2.nie mogę, mam korki

772 32 10
                                        

Sanemi pov
Wstając rano nie miałem najmniejszej ochoty ruszyć się z łóżka, mimo to wstałem i pokierowałem się do pokoju genyi.Chłopak siedział zapłakany na łóżku, mogłem wywnioskować,że w nocy nie poszedł spać i w takim stanie spędził całą noc.
Genya?-powiedziałem a ten odwrócił się w moim kierunku z czerwonymi i podkrążonymi oczami.Usiadłem obok niego kładąc dłoń na jego plecach.-dzisiaj nie pójdziesz do szkoły, nie w tym stanie.-odparłem.
ale Nemi, tata będzie w domu cały dzień, nie chcę być sam na sam z nim w domu, pójdę do szkoły.-odrzekł a ja zmarszczyłem brwi i spojrzałem na niego z ogromną powagą.
nie idziesz, pojedziesz do muichiro, pogadam z mamą, u niego będziesz bezpieczny i będziesz mógł spędzić z nim czas-powiedziałem uśmiechając się ciepło do rodzeństwo prosząc go później, by zaczął się szykować a ja ruszyłem do mamy.Zastałem ją w kuchni, szczęście,że w pobliżu nie było ojca co ułatwiło mi rozmowę.
mamo-zacząłem na co kobieta skinęła głową na znak,że mnie słucha-genya nie pójdzie dziś do szkoły, tylko do muichiro.-oznajmiłem na co ona zaskoczona odwróciła się w moim kierunku.
czy coś się stało synku?-spytała a ja ciężko westchnąłem.
tata uderzył wczoraj genye bo powiedział mu, że jest gejem.-odparłem kierując spojrzenie na kafelki.
wie o muichiro?-spytała smutnym tonem.
nie powiedział mu o nim, jendak lepiej jak nie zostanie dziś w domu i nie pójdzie do szkoły.-stwierdziłem.Po chwili po moich policzkach spłyneły pojedyncze łzy, szybko je wytarłem jednakże kobieta zauważyła to i podeszła ku mnie a dłonie położyła na moich policzkach.
sanemi.-zaczęła-wiem,że ci ciężko przez sytuację w domu, i chcesz wszystkim zapewnić bezpieczeństwo, jednak ty też musisz być bezpieczny kochanie, przepraszam cię,że nie potrafię zapewnić wam tego bezpieczeństwa-odparła ze smutnym uśmiechem a ja mocno ją przytuliłem.Chwile tak staliśmy póki mama nie oznajmiła,że powinienem się szykować do szkoły, obiecała też zawieść genye do muichiro a mnie do szkoły.Wróciłem więc na górę by się wyszykować co zajęło mi około 20 minut, była już 7:40 więc szybko ruszyłem ze wszystkim na dół a tam czekała na mnie mama z bratem.Wszyscy zajęliśmy miejsca w samochodzie i ruszyliśmy najpierw odwieźć genye a potem mnie.Mama wręczyła mi śniadaniowke i pieniądze za co podziękowałem i wysiadłem z auta kierując się do szkoły.Przywitał mnie Obanai wraz z mitsuri, razem ruszyliśmy do sali, w której mieliśmy mieć lekcje.Był to angielski, co znaczyło kartkówkę jak co lekcje.Nie bałem się gdyż wczoraj giyuu wszystko mi wytłumaczył.Napisałem w niemal 5 minut i oddałem kartkę zaraz po tomioce.Widziałem jak bardzo był zaskoczony i jednocześnie dumny, zostało mi czekać na koniec lekcji aż anglistka odda sprawdzone kartkówki.Resztę lekcji spędziłem na robienie zadań, których strasznie nie rozumiałem.Chwile przed końcem lekcji nauczycielka rozdała kartkówki, oczom nie wierzyłem, dostałem 6!Byłem z tego faktu niesamowicie dumny, byłem też wdzięczny giyuu za korepetycje.Chwile po rozdaniu kartkówek zadzwonił dzwonek i wszyscy opuścili klasę.W korytarzu moja uwagę przykuł biegnący w moim kierunku tengen drący się na cały korytarz.Gdy już do mnie przybiegł chwilę odczekał nim zaczął mówić.
sanemi! organizuję imprezę u mnie w domu, wpadniesz?-spytał.
nie mogę, mam korki.Może innym razem-rzuciłem oschle po czym ruszyłem na hol pod salą, gdzie miałem mieć lekcje, zjadłem śniadanie przygotowane przez moją mamę a gdy zadzwonił dzwonek ustawiłem się pod salą a obok mnie stanął giyuu, wymieniliśmy się paroma zdaniami po czym przekroczyliśmy próg sali matematycznej.Zobaczyłem jak szatyn siada sam w ławce przy oknie, nie wiele myśląc zasiadłem obok niego.Lekcja minęła nam przyjemnie, od czasu do czasu śmieliśmy się czy wymienialiśmy pojedyńczymi zadaniami.Lekcja skończyła się a po niej były kolejne i kolejne.Szkoła skończyła się a wraz z tym ja i szatyn ruszyliśmy do jego domu na korepetycje.W czasie drogi zadzwoniłem do brata by spytać co u niego i jak się czuje, wybrałem numer i czekałem na odzew z drugiej strony.Nim się obejrzałem ktoś po drugiej stronie odebrał telefon.
genya, jak się czujesz?-spytałem nim po drugiej stronie usłyszałem jakikolwiek głos.
hej sanemi, to ja muichiro, genya śpi, zasnął niedawno ale wszystko jest w porządku jak coś-odpowiedział chłopak.
a no okej, to jak wstanie poproś go by oddzownił-rzekłem i po wymienieniu się szybkim pożegnaniem odłożyłem komórkę do kieszeni kurtki.W domu chłopaka znaleźliśmy się po upływie 10 następnych minut.Odrazu po wejściu usiadłem do stołu.
jesteś głodny?-spytał wypakowując angielski na stół.
nie zbyt, ale napiłbym się wody-oznajmiłem wyciągając angielski i kładąc go na stole, w tym czasie chłopak nalał nam wody do szklanek a już po chwili zabraliśmy się do pracy.W pewnym momencie napisał do mnie genya,że dziś nie wraca do domu.
giyuu, muszę zadzwonić do brata, to zajmie chwilę- powiedziałem a ten przytaknął.Wybrałem numer do rodzeństwa a on odebrał po chwili cały zapłakany.
Nemi, zostaje u muichiro, gadałem z mamą, tata jest wkurzony do granic możliwości, jest też pijany.-powiedział a ja zastygłem, giyuu słyszał to wszystko, poczułem ogromny wstyd.
okej, zostań u muichiro, ja zaraz będę się zbierał do domu-odparłem.
nie możesz!a co jeśli zrobi ci krzywdę?-spytał.
spokojnie, nic mi nie będzie, idź spać i bądź spokojny, zadzwoń jak wstaniesz-powiedziałem nim się rozliczyliśmy.
sanemi, może lepiej jak zostaniesz u mnie?z tego co słyszałem u ciebie nie jest teraz za bezpiecznie-zaproponował Szatyn a ja już chciałem odmówić, jednak dostałem wiadomość od mamy o treści"słońce nie wracaj dziś do domu, zaraz zadzwonie do mamy iguro byś mógł zostać u niego"po przeczytaniu treści odpisałem tylko "spokojnie mamo, zostanę u innego kolegi,nic mi nie będzie, uważaj na siebie".
Niech będzie, zostane-odparłem niechętnie.
wiem, że mało rozmawiamy, i tak na dobrą sprawę tylko korki nas łączą, jednak czuję,że nie czujesz się najlepiej z tym co się dzieje, może chcesz wyrzucić to z siebie?-spytał a ja nie wiedziałem czy się godzić, gdy ja biłem się z myślami chłopak stanął przede mną kładąc dłoń na moje ramię-nie duś tego w sobie, obiecuję,że to co teraz powiesz zostanie między tobą a mną, jeśli to pomoże ja też wyjawię ci mój sekret -zaproponował a ja niechętnie zgodziłem się, poszliśmy do jego pokoju, opowiadałem mu wszystko spokojnie starając się nie rozpłakać, Szatyn sluchał mnie uważnie a gdy skończyłem poprostu objął mnie z całych sił, i wtedy to poczułem, te małą iskierkę miłości w stronę niebieskookiego szatyna.Delikatnie odwzajemniłem dawany mi w tej chwili uścisk.Nie pamiętam, kiedy obaj usneliśmy w tej pozycji.

-------------------------------------------------
Chwytajcie kolejny rozdział, mam nadzieję,że wam się spodoba.

do zobaczenia

quxe 💋

obroń nasza miłość|sanegiyuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz