014. NIESPODZIANKA

393 18 1
                                    


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


                – Jak minął ci dzień na plaży? – zapytała Adelina z ogromnym uśmiechem, odsuwając się od ciasnego uścisku Ani.

Spojrzała na nią wyczekująco, gdy zobaczyła, jak jej twarz rozjaśnia się z powodu poruszonego tematu.

– Och, było cudownie – odparła Ania, gdy splotła ich ramiona i poprowadziła w stronę skrzyżowania, gdzie zawsze spotykały się z Dianą. – Mateusz nauczył mnie pływać! Rozumiesz?! – wykrzyknęła dramatycznym tonem, a Adelina zaśmiała się i pokręciła głową. – Ale żałuję, że cię tam nie było. Szkoda, że ​​nie mogłaś przyjechać.

Adelina wzruszyła ramionami, nie przywiązując do tego zbyt dużej wagi, bo nie chciała, żeby Ania była smutna z powodu czegoś, na co nie miały żadnego wpływu.

– Wiesz, jak to jest, Aniu. Obowiązki wzywały. Ale jestem ogromnie szczęśliwa, że ​​przynajmniej ty dobrze się bawiłaś – powiedziała, żartobliwie uderzając o siebie ich biodrami.

Prawda była taka, że ​​Samanta ponownie zabrała Adelinę do szpitala, żeby mogła pomóc w podstawowych rzeczach. Jej starsza siostra była niezmiernie podekscytowana faktem, że Dela zainteresowała się medycyną, ponieważ wiedziała, że ​​odniesie w tym sukces, choć Adelina nie była pewna, czy właśnie to będzie chciała robić w przyszłości. Może ibywała tam co najmniej raz w tygodniu, ale nie robiła tego, bo to lubiła.

Musiała się czymś zająć, inaczej obraz kędzierzawego chłopca o piwnych oczach natychmiast pojawiłby się w jej umyśle, a ona nie mogła już znieść tej rozdzierającej udręki. Powiedziała Ani i Sam, że nie przeszkadza jej jego odejście, ale nie była to prawda. Za każdym razem, gdy ktoś wypowiadał jego imię lub gdy patrzyła na jego stary dom w oddali, serce bolało ją jak nigdy dotąd.

– Czy ty w ogóle mnie słuchasz? – Głos Ani wyciągnął Adelinę z huraganu myśli, w którym była uwięziona. Odwróciła głowę, by spojrzeć na przyjaciółkę, która już patrzyła na nią z niedowierzaniem.

Adelina westchnęła, delikatnie potrząsając głową i kopiąc mały kamień.

– Przepraszam, przysięgam, że teraz już słucham – powiedziała, uśmiechając się delikatnie do rudowłosej dziewczyny, z którą spędziła większość ostatnich kilku miesięcy.

– Co się z tobą dzieje, Dela? Prawie cię nie ma, a kiedy już jesteś, to tak, jakby cię tu w ogóle nie było – zapytała z troską w głosie, gdy przestała iść i stanęła twarzą w twarz z brunetką.

– Naprawdę wszystko jest w porządku – zapewniła ją Donchaster, kładąc dłoń na ramieniu Ani i delikatnie je ściskając. – A teraz chodźmy, bo jeśli się spóźnimy, Diana nas zabije.

Złapała Anię za rękę i w szybkim tempie pociągnęła ją przez las.

Zima w końcu odeszła, a wiosna zawitała do Avonlea. Ptaki wróciły, śpiewając głośno w zielonym lesie wypełnionym kwiatami wszystkich kolorów. Jeśli myślała, że ​​zima nadała Avonlea anielską aurę, to wiosna tchnęła w nią życie.

OBIETNICE ━ GILBERT BLYTHEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz