Rozdział 25

148 14 20
                                    

4300 słów, miał być jeszcze dłuższy, ale stwierdziłam że to mogłoby być już za dużo

***

Marilyn

Ani trochę nie żałowałam tego, że sama opierdoliłam dwa wina.

Dokładnie czułam lekkie zawroty głowy i otępienie spowodowane alkoholem. Nie miałam najsłabszej głowy... ale najmocniejszej też nie miałam.

Leżałam na kanapie, z kieliszkiem czerwonego musującego trunku, w telewizji leciał serial, mój ulubiony serial „Bridgertonowie" na którym starałam się skupić w stu pierdolonych procentach... cóż tym razem nawet Simon nie był w stanie sprawić, że zaprzestałam myśleć i robiłam do niego maślane oczka... ponieważ tym razem w mojej głowie była tylko i wyłącznie moja kłótnia z Alciem.

Nawet w momencie w którym byłam podpita jedyne o czym byłam w stanie myśleć to nasza feralna wymiana zdań.

Miałam ochotę do niego zadzwonić i przeprosić, a późnij... później przypominałam sobie że nie do końca to ja tutaj spierdoliłam. Oczywiście, mogłam zachować zimną krew, bo przecież on nie był moją własnością a w momencie w którym zniknę z jego życia on będzie mógł robić z tamtą dziwką co tylko będzie chciał... ale... ale jakoś nie potrafiłam, nie potrafiłam zapanować nad zazdrością a to się u mnie nie zdarzało, nigdy nie byłam zazdrosna o kogoś w sferze uczuciowej, nigdy. Dlatego zapanowanie nad tym uczuciem było dla mnie o miliard razy trudniejsze.

Tak bardzo zabolało mnie to, że nie stanął po mojej stronie, ale nie mogłam tego od niego wymagać.

W końcu poza umową nic nas nie łączyło.

Upiłam kolejny łyk wina próbując trochę bardziej skupić się na Daphne i na Simonie którzy w tamtym momencie wirowali po Sali balowej jakby nic i nikt oprócz nich nie istniał.

Nie zarejestrowałam w którym momencie mój telefon zaczął dzwonić, wiem że ktoś kto się do mnie dobijał nie dzwonił po raz pierwszy, bo gdy w końcu zorientowałam się że ktoś dzwonił i uniosłam telefon ze stolika aby spojrzeć na jego wyświetlacz, mój niedoszły rozmówca zakończył połączenie a na urządzeniu pojawiło się kilka komunikatów o nieodebranym połączeniu.

Westchnęłam gdy dotarło do mnie kto dzwoni.

Chyba jednak byłam pijana a nie podpita skoro nie zauważyłam że mój telefon dzwonił ponad 10 razy...

Ledwo trafiłam w przycisk oddzwoń, ale gdy w końcu mi się to udało to mojej głowy wpadła myśl, że może jednak mogłam nie oddzwaniać.

- Kurwa – wybełkotałam głośno w momencie w którym po drugiej stronie rozbrzmiały jakieś niewyraźne słowa, po chwili dotarło do mnie że powinnam przyłożyć telefon do ucha, albo włączyć głośnomówiący, żeby w ogóle cokolwiek słyszeć – ja pierdole – przeklęłam znowu w końcu przykładając urządzenie do ucha.

- Marilyn? Jesteś tam? – skrzywiłam się słysząc znajomy głos po drugiej stronie.

- Po co do mnie dzwonisz? – wymamrotałam jednym hustem wypijając ponad połowę kieliszka.

- Czy ty jesteś pijana? – przewróciłam oczami a z pomiędzy moich warg samoistnie wypłynęło głośne prychnięcie.

- Nie – pokręciłam głową przymykając oczy, a gdy uświadomiłam sobie że on mnie nie widzi, wybuchnęłam śmiechem.

- Jesteś pijana – stwierdził szeptem który ja doskonale słyszałam – Alec z tobą jest? Jesteś w domu? – coś niebezpiecznie zakuło mnie w serce gdy usłyszałam jego imię a po chwili w oczach zamajaczyły mi łzy jednocześnie poczułam tak wszechogarniającą mnie złość, że miałam ochotę coś rozwalić.

ActorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz