Rozdział 1

283 20 11
                                    

Pierwszy rozdział jest krótki, bardzo, ale w następnych wszystko zacznie nabierać odpowiedniego tempa.

1400 słów

Mam nadzieję, że wam się spodoba :)

***

Marilyn

- Zerwał zaręczyny, Mickey - westchnęłam upijając łyka karmelowego latte - wszystko skończone - teatralnie przetarłam dolną powiekę, jak gdybym chciała wytrzeć łzę, która praktycznie nie istniała.

Brunetka przewróciła oczami po czym wypuściła powietrze z płuc zaciskając palce na swoim kubku z małą czarną.

- Mar, nie kochałaś go - przypomniała na co cichy chichot wydobył się z pomiędzy moich warg.

- Wiem, kochałam jego kasę - pokiwałam nostalgicznie głową - a teraz zostałam z niczym.

- Pieniądze to nie wszystko - prychnęłam, moja najlepsza przyjaciółka ślepo wierzyła że pieniądze szczęścia nie dają, a miłość to najpiękniejsze uczucie w naszym życiu.

- Błagam cię, wiesz kim bym była gdybym nie poznała Brandona? No właśnie, ja też tego nie wiem - kolejne suche parsknięcie wyrwało się z mojego gardła. Michaela pokręciła głową z niedowierzaniem upijając łyka swojej gorzkiej kawy.

- A teraz gdzie skończysz? Skoro twoja skarbonka bez dna odeszła co? - trochę pretensjonalny ton jej głosu sprawił, że wszystkie moje mięśnie się spięły, mimo to starałam się aby uśmiech nie zszedł z mojej twarzy. Co i tak było na nic, bo ta jędza znała mnie najlepiej na świecie.

- Ostatnio ściągnęłam z tego chuja milion dolarów, jestem ustawiona dopóki do mnie nie wróci - jej brwi powędrowały w górę.

- Czekaj co? Skąd masz pewność, że do ciebie wróci? - sarknęła.

- Mam plan, którego jak na razie ci nie powiem.

- Ta, te twoje pomysły zazwyczaj kończą się bardzo źle - mruknęła po czym westchnęła a jej ciepła dłoń spoczęła na mojej, zacisnęła na niej palce a gdy spojrzałam prosto w jej oczy ujrzałam w nich ciepło i troskę - możesz na mnie liczyć - szepnęła. Skinęłam głową, nie potrzebowałam się przed nią płaszczyć.

- Dziękuję, ale on wróci do mnie szybciej niż ci się wydaje - wypuściła powietrze z płuc. Wiedziała że mam trudny charakter, doskonale wiedziała jaka jestem i przez co się taka stałam. Wiedziała że nic nie jest w stanie mnie zmienić... a mimo to trwała przy mnie cały czas od paru długich lat.

Michaela Stone, moja przyjaciółka. Najlepsza kompanka, która jako jedyna potrafi znieść prawdziwą mnie. I nie, nie, nie moja Michaela nie jest łudząco podobna do Michaeli Stone z serialu "turbulencje", moja Mickey ma brązowe włosy i piękne, duże ciemno zielone oczka w których można było zatonąć, ale za to ma swojego nieziemskiego Jaryeda i, na szczęście, nie kręci się przy niej żaden Zick.

Jej narzeczony Ben jest cudownym facetem i wiem znów na myśl przychodzi ten cudowny serial, ale no nie ich wina że tak się dobrali.

- Skąd jesteś tego taka pewna? - westchnęłam przenosząc spojrzenie na swoje wypielęgnowane paznokcie.

- Bo zawróciłam mu w głowie trochę bardziej niż on mi.

- To w takim razie dlaczego do ciebie odszedł? - znów zerknęłam w stronę przyjaciółki.

- Bo mnie zdradził i twierdzi że się zakochał i beze mnie będzie mu lepiej - wzruszyłam ramionami.

- Więc skoro tak twierdzi to dlaczego uważasz że zawróciłaś mu w głowie? Gdybyś naprawdę zawróciła mu w głowie to by cię nie zostawił - prychnęłam.

ActorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz