020. BRZYDKA PRAWDA

343 23 0
                                    

                – Moim zdaniem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

                – Moim zdaniem... – zaczęła Józefina z westchnieniem, opierając dłoń na czole – ta sprawa ze złotem to stek bzdur. Chociaż mam nadzieję, że się mylę.

Adelina w odpowiedzi skinęła głowa i upiła łyk herbaty przygotowanej dla niej przez pokojówkę.

– W pełni się zgadzam, ciociu Jo. To wszystko brzmi tak... Idealnie.

Diana przestała grać na pianinie i odwróciła się, aby dołączyć do rozmowy z lekkim grymasem na twarzy. Ania w tym czasie usiadła naprzeciwko nich.

– Dlaczego tak mówisz? – spytała zaciekawiona.

Adelina musiała powstrzymać chęć przewrócenia oczami. Kochała Anię całym sercem, ale powtarzała to już wiele razy, a ona nigdy jej nie słuchała. Nikt jej nie słuchał.

– To wszystko przypomina mi inne miasto, w którym panowała gorączka złota – wyjaśniła Józefina, opierając dłonie na kolanach. Adelina odwróciła się w jej stronę i oparła głowę na dłoniach, gotowa wysłuchać jej historii.

– Tutaj, na Wyspie Księcia Edwarda? – dopytała Diana, która również podeszła bliżej nich.

– Tak, miasteczko na północy, Cape Wolfe. To było jakieś dziesięć lat temu. – Przechyliła głowę w bok, próbując przypomnieć sobie bieg wydarzeń. Niemniej jednak nazwa Cape Wolfe wciąż rozbrzmiewała w umyśle Adeliny. Wydawała się znajoma, lecz nie miała pewności, skąd mogłaby ją znać. – Nie pamiętam szczegółów, ale pamiętam, jak to było.

– Co się wydarzyło? – zapytała zaintrygowana Ania, siadając na samym skraju fotela.

– Nic. To była katastrofa – odparła z uniesionymi brwiami.

Adelina szeroko otworzyła oczy na tę nową informację. Jeżeli w tym przypadku byłoby tak samo, Avonlea straciłaby mnóstwo pieniędzy.

– Mówiłaś ojcu? – Tym razem to Diana przemówiła z grymasem na twarzy i troską w głosie.

– Och... Nigdy nie przyjmował moich rad – odparła kobieta, chichocząc cicho i potrząsając głową.

Donchaster zamyśliła się, powtarzając w głowie nazwę miasteczka, o którym wspomniała Jo. Była pewna, że gdzieś już ją słyszała, choć nie wiedziała kiedy i w jakim kontekście. Nigdy wcześniej nie była w Kanadzie, więc była pewna, że nie bywała tam na wakacjach, a jeśli się nie myliła, jej ojciec również nigdy wcześniej tu nie bywał.

Nagle wszystko sobie uświadomiła. Jej źrenice się rozszerzyły, gdy przypomniała sobie szczególną chwilę sprzed wielu lat.

– Adelino, proszę, usiądź przy stole. – Matka błagała po raz trzeci, zmęczona powtarzaniem tego polecenia córce, która jej nie słuchała.

Siedmioletnia Adelina jęknęła zirytowana, ale w końcu posłuchała prośby, zajmując miejsce obok Samanty, która całą swoją uwagę skupiała na książce od biologii.

OBIETNICE ━ GILBERT BLYTHEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz