Rozdział 14 (Blair)

249 8 2
                                    

Kiedyś:
     Patrzę jak Roxy sączy powoli swoje piwo z sokiem i zastanawiam się jak to się stało, że zamiast na biologii wylądowałyśmy tutaj.

    Knajpa nie wygląda na zbyt przyjazną, żeby do niej wejść trzeba było pokonać masę schodów do piwnicy. Nie ma tu żadnego okna, jedyne światło, które tutaj wpada jest z lamp powieszonych u sufitu i z podświetlanego dużego akwarium ustawionego w rogu sali. Duże szklane drzwi po drogiej stronie oddzielają cześć niepalącą od tej części dla osób palących. Mimo, że dobrze jest zabezpieczona co chwilę ktos przechodzi przez drzwi, wiec wraz z otwierającymi się drzwiami czuć  okropny zapach dymu papierosowego.

   Co prawda nie mieszkałam wcześniej dużo dalej zaledwie dwie godziny drogi stąd, ale nigdy nie zapuszczałam się  w te cześć tego miasta.

    Jednak mimo wystroju i dymu czuje się tu mega swobodnie. Nie jesteśmy jedyne w naszym wieku, prawdę powiedziawszy dziewięćdziesiąt procent knajpy wypełnione  jest małolatami, mimo to wszyscy pijemy  coś znacznie mocniejszego, niż colę z lodem.

— Jak wypije to piwo będę pijana. — Oznajmia moja towarzyszka ucieczki ze szkoły.

No co ty mówisz? — Odpowiadam zdziwiona. — Ja wypiłam już prawie trzy czwarte i nie czuje nic.

— Widocznie dobrą masz głowę.

— Po tatusiu. — Odpowiadam pod nosem. — Wolałabym nic po nim nie odziedziczyć. — Mówię bawiąc się rurką. — Chcesz jeszcze jedno? — Pytam dopijając moje piwo.

— Jest ok, jeszcze mam. — Odpowiada Roxy. — Ale ty możesz sobie wziąć.

— Myślisz, że potrzebuje twojego pozwolenia? — Mówię rozbawiona.

No, ale oczywiście, że tak. — Mówi sarkastycznie.

   Znam ją za ledwie od dwóch godzin, a już ją lubię.

Blair.. czy mój chłopak może do nas dołączyć? Skończył właśnie ostatnie zajęcia, wiec jeśli to nie problem wbije z kilkoma kumplami.

— Nie ma problemu, jeżeli nie będzie się do mnie czepiał że wyciągam cię na wągry. — Odpowiadam z uśmiechem.

— On bez tego będzie się czepiał o wszystko. —   Wzdycha dziewczyna.

— A wiec mi wszystko jedno, chętnie go poznam. — Uśmiecham się do niej. — Poza tym potrzebuje poznać tutaj jakiś nowych ludzi. Dusze się w tym przeklętym  domu.

— To dobrze bo będą za minutę. — Informuje z uśmiechem.

— Dzięki za zbyt wczesne poinformowanie mnie. — Mówię znowu sarkastycznie po czym rzucam jej przyjazne spojrzenie.

— Nie ma za co polecam się na przyszłość.

   Nie odpowiadam jej nic, ale idąc do baru po kolejne piwo nie mogę przestać się uśmiechać. Dobra jest z tym jej sarkazmem. Prawie tak dobra jak ja.

— Piwo lane. — Zamawiam stojąc pod barem.

— Z sokiem czy bez? — Pyta barmanka.

ZBYT BLISKO DLA SERCA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz