Tej nocy siedziałam sama w swoim mieszkaniu, wciąż otrząsając się z rewelacji o nadchodzącej trasie Marcela. Jego wcześniejsze milczenie było jak zdrada, rana, która pulsowała z każdą mijającą chwilą. Gapiłam się na telefon, na liczne nieodebrane połączenia i nieprzeczytane wiadomości, z których każda była prośbą o przebaczenie, jakiego nie byłam gotowa udzielić. Moje serce było burzą, wirem bólu i zamętu.
Nie wiem kiedy minął dzień, a potem kolejny. Nie wychodziłam z łóżka, wzięłam wolne w pracy. Bezpłatne, ale nie potrafiłam się tym martwić. Eliza zaglądała do mnie, ale nie miałam siły, by z nią rozmawiać.
Pewnego ranka jednak weszła energicznie do mojego pokoju i nie odpuściła mi. Powiedziała, że Marcel wyciągnął do niej rękę. Opowiedziała mi, jak pojawił się u niej, w biurze wystawy, z twarzą wyrytą zmartwieniem i żalem.
- On jest w rozsypce, Natalio - wyznała głosem pełnym troski – tak jak i ty. Czemu oboje chcecie tak cierpieć? Musisz z nim porozmawiać, to trzeba załatwić, zanim oboje utopicie się w smutku.
Miała rację, jak zawsze. Zgodziłam się, by zaprosiła go do nas.
Kiedy Marcel pojawił się w moim mieszkaniu, byłam skonfliktowana. Chciałam zatrzasnąć mu drzwi przed nosem, ale zamiast tego zaprowadziłam go do salonu. Patrzyłam, jak siada, jego wzrok utkwiony we mnie, oczy pełne żalu. Powietrze było gęste od napięcia, gdy mówił, a każde słowo było kroplą szczerości w oceanie żalu. Przeprosił, błagał, żebym spędziła z nim pozostałe dni przed trasą. Przekonanie w jego głosie sprawiło, że ciarki przeszły mi po plecach.
Ale żal związany za zbliżającą się separacją był paraliżujący. Wysłuchałam go, ale jedyne na co było mnie stać, to przekazanie mu smutnej prawdy, że chociaż rozumiem, dlaczego musi jechać, to nie mogę wybaczyć mu tego, że chciał to zataić. Zrozumiał, że nic nie wskóra. Wstał i wyszedł, trzaskając drzwiami.
W dniach, które nastąpiły po prośbie Marcela, wpadłam w burzę emocji. Fale gniewu, bólu, zdrady i miłości zderzyły się we mnie, pozostawiając mnie bez tchu. Przez ten czas Eliza była moją opoką, moją stałą w burzy niepewności. Znów zbliżyłyśmy się do siebie.
Pewnego popołudnia weszłam do jej pokoju, szukając porady. Usiadłyśmy na pluszowej, wygodnej kanapie, popijając gorącą czekoladę, a kojąca cisza wypełniała pokój. Patrzyłam, jak Eliza z wdziękiem miesza napój, a jej spokój stanowił wyraźny kontrast z moim emocjonalnym chaosem.
- Eliza.. - zaczęłam, a mój łagodny głos przerwał ciszę, ale tylko na chwilę. Zabrakło mi słów.
- Wyglądasz, jakbyś dźwigała ciężar świata na swoich wątłych barkach.
Wybuchłam głuchym śmiechem, a kąciki moich ust wykrzywiły się w gorzkim uśmiechu.
- Tak właśnie się czuję - wyznałam, zaciskając mocno palce na ciepłym kubku.
Eliza posłała mi współczujący uśmiech.
- Nie mogę udawać, że dokładnie rozumiem, przez co przechodzisz, Natalio. Ale chcę, żebyś wiedziała, że to normalne, że się boisz. Strach przed nieznanym jest najsilniejszy ze wszystkich lęków.
Jej słowa, choć pocieszające, były również wyraźnym przypomnieniem wyboru, którego musiałam dokonać. Ciche westchnienie opuściło moje usta.
- Ale czy ten strach powinien przyćmić miłość, którą żywię do Marcela? – zapytałam, wpatrując się w wirujący brązowy płyn w moim kubku.
Eliza zastanawiała się przez chwilę, zanim odpowiedziała:
- Strach i miłość nie wykluczają się wzajemnie, Nat. Mogą współistnieć, ale to od ciebie zależy, który z nich będzie dyktował twoje decyzje.
Głębia jej wypowiedzi pozostawiła mnie w bezruchu. Jej słowa, tak proste, ale tak mądre, odbijały się echem w zakamarkach mojego umysłu, rzucając wyzwanie moim pomieszanym myślom.
- Więc mówisz, że powinnam decydować w oparciu o miłość, a nie strach? – zapytałam, a moje oczy w końcu spotkały się z jej.
Eliza skinęła głową, a jej wzrok błyszczał pewnością.
- W końcu liczy się miłość, Nat. Miłość, którą masz do Marcela. I miłość, którą on ma do ciebie. To powinien być twój kompas. Strach jest częścią życia, ale nie powinien przesłaniać miłości. Nie teraz. Nigdy.
Jej słowa zawisły w powietrzu, latarnia mądrości prowadziła mnie przez burzę moich myśli. Nie ułatwiły mi podjęcia decyzji, ale zaoferowały perspektywę, której wcześniej nie brałam pod uwagę. Miłość, a nie strach, powinna kierować moją drogą. Kiedy zmagałam się z tą świadomością, znalazłam pocieszenie w towarzystwie mojej przyjaciółki, wdzięczna za jej mądrość i zrozumienie.
Teraz, kiedy zrozumiałam, co muszę zrobić, nie chciałam już tracić ani minuty więcej. Przebrałam się w byle co i niemal wybiegłam z mieszkania, by jak najszybciej odnaleźć Marcela.

CZYTASZ
Marzenia na marginesie
RomanceMłoda Natalia zmaga się z problemami finansowymi i przez to nie ma czasu, aby rozwijać swoje literackie pasje. Pewnego dnia poznaje chłopaka, który rozpoczął swoją karierę na scenie, realizując swoje marzenia. Czy znajdą dla siebie czas i czy w ich...