Rozdział 26

129 14 14
                                    

3600 słów

Mam nadzieję że wam się spodoba i że zostawicie coś po sobie 😉

***

Alec

Faktem było, że tej nocy nie potrafiłem zmrużyć już oka.

W pewnym momencie, stwierdziłem że dobrym pomysłem było przeniesienie Marilyn do jej sypialni, zrobiłem to więc, chociaż długo się do tego zbierałem. Mój mózg parował od myśli które kotłowały się w mojej głowie, a na dodatek nie potrafiłem przestać na nią patrzeć.

Gdy w końcu zebrałem się w sobie i ruszyłem dupę, postanowiłem że posprzątałem salon z odłamków szkła, porozrzucanych ziaren prażonej kukurydzy, butelek po winach i okruszkach chipsów. Musiałem umyć podłogę bo lepiła się niewyobrażalnie i otworzyć okno bo, mimo że wino przeważnie pachniało dość ładnie, nie dało się już wysiedzieć w salonie.

Nie spieszyłem się wykonując kolejne czynności, jednak co jakiś czas zaglądałam do Marilyn, by sprawdzić czy nadal śpi.

Nie znałem jej na tyle, by wiedzieć w którym momencie łapie ją taka faza po procentach że nie pamięta co działo się podczas upojenia alkoholowego. Dlatego nie potrafiłem stwierdzić czy będzie pamiętać że to ona mnie tam zaprosiła, czy będzie pamiętać że ją przeprosiłem. Czy... Czy nadal będzie na mnie wkurwiona.

Na jej miejscu bym był.

Gdy tylko odłożyłem, znaleziony w łazience, mop na swoje miejsce westchnąłem głośno podpierając ręce na biodrach.

Wbiłem wzrok w jakiś punkt przed sobą, nie skłamię jeśli powiem, że nie wiedziałem nawet którą mieliśmy godzinę. Orientowałem się tylko, że na sto procent była noc, i to późna noc.

W końcu odwróciłem się na pięcie i, całkowicie porzucając pomysł wyjścia z tego mieszkania, udałem się prosto do sypialni blondynki.

Wypuściłem powietrze z płuc, opierając się ramieniem o framugę drzwi. Moje oczy od razu wyłapały sylwetkę dziewczyny skąpaną w lekkim świetle dochodzącym z salonu. jej długie blond włosy, wcześniej związane w niedbałego koka, teraz były porozrzucane wokół jej głowy a gumka leżała gdzieś obok poduszki, nie zmyła makijażu, który odznaczał się na jej zaczerwienionej twarzy. Pod spuchniętymi od płaczu oczami widoczne były czarne smugi tuszu do rzęs. Mocno wtulała w siebie pościel, jedna z jej nóg była pod nią ukryta, gdy drugą miała przez nią przerzuconą. Bluza nieco jej się podwinęła ukazując delikatną skórę jej brzucha i pępek.

Wyglądała... uroczo, pięknie. Była niczym namalowana, mimo że przepłakała pewnie naprawdę długi czas... nadal wyglądała pięknie.

Bez zbędnego zastanawiania się, pogasiłem wszystkie światła i telewizor, z którego nadal wydobywały się dźwięki serialu, który oglądała za nim do niej przyszedłem. Wróciłem do sypialni po czym, najciszej jak tylko się dało, podszedłem do łóżka siadając na jego krawędzi. Ułożyłem się wygodniej opierając się o zagłówek. Delikatne światło księżyca, które dostawało się do pokoju przez okno, sprawiło, że nadal mogłem patrzeć na delikatne rysy jej twarzy.

Nagle odetchnęła głębiej i zaczęła się wiercić, spiąłem się gdy jej dłoń przez przypadek wylądowała na moim brzuchu. Z dokładnością obserwowałem jak przybliżyła się do mnie przyciskając policzek do mojego boku. Wypuściłem drżące powietrze gdy mocno się we mnie wtuliła.

W końcu rozluźniłem mięśnie a na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech gdy ujrzałem jak kąciki jej ust nieznacznie wędrują ku górze przez sen. W tamtej chwili cieszyłem się, że nie opuściłem mieszkania. W spokoju mogłem poobserwować tą wersję Marilyn, którą widziało naprawdę niewiele osób, bezbronną. Delikatnie przejechałem kciukiem po jej policzku na co cicho westchnęła.

ActorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz