Rozdział 6 (Blair)

283 12 2
                                    

Siedzę na mieszkaniu. Posprzątałam każdy możliwy kąt prócz Roxy pokoju. Nie mogę sobie znaleść miejsca. Jest piątek wieczór, a ja siedzę na balkonie patrząc w gwiazdy. Z kuchni słychać stare kawałki One Direction,  które puściłam w trakcie sprzątania na Alexie.

     Nie mogę uwierzyć,  że Liam znowu nie ma dla mnie czasu w weekend i jak to podkreślił byliśmy razem na lunchu to powinno mi wystarczyć, bo on musi odpoczywać.

    Tak jakby nie mógł odpoczywać ze mną. Kiedyś podejrzewałabym go o zdradę, ale tyle ile razy przeszukałam mu cały telefon, wiem, że napewno jest mi wierny. Jedyne z czym może mnie zdradzać to siłownia, boisko i boks. Po prostu zachowuje się jakby nic prócz tego go nie obchodziło. Nie cieszą go już imprezy, klub ani nawet spędzanie czasu w towarzystwie innych ludzi. Czasami czuje jakby był dla mnie zbyt dojrzały.

  Milo jest w tym samym wieku co Liam, a jednak lubi czasem się jeszcze zabawić, zwłaszcza w moim towarzystwie. Nigdy do końca nie zrozumie Liam'a  stylu bycia. Ale cóż poradzę.

    Zachciało mi się sportowca.

     Przyglądam się znowu ścianie i teraz także i z boku odchodzi farba podchodzę i zaczynam ją lekko skubać aż nie wydrapiesz na tyle, że widać całe słowo „moja".

     Wyciągam telefon i próbuje jeszcze raz napisać do Milo.

Ja: wiem że pisałam kilka godzin temu ale upewniam się czy widziałeś moje wiadomości.
A przede wszystkim czy wszystko jest w porządku? 

     Nie wyświetlił ani tej, ani poprzednich trzech. Nie męczę, go więcej czasem się zdarza, że nie odpisuje mi cały dzień, rozumie jest piątek i może być zajęty swoim życiem. Ale nie ukrywam, że trochę zaczynam się również martwić.

     Dzwonie do Roxy.

– Gdzie jesteś? – Pytam. – Nie mam z kim wypić wina. – Ogłaszam.

– W RIALBOLIM –  Krzyczy do słuchawki, przekrzykując odgłosy tłumu w tle.

– Jest tam Milo? – Pytam odrazu.

– Nie. Nie było go tutaj odkąd jestem, ale jest Will i od dwóch godzin go podrywam – Oznajmia. – Przyjedź! –Dodaje rozkazującym tonem.

– Powiedziałam Li , że będę dziś w domu. - Tłumacze.

– Myślisz, że będzie zły bo spędzasz ze mną czas w barze Milo? Daj spokój przecież to absurd. – Odpowiada śmiejąc się.

– Nie. –Zastanawiam się chwile – Nie wiem, może być, ostatnio jest jakiś taki na niego cięty. – Wyjaśniam.

– Daj spokój, Liam tak już po prostu ma, nie myśle, że będzie na ciebie strasznie zły, ruszaj się widzę cię tu za pół godziny. To tylko jeden drink. Nie przyjmuje żadnych wymówek. – Mówi i rozłącza się, zanim zdążę jej zaprzeczyć. 

      Zastanawiając się chwile ruszam do pokoju. Zakładam na siebie czarne spodnie białą podkoszulkę i czarne sandałki na obcasie. Przyglądam się sobie w lustrze, układam włosy na przedziałek. Na szczęście nie muszę ich prostować bo mam wyprostowane kreatynowo. Poprawiam makijaż i wychodzę, zabierając ze sobą skórzaną kurtkę. Całe ogarnięcie się zajmuje  mi jakieś piec góra dziesięć minut,  opanowałem do perfekcji sztukę szybkiego ogarniania się.

      Jestem w połowie drogi, gdy uświadamiam sobie co robię i przez chwile mam ochotę zawrócić, ale tego nie robię. Zanim wyszłam napisałam Liam'owi , że jadę do baru Milo. Zawsze chce być względem niego fair, ale nie wiem czy i tak nie będzie miał mi tego za złe.

ZBYT BLISKO DLA SERCA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz