Rozdział 2

190 21 5
                                    


1700 słów 

***

Alec

- Tak tato, tak – westchnąłem pocierając brodę – wszystko mam, na nic mi nie brakuje, nie głodzę się i mam za co opłacać czynsz za kawalerkę – wyśpiewałem tą samą śpiewkę co zawsze przecierając twarz dłonią.

- Synku – zmartwiony głos rodziciela odbił się po drugiej stronie – wiesz, że możesz powiedzieć mi o wszystkim.

- Wiem tato, dlatego się nie martw, gdyby coś było nie tak wiedziałbyś o tym pierwszy – sam do końca nie wiedziałem kogo bardziej chcę przekonać do tych słów. Mojego ojca, czy mnie.

Spojrzałem na siebie w lustrze naprzeciwko.

Tata zdecydowanie nie byłby zadowolony gdyby zobaczył mnie w tej chwili.

Byłem zdecydowanie chudszy niż wtedy, gdy wyjeżdżałem z rodzinnego gniazdka, wory pod oczami dokładnie odznaczały się na mojej bladej twarzy a włosy których kiedyś było niewyobrażalnie dużo, powoli zaczęły wypadać.

Byłem zmęczony, głodny i spłukany do granic możliwości.

Potrzebowałem kasy, na już.

Ale przecież nie mogłem mu tego powiedzieć, sam był po 50 i ledwo wiązał koniec z końcem. Jako dorosły facet nie chciałem dokładać mu kolejnych problemów.

- Muszę kończyć tato – czułem że dłużej nie byłbym w stanie ciągnąć tej rozmowy, rozryczałbym się a tego nie chciałem – kocham cię bardzo mocno, odezwę się do ciebie niedługo. Nie martw się o mnie – nie czekając na odpowiedź ze strony rodziciela zakończyłem połączenie.

Tata zrobił dosłownie wszystko abym mógł się spełniać, wspierał mnie w moich marzeniach a jednym z największych jakie kiedykolwiek tylko posiadałem było aktorstwo.

Marco robił wszystko bym godnie żył, ubierał się schludnie i nie chodził głodny. Mimo to miałem gorsze ciuchy niż reszta dzieciaków, w szkole nie jadłem z wypasionych lunchboxów a po osiągnięciu szesnastego roku życia nie podjechałem pod budynek tej jebanej placówki pierdolonym range roverem ale nie narzekałem i byłem wdzięczny za to, co miałem.

Miałem cudownego rodzica, który gdy tylko dowiedział się co chciałem studiować odkładał każdego pierdolonego dolara, odmawiał sobie praktycznie wszystkiego, bylebym tylko spełnił swoje marzenie.

Jak wielkim niewdzięcznikiem bym był, gdybym teraz prosił bym o pieniądze? Tata i tak zrobił dla mnie już zbyt wiele.

Byłem dorosły. Musiałem wziąć byka za rogi i w końcu zacząć być samodzielny.

Pomiędzy zajęciami, po zajęciach a nawet w nocy pracowałem jako kelner czasem nawet jako barman w klubach nocnych, roznosiłem ulotki, gazety a nawet pracowałem jako sprzedawca i pomoc w magazynie. Wszystkie te prace kończyły się szybciej niż się zaczynały, czasem zostawałem tylko na okres próbny a później kierownik mówił mi do widzenia, na dodatek te prace nie przynosiły zbyt wielkich zarobków więc pieniędzy na życie brakowało jak cholera.

I w pewnym momencie, gdy było już naprawdę bardzo źle a ja chciałem się poddać, zobaczyłem w Internecie ogłoszenie.

Niejaka Marilyn szukała chłopaka, który pomoże jej odzyskać byłego narzeczonego.

Na początku chciałem przewinąć stronę dalej i nie zagłębiać się w tą porypaną sprawę. Parsknąłem pod nosem uważając dziewczynę za idiotkę, która prawdopodobnie była z facetem dla kasy, odjebała coś a on postanowił ją zostawić więc teraz ryczy w poduszkę za grubym hajsem i kombinuje jak odzyskać skarbonkę bez dna... ale później, później zobaczyłem kwotę jaką oferuje za tydzień pracy i zatrzymałem się troszkę dłużej na tym jebanym ogłoszeniu.

ActorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz