Market złudzeń

4 1 0
                                    

Fluorescencyjne światła w supermarkecie były równie sterylne jak uczucia przepływające przez moje serce. Sztuczne światło zdawało się padać z każdej strony jednocześnie, sprawiając, że puszki z fasolą na półkach lśniły jak maleńkie konstelacje. Pośród sklepowej monotonii głośniki w sklepie ożyły, ogłaszając najnowszy singiel Marcela, „Fading Echoes". Muzyka odbijała się echem od uczucia pustki w mojej klatce piersiowej.

Starałam się skupić na pracy, ale melodia wdarła się w moje myśli. Wtedy właśnie Tomek, mój współpracownik, pochylił się, rzucając spojrzenie w moim kierunku. Jego uśmiech był zaraźliwy, pomimo mojego ponurego nastroju.

- Zapomnij o „Fading Echoes", słyszałaś „Lenę"? To ostatni utwór na jego albumie. Niesamowity materiał. Nie rozumiem, dlaczego to nie jest singiel.

Te słowa rozgrzały mnie, rozpaliła się we mnie iskra rozkoszy zmieszana z ukłuciem tęsknoty. „Lena" była moim dziełem, moją bohaterką, której udało się zainspirować muzykę Marcela.

Zmęczona całodzienną pracą wróciłam do domu. Mieszkanie, zwykle miejsce odpoczynku, było teraz wyzwalaczem wspomnień moich ostatnich zmagań. Wiedziałam, że o tej porze Marcel czeka na mój telefon. Już raz przegapiłam naszą rozmowę z powodu pracy. Nie zamierzałam popełnić tego błędu ponownie. Eliza, moja współlokatorka, zaproponowała kolację, ale mimo głodu ściskającego żołądek, odmówiłam. Marcel czekał, a ja nie mogłam się spóźnić.

Pierwsze wideorozmowy z Marcelem, zaraz po jego wyjeździe, były pełne ciepła i intymności, długich godzin spędzonych na rozmowach o naszych pasjach, wspólnych marzeniach i nadziei na przyszłość. Ale ostatnio stawały się coraz krótsze, przerwy dłuższe i czułam, że nasz związek był zagrożony przez nasze oddzielne życie.

Otworzyłam laptop, poprawiłam pofalowane włosy i połączyłam się z nim.

- Hej Natalia - głos Marcela był głośny, hałaśliwy, prawie zagubiony wśród śmiechu i brzęku szklanek. Był na przyjęciu, w świecie z dala od mojego cichego mieszkania. - Przepraszam za hałas, nie spodziewałem się, że będzie aż tak wariacko.

- W porządku - starałam się brzmieć radośnie, żeby ukryć rozczarowanie, które we mnie wzbierało.

- Co u ciebie?

- Właśnie przyszłam z pracy – westchnęłam.

- Jak tam w kawiarni?

- Już tam nie pracuję – przypomniałam mu, nie kryjąc wcale złości. Mówiłam mu o tym przynajmniej dwa razy.

- Ach tak, faktycznie. Zapomniałem...

Rozmowa była sztywna, niezręczna, słowa brzmiały płasko przez odległość, która urosła między nami. Czułam się obowiązkiem, który musiał odhaczyć na swojej liście, zanim mógł wrócić do cieszenia się nocą i świętowania sukcesów. Pragnęłam sięgnąć przez telefon, sprowadzić go z powrotem do mnie, znów być centrum jego świata, żeby poczuć jego bliskość i żeby on poczuł moją. Ale w środku jego sukcesu, czułam się, jakbym znikała w tle.

Gdy opowiadałam mu o dniu w pracy, nagle przerwał mi i pochwalił się

- Rozmawiałem dzisiaj z producentem. Ludzie kochają„ Lenę ". Twoja historia naprawdę do nich trafia, Nat. Dzięki tobie mam aż dwa hity na jednym albumie.

- To super – powiedziałam, ale nawet ta dobra informacje nie mogła poprawić mi nastroju. To nie była jedna z tych gorących rozmów z naszych pierwszych dni razem. To była rozmowa niemal obcych sobie ludzi, najwyżej kumpli. Było mi bardzo przykro.

- No pewnie. To trzymaj się, musze kończyć.

- Cześć – powiedziałam od niechcenia.

Po raz kolejny zostałam sama, w ciszy mojego mieszkania, w którym nie odbijały się już żadne echa. Straciłam pracę, zrezygnowałam ze studiów, moja powieść nie została opublikowana, a teraz wyglądało na to, że tracę też Marcela. Ale poświęciłam zbyt wiele, by pozwolić mu wymknąć się bez walki. W mojej głowie zaczął formować się plan. Nadszedł czas, aby odzyskać moją miłość, moją pasję i moje marzenia.

Marzenia na marginesieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz