23.czesc, tato.

297 21 2
                                    

Sanemi pov
Wpatrywałem się cały czas w dzwoniąca komórkę próbując uświadomić sobie, że ojciec dzwoni do mnie o północy i nie  mam chociaż trochę pewności czy nie będzie mi groził, czy jednak będzie się darł. Powoli przeciągnąłem pasek by odebrać telefon.

Halo?-spytałem spokojnie jednak byłem pewny, że w głosie było słychać ogrom stresu.

Sanemi, cześć synu-powiedzial spokojniej niż ja, zamarłem, mój ojciec, spokojny, mówi do mnie synu?

Tata? Dlaczego do mnie dzwonisz? Coś się stało?-zasypywałem mężczyzne pytaniami, po chwili ucichłem.

Synu, wracam do domu, nie musisz się bać, że zrobię ci krzywdę, porozmawiamy jak wrócę do domu.-powiedzial pociągając nosem.

coś się stało, że wracasz tak szybko?-spytałem mając nadzieję, że to jakieś żart.

Jakby ci to powiedzieć, mama wylądowała w szpitalu.-powiedział łamliwym głosem. Byłem wręcz OSZOŁOMIONY nie tylko tym, że tata do mnie zadzwonił, czy chociażby tym, że był spokojny i obiecał mi nic nie robić, bardziej niż tymi rzeczami byłem oszołomiony tym, że mama wylądowała w szpitalu, moja mama mimo, że pracowała za 2 nigdy nie chorowała, nie była zmęczona czy przepracowana, ba!
Jej było za mało pracy.
Nie mogłem przetworzyć tego co właśnie przekazał mi ojciec.

Sanemi, halo-z słuchawki wydobył się w końcu niski męski głos.

Tak jestem tato-odparłem łamliwym głosem.

Synku spokojnie, wiesz, że mama to silna kobieta, wszystko będzie okej.-uspokajał mnie tata.

Kiedy przyjedziesz?-spytałem.

Jutro po 12, a teraz idź już spać, wiem od mamy, że jest u ciebie chłopak, jeśli chcesz może zostać tak długo jeśli będziesz potrzebował jego obecności.-odparl, po czym powiedział mi "dobranoc" i rozłączył się, a mnie zalała fala łez, byłem na tyle głośno, że chłopak obok wstał przejęty wpatrując się we mnie.

Chryste..-powiedział zaspany i objął mnie głaszcząc po plecach.-co się stało?-spytał.

dzwonił do mnie tata.-odparłem przecierając oczy, chłopak pobladł na twarzy i wpatrywał się we mnie jakbym był comajmniej duchem.

czy on.-zaczął niepewnie, a ja zacząłem mu wszystko opowiadać. Po skończeniu wpatrywał się we mnie a w jego oczach różnież pojawiły się łzy. Objął mnie mocniej i próbował uspokoić. Udało się, tylko z dużą czasochłonnością, zmarnował na to prawie 2 godziny. Zasnąłem dopiero po 3  giyuu po 4, bo pilnował mnie czy napewno śpię, i czy zaraz nie wstane i znowu nie zacznę płakać.

Time skip (11, następny dzień)
Wstałem, a zegar w komórce wskazywał godzine równa 11. Niezbyt ucieszony spełzem z łóżka nie budząc przy tym giyuu a sam pokierowałem się na dół w celu zjedzenia czegokolwiek czy samego wypicia kawy. Ani jedno ani drugie nie pomogło, więc poszedłem na górę po bieliznę termo, buty, słuchawki, telefon po czym wyszedłem biegać. Już na starcie uderzyło mnie zimne i ostre powietrze, mimo to ruszyłem dalej. W trakcie zadzwonił giyuu, nie odebrałem, nie miałem ochoty, słuchałem moich ulubionych zespołów delektując się biegiem i mimo, że zimnym to nawet przyjemnym powietrzem. Na zegarze powoli dobijała 13, z tego co wiedziałem tata ma się  spóźnić przez śnieżyce. Powoli zacząłem wracac do domu a w nim zastałem tatę, który miał się spóźnić. Mężczyzna od razu wstał do mnie i mocno objął, nie pamiętam kiedy ostatnio czułem zapach ojca czy sam dotyk. Odwzajemniłem uścisk i usiadłem by chwilę porozmawiać, giyuu zszedł do nas a ja przedstawiłem ich sobie, z tego co widzę bardzo się polubili,  bardziej to mój tata, bo giyuu dalej ma mu za złe bicie mnie, ale myślę, że to z czasem mu przejdzie. Po rozmowach z ojcem wróciliśmy na górę, gdzie chłopak już na wstępie krzywo się na mnie patrzył, skrzyżował ręce na piersi i czekał aż zamknę drzwi.

No słucham, tłumacz się-powiedział groźnie.

Byłem biegać, nic mi nie jest jak widać więc już nie kontynuujmy tematu-oznajmiłem. Po twarzy giyuu było widać zrezygnowanie, rozumiem, że się o mnie martwi i to jest okej, jednak nie musi się za mną uganiać jak mała dziewczynka za sukienka z księżniczką disneya. Położyłem się na łóżku plecami do chłopaka, ten usiadł delikatnie kładąc dłonie na pościeli ciężko wzdychając. Odwróciłem się i złapałem go w pasie po czym powaliłem na łóżko, szatyna złożył na moich ustach krótki pocałunek po czym poprostu leżał wtulony we mnie, obaj usnelismy mimo wczesnej godziny.

obroń nasza miłość|sanegiyuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz