnie wzrok i ponownie wbił go w nieznajomego.
Ten zachwiał się delikatnie.
- Piękna, samotna dama. Nie powinna sama się tu kręcić. Myślałem, że potrzebuje pomocy.
- Już nie potrzebuje - odparł chłodno.
- No nic. Najmocniej przepraszam. - Nastawienie mężczyzny zmieniło się diametralnie. Wyraz twarzy spoważniał, a słowa zdawał się dobierać z większą uwagą. Odniosłam wrażenie, że ta dwójka nie tylko się znała, ale też jasno ustaliła, kto góruje w ich relacji. I z pewnością nie robił tego starszy, pijany mężczyzna. - Nie miałem zamiaru cię niepokoić. - Zwrócił się do mnie. - Pójdę już.
Zgodnie z tym obrócił się i lekko chwiejnie zaczął znikać z pola widzenia. Ponownie pochłonął go mrok. Wpatrywałam się w jego plecy bez ruchu, jak zaczarowana i dopiero ucisk palców na talii przywrócił mnie do rzeczywistości.
Oderwałam się naprędce od chłopaka i odetchnęłam głęboko.
- Dziękuję- mruknęłam.
Byłam mu szczerze wdzięczna. Nie miałam pojęcia, co zrobiłby mężczyzna, gdyby ten się tu nie pojawił.
Spojrzałam na niego i przyjrzałam mu się dokładnie. Zauważyłam małą bliznę na lewym policzku. Pod kapturem krył krótko ostrzyżone włosy i to właśnie one, zaraz po spojrzeniu, które mi posłał, nakierowały mnie na właściwy trop.
Bo przecież naprawdę go znałam.
- To ty byłeś wtedy u Liberty - powiedziałam cicho.
Uchyliłam wargi i szeroko otwartymi oczami wpatrywałam się w niego.
CZYTASZ
Distress [18+]
Romance"- Mam nadzieję, że dobrze wybawiłaś się przez te trzy lata, bo obiecuję ci, że tym razem to ja sprowadzę na ciebie piekło." Lori Irvine zapamiętała ciemne oczy chłopaka zupełnie inaczej, niż te, które zobaczyła po trzech latach. Po ukończeniu szko...