Rozdział 2 (Blair)

443 17 0
                                    

Teraz:

– Dziękuję – Mówię zamykając drzwi Ubera.

     Ledwo idę utykając na wysokich obcasach. Dlaczego kobiety sobie to robią? To nie wygodne, nie praktyczne, zwalniające tempa buty. Chyba wolałam pracę kiedy nie musiałam się stroić, a na nogach mogłam mieć nawet kapcie. Praca w korpo ma swoje plusy, ale gigantycznym minusem są szpilki.  Marzę o tym, żeby przyjść do domu, ściągnąć te narzędzie tortur i położyć się wygodnie w wannie, ale jeszcze bardziej marzę o tym, żeby coś zjeść, a jest czwartek, a w każdy pierwszy czwartek miesiąca jadamy wspólnie, ze znajomymi obiad na mieście.

     Jestem spóźniona jakieś dziesięć minut, a i tak dam sobie rękę uciąć, że Roxy będzie spóźniona dodatkowe dziesięć. Moja przyjaciółka, znana jest z tego, że wszędzie jest spóźniona. Jest to ten typ kobiety, że gdyby było to możliwe spóźniła by się kiedyś nawet na poród własnego dziecka.

Pomimo, że wiem, iż na pewno będę przed nią. Jestem jej przeciwnością i nie lubię się spóźniać, więc, chociaż czuje okropny ból stóp, próbuje iść jak najszybciej, aż oprócz stóp czuje, także moje kości piszczelowe.

    Prawie wchodzę do knajpy nie zauważając Milo opartego plecami o bok budynku. Jedną nogę ma opartą o ścianę. Ma na sobie ubrane okulary przeciwsłoneczne przez co nie widzę, gdzie kieruje wzrok.

– Gdzie się tak spieszysz? Czyżbyś była z kimś umówiona? – Pyta, uśmiecha się kładąc sobie okulary na głowie i mrużąc oczy od promyków słońca.

    Podchodzę do niego, witam się pocałunkiem w policzek i obejmuj go, ale odrazu się odsuwam bo czuje zapach papierosa. Zerkam na jego prawą dłoń.

– hmmm – Patrzę na niego z pogardą, ale nie muszę nic mówić, bo doskonale wie co myśle.

– To dopiero pierwszy papieros dzisiaj, nie dramatyzuj. – Chłopak przewraca oczami.

– Wywal to – Gdy to mówię, patrzy na mnie miną mówiącą „daj spokój" wiem, że mnie nie posłucha, ale zawsze można próbować.

    Martwię się o jego płuca o jego zdrowie co w tym złego? Gdybym nie była dobra przyjaciółka waliło by mnie co i gdzie sobie popala.

– Reszta już czeka w środku. – Mówi. – Idź, dopalę i przyjdę. – Pokazuje mi ręką na drzwi.

   Boże jak on mnie drażni.

   Robię krok w stronę drzwi, ale nie byłabym sobą gdybym to tak zostawiła. A więc odwracam się z powrotem, wyrywam mu fajkę z dłoni rzucam o ziem i gaszę depcząc ją.

   Milo wywraca oczami, ale nie wścieka się.To nie pierwszy raz kiedy to robię, może zdążył się już  przyzwyczaić.

   Wchodzę do środka, przechodzę przez całą knajpę mijam stoliki slalomem, aż docieram do jednej z loży osadzonej w rogu restauracji. Witam się z Dannym następnie z Liam'em i siadam obok niego.

– Mówiłam, że i tak będę przed nią. –  Mówię do Li –  Wisisz mi dwie dychy. – Uśmiecham się dumna z wygranego zakładu. 

– Naprawdę koleś widać, że jesteś tu nowy. – Mówi Dan. – Nikt tutaj już nie zakłada się o to czy Roxy będzie na czas. To tak oczywiste, że ona będzie spóźniona jak to, że ziemia jest okrągła. Tylko idioci wierzą, że jest inaczej.

Liam już ma cis odpowiedzieć, ale przerywam na Milo który, dołącza do nas z trzema piwami i WODĄ dla mnie. Gdy przysuwa szklankę w moja stronę, mierze go zabójczym wzrokiem. Nie muszę nic mówić odrazu wie co mam na myśli.

ZBYT BLISKO DLA SERCA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz