17. każdy coś ukrywa

364 22 20
                                    

Sanemi pov

Przebudziłem się dość wcześnie, obudziłem się przez brak szatyna obok mnie, chwyciłem telefon by spojrzeć na aktualną godzinę, jednak nie było "dość wcześnie" a dość  późno, była dokładnie 13:48, leniwym krokiem zszedłem na dół zastając tam kochanka podającego mojemu rodzeństwu jedzenie.

mogłeś mnie obudzić-oznajmiłem przytulając chłopaka od tyłu.

lepiej żebyś spał,  genya i reszta już w szkole i przedszkolu-odparł podając teiko jedzenie.

czemu teiko jest w domu-spytałem.

już skończyłam lekcje, zaraz tylko idę do koleżanki-powiedziała podchodząc do mnie.-możemy porozmawiać braciszku?-spytała niepewnie, odkleiłem się od chłopaka i poszedłem z siostrą na kanapę a giyuu sprzątał spokojnie kuchnie.

boję się taty-powiedziała już bez żadnych zawahań- boję się o ciebie, że ci coś zrobi.-dodała zniżając ton głosu i chowając twarz we włosach.

słońce.-powiedziałem szeptem a  dziewczynka rozpłakała się mocniej, objąłem siostrzyczkę uspokajając ją. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę nim teiko wyszła do sąsiadki. Czekałem spokojnie aż giyuu pozmywa ponieważ nie pozwolił mi tknąć naczyń. Gdy już skończył rękawy bluzy miał całe mokre.

czekaj dam ci suchą bluzę-rzekłem nim chłopak głośno i wyraźnie mi odmówił, miałem to gdzieś i i tak poszedłem do swojego pokoju po suchą bluzę dla szatyna. Wybrałem oversizową z jakimś nadrukiem. Wróciłem podając mu ją a ten odparł tylko stanowczo.

-nie chce.

giyuu, nie denerwuj mnie tylko zdejmij tę mokra bluzę i przebierz na tę- stanowczo powiedziałem a chłopak zniechęcony i lekko podłamany zdjął mokre ubranie ukazując bandaże na przedramionach, błagałem siebie w myślach żeby to co widzę było jakimś koszmarem, czy zwidami. niestety, to co widziałem działo się naprawdę, to co widziałem było prawdą, bolesna prawdą.

ręce, ściągaj te bandaże-powiedziałem stanowczo a w kącikach oczu poczułem napływające  łzy.

sanemi ja.-próbował się tłumaczyć.

ściągaj te jebane bandaże!-krzyknąłem łamiącym głosem. Chłopak ściągnął je na moją prośbę ukazując rzędy świeżych ran.

japierdole..-powiedziałem przerażony zakrywając dłonią twarz.

sanemi ja przepraszam.-powiedział również łamliwym głosem.

kurwa giyuu to ja przepraszam, nie dałem rady cię chronić, nie było mnie przy tobie gdy tego potrzebowałeś.  Żyłeś moimi problemami zaniedbując swoje zdrowie psychiczne, przepraszam kochanie.-odparłem płacząc. Obaj trwaliśmy w tej sytuacji wydobywając z siebie tylko cichy płacz.

chodź.-powiedziałem rozkładając ręce, chłopak od razu rzucił mi się w objęcia. Razem powoli uspokoiliśmy się, chciałem porozmawiać z kochankiem dlaczego to sobie zrobił, czym zawiniłem i dlaczego nie przyszedł z problemem do mnie. Jednak bałem się, bałem się, że on boi się o tym mówić czy sam temat nie będzie dla niego zbyt  krępujący i nie wygodny. Mimo to spytałem, tylko dlatego by sytuacja nie powtórzyła się ponownie.

giyuu, musimy porozmawiać-powiedziałem spokojnym tonem.-o tobie.

sanemi, błagam cię nie zrywaj ze mną ja-mówił zestresowany wtulając się mocniej w mój tors.

nie zrywam spokojnie, za bardzo cię kocham. Chodzi o to co robisz, dlaczego?-spytałem dalej spokojnie.

sam nie wiem, bałem się, że już się nie obudzisz jak zakładali lekarze. Przepraszam..-wyszeptał, cały się trząsł i ciężko oddychał.

giyuu, co się dzieje-spytałem nieco przestraszony jednak odpowiedzi nie otrzymałem, chłopak miał ogromną trudność ze złapaniem oddechu. Gładziłem jego głowę uspokajając go.

słoneczko, hej, spokojnie giyuu, jestem tu- mówiłem od czasu do czasu uświadamiając, że jestem przy nim.

 Tomioka uspokoił się a tym samym zasnął mi na rękach, zaniosłem go do łóżka, przykryłem kołdrą i zbiegłem na dół trochę posprzątać, wysprzątałem wszystko na błysk w tylko 2 godziny, górę też, giyuu dalej spał jak zabity więc zszedłem ponownie na dół zrobić obiad, kurczak z ryżem. Mama wróciła po 16 razem wszystkimi. Podałem im obiad i sam zjadłem swoją porcję, mama spytała gdzie giyuu, powiedziałem, że śpi a temat się urwał, nałożyłem jeszcze porcje dla śpiącego i ruszyłem z nią na górę. Odłożyłem ją  na biurko i podszedłem obudzić szatyna, ucałowałem jego czoło a on wstał przecierając leniwie oczy, oznajmiłem mu, że na biurku ma jedzenie a on wstał zjeść a po zjedzeniu przyszedł do mnie do łóżka, po czym poprosił o ręcznik bo chciał się umyć, podałem mu to czego potrzebował. Sam poszedłem pod prysznic zaraz po nim, następnie obejrzeliśmy film. Dość ciekawy, dużo rozmawialiśmy podczas oglądania, dopiero pod koniec oczy zaczęły mi się kleić, poprosiłem giyuu by wyłączył już telewizor, co zrobił, okrył nas kołdrą po czym wtuliłem się w szatyna a on we mnie. Otulając ciało szatyna usnąłem.



obroń nasza miłość|sanegiyuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz