007. ZARĘCZYNY

418 25 2
                                    


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


                Cała klasa zaczęła wiwatować, a Adelina uśmiechnęła się usatysfakcjonowana. Uwielbiała literowanie, nauczyła się go jeszcze w Londynie, dlatego miała dość dużą wprawę. Niewiele osób pozostało na przodzie pomieszczenia — Tillie, Ania, które niedawno postanowiła powrócić do szkoły, Adelina, a jeśli chodzi o chłopaków — Gilbert i Moody.

Adelina bardzo w siebie wierzyła. Wiedziała, że jest mądra i mogłaby pokonać ich wszystkich. To była jej szansa na udowodnienie, że nie powinno się utożsamiać jej jedynie z ładną buźką.

– Przeliteruj zakochany – polecił pan Phillips, odwracając się plecami od dzieci, gdy zmierzał na drugi koniec pomieszczenia.

Tillie wzięła głęboki oddech w zamyśleniu.

– Zakochany. Z-A-K-O-H...

Mężczyzna jęknął zirytowany i zatrzymał się obok ławki Prissy.

– Źle! Siadaj.

Boulter jedynie wzruszyła ramionami, niekoniecznie przejmując się swoim błędem. Chłopaki zaczęli wiwatować, gdyż drużyna dziewczyn straciła jedną z zawodniczek. Adelina przyjrzała się swoim towarzyszom. Dwa do dwóch.

– Przeliteruj olśniewający – polecił nauczyciel, przenosząc wzrok na Prissy, która delikatnie się zarumieniła. Adelina obserwowała tę sytuację ze zmarszczonymi brwiami. To było obrzydliwe.

– O-L-Ś... – zaczął Moody, po czym na chwilę się zastanowił. – Ń...

Pan Phillips jęknął jeszcze głośniej.

– Siadaj. Niszczysz znaczenie piękna!

Tym razem to dziewczyny zawiwatowały i zaczęły bić brawo z szerokimi uśmiechami.

– Bojkotować?

Adelina odwróciła się w stronę Gilberta, który ze skupioną miną zaczął literować.

– B-O-J-K-O-T-O-W-A-Ć.

Zgadza się – przyznał nauczyciel, a chłopaki zaczęli skandować imię swojego przyjaciela.

Brunetka odwróciła wzrok, spoglądając na Anię, której kolej nadeszła.

– Zhardzieć.

Ania wzięła głęboki oddech i dla pocieszenia złapała przyjaciółkę za rękę.

– Z-H-A-R... – Głośno przełknęła ślinę. – D-Ź...

– Źle, Shirley, siadaj!

Rudowłosa spuściła wzrok, a następnie posłała Adelinie lekki uśmiech oraz ścisnęła jej dłoń, nim wróciła na swoje miejsce obok Diany.

– Bezwzględny.

– B-E-Z-W-Z-G-L-Ę-D-N-Y – odpowiedziała, dyskretnie zerkając na chłopaka stojącego kilka metrów od niej. – Bezwzględny.

OBIETNICE ━ GILBERT BLYTHEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz