Zane
- Chciałabym, żeby to wszystko było łatwiejsze.
Podejrzewałbym się o każdą najmniejszą głupotę, ale nie o to, że skutkiem wielu przypadków skończę trzymając Lori w ramionach. Jej głowa opadła na moją pierś, a ja nie miałem zamiaru protestować. Zamiast tego ułożyłem na niej dłoń i delikatnie, ledwie niezauważalnie, gładziłem jej włosy. Drugą natomiast oplotłem jej drobne ciało.
Unosiła się powoli razem z moją klatką, gdy brałem głębokie oddechy. Te jej były spokojne i długie. Zaciągała się moim zapachem tak samo, jak ja jej.
Obserwowałem ją. Wcześniej byłem pewien, że wyczuwa moje spojrzenie. Z resztą nie tylko moje, bo cała reszta tych napalonych kolesi również zwracała uwagę tylko na trójkę dziewczyn zajmującą środek salonu.
Widziałem jak co chwila łapie kontakt wzrokowy z jednym z nich.
Nie dziwiłem im się, choć sam skupiłem się tylko na jednej.
Jej włosy co chwila rozmachiwały się na boki, gdy kręciła głową i obracała się w rytm muzyki. Były długie, dlatego niemal w całości zasłaniały wycięcie na jej plecach. Nadal jednak było widoczne na tyle, by prezentować nagą skórę, która pozostawiała pole do wyobraźni.
Mój wzrok co chwila zniżał się do poziomu jej dłoni, która delikatnym i niemal niezauważalnym gestem obciągała materiał w dół. Równie łatwo ukrywała spojrzenia, jakie kładła na swój dekolt, w celu upewnienia się, czy biust nie jest za bardzo widoczny.
Stresowała się. Zupełnie niepotrzebnie, bo mogłem przysiąc, że wyglądała obłędnie. Była niesamowita.
Byłem pewien, że wychodząc w tej sukience nie wiedziała, że tak wiele osób będzie chciało zobaczyć ją z bliska. Mogłem wręcz założyć się, że żadne z tych spojrzeń nie napawało jej dumą.
Lori ubierała się dla siebie. Nigdy nikogo nie udawała, a to w jakiś cholerny sposób stawało się bardzo podniecające. Fakt, że nawet zdając sobie sprawę ze swojego wyglądu nie czuła potrzeby wywyższania się.
U jej towarzyszek widziałem coś zupełnie innego. Sylvia w neonowej sukience przyciągała uwagę, jednak jeszcze więcej zdobywała Liberty, która co chwila przeskakiwała pomiędzy kolejnymi partnerami. Szatynka szczyciła się każdym padającym na nią spojrzeniem.
Nie wahałem się ani chwili, gdy zauważyłem, że została sama. Liberty zniknęła już jakiś czas temu, a Sylvia odeszła od niej dopiero po dłuższym czasie. Dlatego właśnie przedarłem się przez resztę gości i niespodziewanie złapałem ją za talię.
Poczułem, jak się wzdrygnęła. Jej reakcja na mój dotyk już na zawsze pozostanie moją ulubioną. Spięła się i zamarła, ale powolny ruch dłońmi na nowo rozruszał jej biodra.
- Ale nie będzie. Wiesz o tym.
Nawet ta gorzka prawda nie zdarła uśmiechu, jaki gościł mi na twarzy. Nic nie mogło być prostsze.
Kurwa, nawet jeśli zależałoby mi na niej jeszcze bardziej, nie wyszłoby z tego nic dobrego. Zniszczyła mnie po to, bym teraz ja mógł zniszczyć ją.
Byłem pierdolonym psychopatą, bo chciałem, żeby w głowie miała tylko mnie. Dlatego byłem dobry w tym, co robiłem. Mogłem prowadzić ją swoją drogą, a ona poszłaby bez zaprzeczeń, bo wiedziała, jak wielką władzę już zdobyłem. Udowodniłbym jej to za każdym razem, gdy tylko zauważyłbym cień zwątpienia w jej oczach.
Z jej ust nie padła żadna odpowiedź, choć mógłbym przysiąc, że dosłyszałem cichy pomruk potwierdzenia. Ten jednak zdążył już rozmyć się w dźwiękach panujących wokół nas.
CZYTASZ
Distress [18+]
Romance"- Mam nadzieję, że dobrze wybawiłaś się przez te trzy lata, bo obiecuję ci, że tym razem to ja sprowadzę na ciebie piekło." Lori Irvine zapamiętała ciemne oczy chłopaka zupełnie inaczej, niż te, które zobaczyła po trzech latach. Po ukończeniu szko...