26. nieświadomy

262 17 23
                                    

Giyuu pov
Siedziałem u siebie w domu pocieszamy przez rengoku, tatsuye i mitsuri, obanai stał z boku i jak było widać bił się z własnymi myślami. Oczywiście nie wyda przyjaciela, w końcu po co miałby wydawać go jego byłemu chłopakowi. Byłem rozdarty, załamany i wszystko w jednym, nie rozumiałem, dlaczego sanemi ze mną zerwał, czy naprawdę byłem aż tak złym chłopakiem?

giyuu, nie przyjmuj się, może on tylko żartował-próbowała pocieszać mnie Tatsuya.

nie żartował-uswiadamiałem i ją, i mnie.

Iguro stał z boku z zaciśniętymi zębami, jednak gdy w pewnym momencie kieszeń jego spodni rozświetlał dzwoniący telefon chłopak wyjął go najszybciej jak mógł i odebrał wychodząc za drzwi. Oczywiście, ja i moje kółko wspólnej depresji podsłuchiwaliśmy.

ty kurwa durniu jebany, zdajesz sobie sprawę co narobiłeś?-mimo, że zrobił to cicho ton obanaia wręcz kipił złością.

iguro.-odezwał się zmęczony głos z drugiej strony.

co z tobą? Co się dzieje?-dopytywał nieco przerażony gdy nagle w słuchawce głos zmienił się na damski.

no dzień dobry igurusiu-przywitala się radośnie.

ty jebana mendo! Przysięgam ci na własne życie, że jeśli cokolwiek mu zrobisz to udusze cię gołymi łapami!-darł się do słuchawki, jakie to szczęście, że byłem sam w domu.

oj słońce, moje ty durne słońce, myślisz, że tak łatwo ci wszystko pójdzie? Za kilka dni nie zobaczysz już przyjaciela-powiedziala po czym zaśmiała się głośno.

jeszcze się przekonamy, ty pieprzoną wariatko-powiedzial iguro po czym rozłączył się a my wszyscy wróciliśmy na swoje miejsca, a po chwili wpatrując się pytająco na czarnowłosego chłopaka.

no co?-spytał udając zdezorientowanego.

co się stało?-spytała mitsuri.

nic się nie stało-dalej udawał, że nie wie o co nam chodzi.

chodzi o sanemiego?-spytałem zniecierpliwiony.

nie interesuj się, tak będzie lepiej.-powiedzial że stoickim spokojem po czym dodał-musze się już zbierać, mam coś do załatwienia.-powiedział po czym bez żadnego pożegnania chociażby z ukochaną opuścił mój pokój.

nie rozumiem.-mowiłem sam do siebie, bałem się o ukochanego. W końcu zerwał, nie uzasadniając tego, i kazał mi na siebie uważać.

dopytam porem iguro o co chodzi, a teraz chodźcie obejrzeć świąteczne filmy!-Krzyknęła różowo włosa pełna entuzjazmu i zbiegła na dół do salonu.

iguro pov
Kierowałem się szybkim tępem w wskazane miejsce przez tą wariatkę, powoli zbliżałem się do docelowego miejsca, widziałem już ją, mordercę i chorą dziewczynę. Przybliżyłem się do niej, jednak zostawałem w bezpieczniej odległości.

nie bój się kochany, nie zrobię ci krzywdy.-powiedziała z pełna ironia w swoim paskudnym głosie.

chcę cię tylko uświadomić, że sanemiego już szukają a teraz wypuszczaj go bo ci w tym pomogę, ale wtedy nie będę dla ciebie delikatny tak jak byłem wtedy-stwierdziłem ostro i cierpliwie czekałem na swoją odpowiedź.

to by było za proste, nie uważasz? Wiesz, jak bardzo doświadczona jestem, spokojnie, nie zabije twojego przyjaciela, to również byłoby za proste, mało tego, pozwolę ci go zobaczyć, sam na sam-powiedziala otwierając mi drzwi i gestem dłoni pokazała, bym wszedł do ciemnej piwnicy.

myślisz, że ci zaufam? Nie udawaj, za dobrze cię znam idiotko-wyzwałem dziewczynę.

robię ci przysługę, klucze ci nawet mogę dać, jeśli to ułatwi ci wejdźcie na dół-rzekła i kazała mi wystawić dłoń, po czym umieściła w niej klucze.

Tym sposobem zszedłem na dół, i zobaczyłem go, siedział związany na krześle, na skroni widniała zaschnięta krew, łuk brwiowy był przecięty, i również zabarwiony zaschnięta cieczą. Oko chłopaka zdobiło limo, a ręce przyzdobione były w siniaki i dany wyrządzone przez tą psychopatyczną wariatkę.

Sanemi, halo, słyszysz mnie?-szturchałem przyjaciela, który niechętnie otworzył powieki, ujzywszy niższego od siebie zasztyna o dwukolorowych oczach przywołał ma ustach uśmiech.

jak Giyuu?-spytał a ja cicho wzdechnąłem.

ma się nienajlepiej, ale jest silny, ty też teraz musisz. Nie mogę cię stąd bezpośrednio wydostać, trochę to potrwa.-oznajmiłem.

powiedz giyuu, jeśli nie przeżyje, że bardzo, ale bardzo bardzo go kocham.-odparł po czym niska, czarnowłosa dziewczyna kazała mi opuścić przyjaciela.

Odczepiłem jeden z jej zapasowych kluczy do drzwi od piwnicy, po czym oddałem klucze udając, że nic nie zrobiłem.

szykuj się na piekło, szmato.

obroń nasza miłość|sanegiyuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz