021. NIEDALEKO PADA JABŁKO OD JABŁONI

305 23 1
                                    


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


                Wszelkie ich wysiłki spaliły na panewce. Próbowały rozmawiać z państwem Barry, jednak to nie pomogło. W końcu kto uwierzyłby w szalone opowieści trójki nastolatek z bujną wyobraźnią? Zupełnie nikt.

Nate i jego kumpel wyprali mózgi Barrym, ponieważ chcieli zarobić pieniądze. Byli zaślepieni chciwością, a jej wuj był w tym ekspertem. Zrobił to jej rodzinie, zrobił to w Cape Wolfe i była niemal pewna, że robił to w Avonlea.

Ich jedyną nadzieją byli Cuthbertowie. Maryla zawsze słuchała Ani, gdy tę coś niepokoiło. Mogły mieć tylko nadzieję, że tym razem będzie podobnie.

Adelina zamknęła za sobą drzwi, czując znajomy i kojący zapach roznoszący się po jej domu. Nie wyobrażała sobie, że przyzwyczai się do mieszkania w takim miejscu jak Avonlea, ale teraz nie wyobrażała sobie, by jej życie wyglądało inaczej.

Właśnie dlatego to miało na nią tak silny wpływ. Wszyscy w Avonlea przyjęli ją i Sam bez wahania. Po raz pierwszy w życiu poczuła się, jakby to było jej miejsce. Nie mogła znieść faktu, że jej rodzina robiła coś takiego mieszkańcom tego miasteczka, a jeszcze bardziej nie mogła znieść tego, że nie mogła nic na to poradzić. Bo nikt nigdy nie traktował jej poważnie.

– Wróciłaś.

Adelina była zaskoczona, gdy z zamyślenia wyrwał ją głos. Gdy się odwróciła, ujrzała siostrę stojącą kilka metrów dalej. Była uśmiechnięta, choć zmęczona. Adelina powoli podeszła do niej i mocno ją uściskała, a ona oparła głowę na jej piersi.

– Tęskniłam za tobą – szepnęła cicho, a z ust Samanty wydobył się zaskoczony chichot, gdy niepewnie objęła ją ramionami.

– A to nowość. Co się dzieje? – spytała z troską w głosie, pocieszająco gładząc ją po plecach.

– Czy nie możemy zmienić nazwiska?

Sam roześmiała się głośno, a ona odsunęła się o krok, jednak nadal trzymała ją na odległość ramion.

– Zechcesz mi opowiedzieć, co się dzieje?

Starsza Donchaster naprawdę martwiła się o swoją siostrę. Adelina nigdy tak nie panikowała, a teraz zachowywała się, jakby świat miał się skończyć.

Westchnęła głośno, obracając się i zaczynając chodzić po pomieszczeniu, delikatnie masując skronie, by się zrelaksować. Mogła sobie tylko wyobrazić, jak oszołomiona będzie Sam, gdy usłyszy teorię zaprzątającą jej głowę. Jeśli był ktoś, kto nienawidził Fryderyka Donchastera tak samo jak Adelina, tą osobą była Samanta.

– Właśnie zdałam sobie sprawę, że nasza rodzina jest o wiele gorsza, niż myślałam.

Sam zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc, do czego piła. Nie było zaskoczeniem, że Adelina nie wspominała ich rodziców zbyt dobrze, ale nigdy nie pozwalała, by to miało na nią aż taki wpływ.

OBIETNICE ━ GILBERT BLYTHEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz