Rozdział 13 (Milo)

231 9 0
                                    

    
   Przykładem kufel pod strumień piwa i leje lekko po boku szklanki przyglądając się jak napój zbliża się do końca kufla i mimo, że to widzę nie przestaje naciskać na spust,  aż do momentu, gdy czuje zimną ciecz na mojej ręce.

— Kurwa.  — Mówię pod nosem i wkładam kufel do zlewu aż pęka, zbieram szkło, a następnie przemywam rękę.

— Dobrze się czujesz? — Pyta Will. — Jakoś  taki nieprzytomny jesteś. — Dodaje.

— Nic mi nie jest. — Warczę  na niego. — Nalej  mi piwo. — Mówię.

— Tak jest.. szefie. — Odpowiada  Will i zaczyna nalewać mi piwo. Dopiero gdy dociera do mnie jak wredny jestem ogarniam się.

— Sorry Will, mam fatalny czas ostatnio. — Tłumacze  się.

— Napij się. — Mówi  poddając mi napój pod nos i klepiąc mnie w ramie. — Kłopoty w związku? — Pyta  normalnie,  ale jak odbieram to jak atak i piorunuje go wzorkiem. — Dobra  nie wnikam. — Kończy unosząc ręce na znak ze się poddaje.

— Ekspert od związków się znalazł. — Mówię  pod nosem.

— Wiesz co?! - mówi odkładając z hukiem szklankę która polerował. — Wcale nie muszę tego robić.

— Czego ?

— Starać ci się pomoc. Jakbyś nie wiedział nie jestem tylko twoim pracownikiem jestem przed wszystkim twoim kumplem. — Mówi i idzie w stronę zaplecza. — Zachowujesz się jak palant.

— Dobra idź się pieprzyć z Roxy! — Nie mam pojęcia dlaczego to powiedziałem.

     Nawet nie chciałem, żeby zabrzmiał to jakbym miał do tej dziewczyny problem. Nie powinnienem mieć. A jednak przez kilka ostatnich dni czuje do niej jedynie wkurwienie. Tylko i wyłącznie dla tego, że  miała racje.

    Chyba że nie miała racji, bo im dłużej jestem bez Blair, zaczynam w to wszystko wątpić. Chciałbym ją przeprosić, ale za cholerę nie wiem jak się do tego zabrać po tak długim czasie nie odzywania się do niej.
Ale przede wszystkim muszę wcześniej dowiedzieć się czy ona za mną tęskni. Nie chciałbym faktycznie zniszczyć jej super związku.

— Ty jesteś popierdolony ! — Krzyczy do mnie Will. Dobrze ze jesteśmy dziesięć minut przed otwarciem i nie ma jeszcze ludzi w barze. — Nie  wiem co między wami zaszło w sensie między Roxy a tobą, nie wiem co ci powiedziała przy aucie, ale wiem że jesteś na nią kurewsko źle nastawiony od tamtego momentu. Ale to wcale nie zmienia faktu, że nic ci do tego kogo pieprze, więc jeszcze raz użyjesz jej imienia w naszej rozmowie, a słowo daje jak cię lubię tak rozjebie ci głowę o ten cholerny bar. — Will znajduje się teraz kilka centymetrów ode mnie i wpatruje się na mnie jakby faktycznie miał mi zaraz przyjebać. Wiem na co go stać i wiem że to że dla mnie pracuje wcale nie przeszkadzało by mu żeby mi wpierdolić. — Weź się w garść stary. — Mówi i odsuwa się kilka kroków.

— Nie jestem ostatnio sobą. Cieszę się, że jej bronisz bo po Colinie zasługuje na kogoś, kto ją będzie bronił, a nie wyrządzał krzywdę. Nie pomyślałam, że będziesz w stanie kiedyś tak cholernie wkręcić się w jakąś kobietę, bardzo mnie to cieszy. — Mówię wypuszczając ciężko powietrze. Przesadziłem i zdaje sobie z tego  sprawę, więc nie dziwi mnie fakt, że tak się do mnie odezwał mimo, że jestem jego szefem. Dobrze ze trochę postawił mnie do pionu.

      Will trochę się uspokaja i zaczyna z powrotem polerować szklankę.

— Nie wiem kto to Colin. — Odpowiada.

Patrzę na niego zdziwiony, ale uważam, że nie ja powinienem mu to tłumaczyć.

— Nie ode mnie powinieneś o nim wiedzieć, powinna ci sama o tym opowiedzieć. — Wypija piwo do końca.— Potrzebuje pogadać z Roxy czy możesz do niej zadzwonić i powiedzieć, żeby tu przyszła. Próbowałem rano do niej zadzwonić bo muszę się czegoś dowiedzieć, ale włącza się tylko poczta nie wiem czy mnie nie zablokowała.

ZBYT BLISKO DLA SERCA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz