24.wrota do piekła

277 19 26
                                    

Sanemi pov
Wstałem otulony przez niewielkie ciało szatyna, który dalej spał w najlepsze. Ojciec dalej był w domu, właśnie wrócił od mamy, która ma się nienajlepiej, ciągle spi co bardzo mnie martwi i nie tylko mnie. Liczyłem tylko, by mama szybko wyzdrowiała i wróciła do domu , co stanie się nie prędko bo lekarze muszą mieć ją pod kontrolą chociażby na jakiś czas. Zima powoli przemijała a matura zbliżała się nie ubłagalnie szybko. Giyuu i ja mamy iść na ten sam uniwersytet, tylko na inne kierunki, niebieskooki szatyn obrał medycynę, ja prawo, mamy zamiar dostać sie do najlepszej uczelni w kraju więc musieliśmy pracować piekielnie dużo, całe szczęście mamy jeszcze trochę czasu, więc oboje staramy się nie opuszczać szkoły i pracować systematycznie by oceny były wystarczająco wysokie, by sprostały wymaganią rekrutacji. Teraz ja i mój narzeczony leżymy na łóżku, oglądamy bajki dla dzieci, ja za niedługo skończę 19 lat, niedługo się wyprowadzę, z narzeczonym, zostawię wszystko w domu rodzinnym, zostawię rodzeństwo pod nadzorem nieprzewidywalnego ojca i ślepo zakochanej matce. Tak, ojciec dalej jest dla mnie tym samym człowiekiem, i mam 100% pewność, że jego dobroć jest spowodowana czymś konkretnym, dziewczynki się dalej go boją, chłopcy jak i genya też, dalej mają jakąś świadomość, że tatuś chce zrobić im krzywdę.

sanemi-do moich uszu dobiegł zatroskany głos mojego ukochanego.

tak?-spojrzalem w jego kierunku a jego spojrzenie mówiło jasno, że jest strasznie zmartwiony.

wolałem cię ponad 20 razy, co się dzieje?-podniosl się do siadu i dalej na mnie patrzył, delikatnie skrzywiłem się i a glowe przechyliłem w lewo.

co ma się dziać?-starałem się nie martwić chłopaka, szczególnie, że sam widzę, że ostatnio nie radzi sobie najlepiej i mam dość duże wrażenie, że jest to moja wina.

martwię się o ciebie-zaczal kładąc swoją dłoń na moją-i widzę, że obecność twojego parszywego ojca strasznie cie męczy, gubisz się we własnym myślach, więc nie wiem kogo chcesz oszukać ale jeśli mnie to nie wyjdzie ci to tak łatwo-stwierdził stanowczo i mordował mnie wzrokiem. Podniosłem wolna dłoń i masowałem nią delikatnie czoło.

giyuu.-probowalem zacząć.

skończ w końcu pierodolić-oburzył się a mnie zamurowało, mój Giyuu, mój narzeczony KLNĄŁ w moją stronę.

dobrze masz rację, doskwiera mi jego obecność i dalej się go boje i boje się wyprowadzić.-odparłem zawstydzony-boje się zostawić moje rodzeństwo, boje się zostawić matkę, boje się zostawić to wszystko-dodalem.

sanemi, moje słońce, wyprowadzamy się dopiero we wrześniu, masz jeszcze dużo czasu by przemyśleć czy napewno tego chcesz-powiedzial pełen wyrozumienia.

ja nie wiem, możemy zostawić ten temat? Chcę spędzić z tobą czas w przyjemnej atmosferze, a nie napiętej jak włosy rengoku po tonach lakieru -zażartowałem a chłopak lekko psychnął śmiechem i ponownie wtulił się we mnie.

time skip(wieczór, godzina około 18)
Ja i giyuu własnie spacerujemy po lekko zaśnieżonym parku, dłon moja i szatyna była że sobą spleciona, moja była bardzo ciepła, a chłopaka przeraźliwie zimna, jak lód. Szliśmy tuż obok naszej ukochanej kawiarnii, więc jak to my postanowiliśmy wstąpić na chwilę po nasze ukochane napoje. Jednakże dzisiaj zamiast mocnej kawy, chwyciłem po cherbate różaną a giyuu dyniowe latte. Rozsiedliśmy się na jednej z ławek w parku, popijaliśmy nasze napoje w ciszy, wsłuchując się w ciszę jak i spadający śnieg. Chłopak wiedział jak bardzo cenie sobie taką ciszę, on sam też bardzo ja sobie cenił więc oboje potrafiliśmy przesiedzieć w ciszy dobre kilka godzin i czuć się z tym doskonale.

wracamy?-spytał chłopak tym samym wyrywając mnie z mojego tłoku myśli.

tak-odparłem po czym wstałem i chwytając chłopaka za lodowata dłoń ruszyliśmy w stronę mojego domu.

Powrót również odbył się w ciszy, żadnen nie odważyłby się przerwać tak przyjemnej chwili gdzie jedynym źródłem dźwięku jest chrupiący pod stopami śnieg i przejeżdżające obok samochody, śnieg powoli przestawał padać a my byliśmy coraz bliżej mojego domu. Spotkaliśmy po drodze iguro z mitsuri, zamieniliśmy kilka słów i ponowienie pokierowaliśmy się na droge kierująca do mojego domu. Weszliśmy, ogarneliśmy się do snu, tylko jeszcze giyuu poszedł pod prysznic. Ja dostałem telefon, nieznajomy numer, przesunąłem słuchawkę na zielone pole i przyłożyłem telefon do ucha.

halo?-odezwałem się jako pierwszy.

nie udawaj, że nie znasz tego numeru, zugawa-odezwał się damski głos po drugiej stronie, już doskonale wiedziałem, kim był nieznajomy numer.

Moja była, Kanae Kocho, właśnie wyszła z więzienia.




-----------------------•-------------------------
HEJ MISIAKI!!!!
Tak, wasza quxe powraca tak samo jak jej dusza Polsatu, a ten rozdział się dłużył przez moje obowiązki szkolne i tona nauki, postaram się dać wam więcej rozdziałów jak mój grafik będzie mniej napięty a wena powróci.
DOZOBACZYSKA✌🏼

quxe💋💋

obroń nasza miłość|sanegiyuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz