– Czy mówiłam już kiedyś, że nienawidzę rachunku różniczkowego? – jęknęła Ania, wpatrując się w tabliczkę przed sobą.
Adelina pokręciła głową z delikatnym uśmiechem, zerkając kątem oka na przyjaciółkę, a jednocześnie myśląc nad zadaniem, które pan Phillips zadał im kilka minut wcześniej.
– Tak, i to wiele razy – przypomniała, co wywołało kolejny jęk dziewczyny, która natychmiast zrezygnowana oparła głowę na jej ramieniu. Brunetka nie wydawała się zbyt zmartwiona, ponieważ pisała na swojej tabliczce, całkowicie skoncentrowana na ćwiczeniu. – Lepiej to dokończ.
Ania westchnęła głośno, prostując plecy i chwytając kredę, po czym wróciła do naśladowania działań przyjaciółki.
– Dlaczego ostatnio jesteś taka poważna? – W końcu zadała pytanie, które zaprzątało jej głowę już od kilku dni.
Donchaster wzruszyła ramionami, nie chcąc rozmawiać na ten temat w szkole ani w sumie gdziekolwiek indziej. Wciąż przetwarzała fakt, że pożar, który tyle lat temu pozbawił życia jej rodziców, nie był wypadkiem. Na myśl o tym, iż ktoś mógłby tak z premedytacją próbować kogoś zabić, wywoływała ciarki na jej plecach — szczególnie że wiedziała, kto był za to odpowiedzialny. A wytłumaczenie tego Ani wiązałoby się z opowiedzeniem o wszystkim, co Fryderyk zrobił dotychczas, w tym o oszustwie związanym ze złotem, o czym wciąż nikomu nie mówiła.
Jednej rzeczy była pewna: była zmęczona tak wieloma tajemnicami i czuła się tak samo jak w Londynie.
– Po prostu jestem zmęczona – odparła, nie przywiązując do tego zbyt dużej wagi, jednak Ania nie wydawała się do końca przekonana.
Zanim jednak zdążyła cokolwiek powiedzieć, drzwi gwałtownie się otworzyły, a do szkoły wszedł Sebastian. Adelina zmarszczyła lekko brwi na jego widok, po czym przeniosła wzrok na Gilberta, który wyglądał na równie zdezorientowanego. Wstał z krzesła i szybko odwrócił się do przyjaciela z zaniepokojoną miną.
– Dzień dobry, przepraszam. Muszę porozmawiać z Gilbertem – bąknął Bash, wpatrując się w pana Phillipsa, który wyglądał na niezmiernie zirytowanego faktem, że ciemnoskóry mężczyzna przerwał jego zajęcia.
– Byłbym wdzięczny, gdybyś został w szatni – polecił oceniającym tonem, dlatego Gilbert pospiesznie udał się w tamtą stronę.
Zmarszczka pomiędzy brwiami Adeliny stała się głębsza, gdy oboje zniknęli za ścianą. Słyszała ich szepty, ale nie była w stanie zrozumieć, o czym rozmawiali. Ponownie usiadła prosto i spojrzała na Anię, która również zerkała za siebie ze zdezorientowaną miną.
– Jak myślisz, o co może chodzić? – zapytała zaciekawiona, na co Adelina lekko pokręciła głową.
– Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia.
CZYTASZ
OBIETNICE ━ GILBERT BLYTHE
Fanfic❝ Nie składaj obietnic, których nie możesz dotrzymać, Blythe. ❞ ❝ Och, tej dotrzymam. ❞ © -HVMMINGS | 2023-2024