Rozdział 15

131 12 24
                                    

Totalnie 18+ więc jeśli ktoś nie chce tego czytać, niech przejdzie do części za kropkami 

2550 słów! Miłego czytania 

***

Marilyn

To zaszło daleko... Zdecydowaniem za daleko.

Jego usta na moich, nasza kłótnia... Jego usta na moich.

Nie całowaliśmy się pierwszy raz i to był fakt, mimo wszystko ten pocałunek był... Inny.

Alec był na mnie wkurwiony, włożył w ten pocałunek całą nienawiść, całą złość i coś, coś czego nie czułam nigdy, w żadnym pocałunku czy to z Brandonem czy z jakimiś innymi typkami z którymi miałam do czynienia wcześniej. Nie potrafiłam nazwać uczucia, którym obdarzył mnie w tym pocałunku, ale gdy je poczułam... Chciałam więcej.

-Mhhh – mruknęłam gdy delikatnie przegryzł moją wargę, moja, chwilę wcześniej sparaliżowana przez emocje, dłoń spoczęła na jego policzku, delikatnie przejechałam palcami po jego skórze, zahaczyłam o żuchwę by ostatecznie złapać za jego brodę i przycisnąć go do siebie bardziej.

Chciałam brnąć w ten pocałunek głębiej.

Przejechał językiem po mojej dolnej wardze, bez najmniejszego zawahania uchyliłam usta dając mu pełen dostęp, przejechał językiem po karbowanej części mojego podniebienia sprawiając że niekontrolowanie sapnęłam prosto w jego usta.

Zszedł pocałunkami niżej, automatycznie odchyliłam głowę w tył dając mu większe pole do popisu, moja ręka zsunęła się z jego twarzy w swoje poprzednie miejsce.

Chciałam tego, czułam podniecenie a szczypanie pomiędzy udami nasilało się z każdym jego dotykiem, z każdym jego pocałunkiem... Nigdy nie czułam aż tak silnych emocji gdy wchodziłam w bliższy kontakt z facetem.

Jęknęłam gdy przejechał zębami po mojej skórze, zacisnęłam uda czując coraz silniejsze napięcie.

- Alec – wybełkotałam niczym pijana, niecierpliwa. Nie wiedziałam jak ostatecznie się to skończy ale czułam dokąd to zmierza i ani trochę mi to nie przeszkadzało.

...Przynajmniej na razie.

- Tak żmijko? – wychrypiał przy mojej skórze sprawiając, że po moim ciele przeszły ciarki – czego pragniesz? – zapytał, kolana się pode mną ugięły.

- Ja... – nie potrafiłam sklecić jednego prostego zdania.

- Czego ode mnie oczekujesz? – szepnął, czułam jego oddech na karku.

- Wejdź we mnie – powiedziałam to tak cicho i tak niepewnym głosem, że zastanawiałam się czy to w ogóle powiedziałam ja. Nie rozumiałam co się ze mną działo, dlaczego działo się ze mną to co się działo?

Nie rozumiałam i chyba tamtej nocy nawet nie chciałam rozumieć.

Wstrzymałam oddech, który i tak już był mocno urywany i płytki, gdy przejechał językiem po pulsującej tętnicy.

- Proszę – wypuściłam z siebie ciche westchnięcie gdy jego dłoń w końcu znalazła się na moim biodrze by z każdą kolejną sekundą przesuwać się wyżej jednocześnie powoli, wręcz boleśnie powoli, podwijać moją koszulkę w górę.

Zassałam wargę by nie jęknąć gdy jego zimna skóra zetknęła się z moją. Przejechał nosem po mojej żuchwie pozostawiając za sobą uczucie palenia. Dosłownie jego dotyk sprawiał, że płonęłam. Dlaczego tak było?

Nie protestowałam gdy jego dłoń nagle znalazła się po wewnętrznej stronie mojego uda pod spódniczką, którą w tamtej chwili miałam na sobie. Oparłam dłonie o jego tors czując, że jeszcze chwilę i po prostu zsunę się po tych jebanych drzwiach w dół. Zacisnęłam palce na jego koszulce gdy, dotykiem tak delikatnym niczym muśnięcie skrzydeł motyla, przejechał palcem po najwrażliwszym miejscu na całym moim ciele. Jęknęłam zaciskając powieki.

ActorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz