040. CIEPŁE ŚWIATŁO

128 12 4
                                    


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


                Dom Józefiny był jak zwykle otwarty dla gości. Ciepło panujące w środku było miłą odmianą dla zimnego wiatru na zewnątrz. Piec pracował z pełną mocą, a filiżanka gorącej herbaty w dłoniach podnosiła ich na duchu.

Grupa nastolatków siedziała na kanapach, rozmawiając i zastanawiając się, jak mogą pomóc pannie Stacy, skoro zakupione przez nich żarówki się stłukły. Nerwowość i napięcie dało się z łatwością wyczuć, gdy wszyscy próbowali odwrócić temat od niezręcznej dyskusji pomiędzy Adeliną i jej tajemniczym przyjacielem, której byli świadkami.

Ania uważnie przyglądała się swojej najlepszej przyjaciółce, która siedziała w milczeniu i ściskała porcelanową filiżankę z taką siłą, że jej knykcie pobielały. Adelina nie wypowiedziała ani słowa przez ostatnią godzinę, przez co w rudowłosej narósł niepokój. Nawet jeśli Adelina nie była zbyt rozmowna, a przynajmniej nie w porównaniu do niej, zawsze miała coś do powiedzenia na każdy temat.

Ania nie lubiła tego całego Ethana. Nie wiedziała o nim zbyt wiele, gdyż Adelina zawsze bardzo uważała na słowa i już samo to ją zaciekawiło. Było wiele rzeczy, których Ania nie rozumiała w relacji Adeliny i Ethana. Po pierwsze, jak na kogoś, kto nie czuł do Adeliny nic poza przyjaźnią, zawsze wydawał się w pewnym sensie zazdrosny o Gilberta. I kolejna kwestia, która jeszcze bardziej ją ciekawiła: skoro byli ze sobą tak blisko, dlaczego Ethan przyjął pracę w firmie jej wujka? Zwłaszcza jeśli wiedział, jak bardzo się ze sobą nie dogadują.

Jednej rzeczy była pewna, a mianowicie tego, że nie pozwoli Ethanowi ani nikomu innemu skrzywdzić Adeliny. Nieważne, co będzie musiała zrobić. Adelina była jej najlepszą przyjaciółką, prawie że siostrą, więc zamierzała dbać o ich relację.

– Co zrobimy? – Głos Cole'a przerwał ciszę, gdy zirytowany wstał i zaczął chodzić po pokoju. – Za kilka godzin zacznie się posiedzenie rady, a my nie mamy nic!

– Przepraszam, to wszystko moja wina – powiedział Moody, spuszczając wzrok i chowając twarz w dłoniach. – Znowu.

– To był wypadek – pocieszyła go Diana, kładąc mu dłoń na ramieniu i delikatnie ściskając, po czym posłała mu delikatny uśmiech. – Zdarza się.

– Adelino, co zrobimy? – zapytała Ruby przez łzy, ale druga dziewczyna była tak zamyślona, że jej nie usłyszała. – Adelino!

Tym razem brunetka zareagowała, szybko odwracając głowę w stronę Ruby, jej brwi zmarszczyły się lekko, gdyż zupełnie zapomniała, gdzie była. Jej wzrok błądził po pomieszczeniu, przyglądając się twarzom przyjaciół i poczuła ścisk poczucia winy. Przyjaciele jej potrzebowali, jej prawdziwi przyjaciele. Nie przyjaciele, którzy ją zdradzali i stawali po stronie osoby, która skrzywdziła ją najbardziej. Ludzie, którym najbardziej na niej zależało, potrzebowali pomocy, a ona samolubnie myślała tylko o sobie.

OBIETNICE ━ GILBERT BLYTHEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz