3 lata i 4 miesiące wcześniej
– Doprowadzasz mnie do szaleństwa, Adelino. Proszę, przestań zachowywać się jak dziecko – nakazała jej sfrustrowana matka, lekko kręcąc głową, gdy wyskoczyła z powozu.
Adelina podążyła tuż za nią, chwytając kierowcę za rękę, aby nie upaść. Uśmiechnęła się do mężczyzny z wdzięcznością, po czym podbiegła do swojej matki, która popatrzyła na nią z oburzeniem. Dziewczyna westchnęła cicho, zmęczona narzekaniem innych. Ostatnio nic, co robiła, nie wydawało się odpowiednie w oczach jej rodziny.
– Dlaczego wróciliśmy tak wcześnie? – zapytała zaciekawiona. – Czy nie ominie mnie lekcja tańca? Ethan jest...
– Ethan może poczekać, twój ojciec chce z tobą porozmawiać.
Brunetka zmarszczyła brwi na te słowa. Jej ojciec nigdy nie chciał z nią rozmawiać.
– Nie krzyw się, Adelino.
– Przepraszam, mamo – odparła sarkastycznie, ale tym razem nie otrzymała odpowiedzi, a matka jedynie otworzyła drzwi i gestem dłoni zaprosiła córkę, by weszła do środka, co z radością uczyniła.
– Dzień dobry, pani i panienko Donchaster – powitała je pokojówka, która podeszła, aby pomóc Adelinie zdjąć płaszcz. – Pani mąż oczekuje was obu.
Matka skinęła głową i bez słowa ruszyła w stronę biura, zakładając, że Adelina pójdzie jej śladem.
– Dziękuję, Różo. Czy możemy później upiec ciasteczka? Umieram z głodu.
Pokojówka zaśmiała się cicho na słowa dziewczyny, po czym z uśmiechem skinęła głową.
– Oczywiście, księżniczko. Poczekam na ciebie w kuchni – zapewniła ją, ściskając jej ramię z troskliwą miną.
– Adelino, nie marnuj czasu swojego ojca.
Przewróciła oczami na słowa matki, po czym odwróciła się na pięcie i podążyła w stronę biura. Tam spotkała się z oburzonym spojrzeniem kobiety, która nie patrzyła na nią inaczej, odkąd tylko się urodziła. Nawet nie pamiętała, kiedy ostatnio miło spędziły razem czas, inaczej niż na lekcjach tańca czy etykiety, do których była zmuszana.
Natychmiast nawiązała kontakt wzrokowy z ojcem, który siedział naprzeciwko niej, po drugiej stronie dużego, ciemnego biurka. Patrzył na nią poważnie zza szkieł okularów, a drewniany blat pokryty był stertą porozrzucanych papierów. Jeden z nich w szczególności przykuł uwagę Adeliny, ponieważ zdobił go znaczek.
– Chciałeś mnie widzieć, ojcze? – zapytała, przełykając gulę w gardle.
Dymitr dał jej znak, aby usiadła na fotelu, co ostrożnie zrobiła, patrząc na matkę, która stała kilka metrów dalej ze wzrokiem utkwionym w podłogę. Wiedziała, że ojciec nie zamierzał przekazać jej dobrych wieści, ponieważ atmosfera w pomieszczeniu była tak gęsta, że można by było kroić ją nożem. Przez chwilę zapragnęła, by Sam była obok niej i uchroniła ją przed decyzją, jaką rodzice podjęli w sprawie jej życia, ale wiedziała, że to się nie stanie. Sam tam nie było, nigdy jej tam nie było.
CZYTASZ
OBIETNICE ━ GILBERT BLYTHE
Fanfic❝ Nie składaj obietnic, których nie możesz dotrzymać, Blythe. ❞ ❝ Och, tej dotrzymam. ❞ © -HVMMINGS | 2023-2024