Rozdział 8 (Blair)

295 12 0
                                    

Teraz

Milo wchodzi z kawą szpitalną do mojego pokoju. Daje swój napój na szafce obok łóżka i kładzie się koło mnie wciskając mi rękę pod głowę. Powoli, tak aby nie rozerwać przyłączonej do mnie kroplówki.

– Zadzwoniłem do twoich rodziców. – Mówi bezentuzjastycznie, wypuszczając powoli powietrze z płuc. – Twoja matka tutaj jedzie.

Wbijam w niego piorunujący wzrok.

– Daj spokój Blair, wiesz, że musiałem to zrobić. – Tłumaczy. – Jeżeli cię to usatysfakcjonuje to sam nie mam najmniejszej ochoty na jej towarzystwo.

– A ojciec? – Pytam. – Odebrał chociaż?

Milo nie odpowiada tylko przytakuje głową, a ja domyślam się dlaczego.

Cały ojciec. Nawet gdybym umarła nie odebrałby telefonu bo ma multum innych ciekawszych spraw do robienia, niż rozmowa z jego pierworodną. A gdy już raptem odbierze to w takim stanie, że prawdopodobnie nawet nie wie o Bożym świecie.

– Jakoś to przeżyje. – Odpowiadam. – Podasz mi kawę? Pachnie cudownie.

Jego wzrok jest w tym momencie zabójczy, jakby chciał powiedzieć, że zwariowałam.

– Kawa nie jest dla ciebie wariacie, chyba nie myślisz poważnie myśląc, że przyniósł bym ci teraz kawę. – Podnosi głos. – Co ci dziś odbiło z tymi drinkami? Cholera jasna Blair! – Mówi zdenerwowany.

– Lubię je. – Mówię i wzruszam ramionami.

Milo nie musi nic mówić. Widać ze nie jest mu do śmiechu w tym momencie. Wystarczy, że patrzy na mnie tym zaniepokojonym wzorkiem, a ja czuje się tak okropnie winna.

– Wiem, już nie będę tego pić, miałeś racje. – Zaczyna się lekko trząść na samą myśl bólu jaki tej nocy przeszłam i ogarnia mnie lekka panika.

Chłopak czując moje dreszcze przytula mnie mocniej do siebie i przegarniając mi włosy z czoła kładzie na nich głowę.

– Spokojnie oddychaj. – mówię lekkim tonem. A ja już tego dopilnuje, że nie tkniesz, ani jednego energetyka w swoim życiu. – Mówi owijając w koło palca mój kosmyk włosów. – A z moimi barmanami to ja sobie poważnie pogadam. – Mówi z całkowitą powagą.

Odtrącam jego dłoń z moich włosów, bo lekko zaczyna mnie skubać.

– Zostaw ich w spokoju sama robiłam sobie drinki. – Bronię jego pracowników. – Sprawdź na kamerach. Zanim postanowisz pozbawić kogoś pracy.

Na samą myśl o kamerach wybucham śmiechem.

– Ale wstyd. – Mówię chowając twarz w jego ramieniu.

– Czyżby to był jedne z pamiętnych piątków, a mnie tam nie było? – Rozluźnia atmosferę i znowu zaczyna bawić się moimi włosami, a ja znowu trące jego rękę i przesuwam głowę tak żeby na niego spojrzeć.
- Byłeś zajęty nową stażystką z mojego biura. – Odpowiadam.

Chciałam powiedzieć to żartobliwie, ale wyszło trochę oskarżająco.

– Dlatego mi dziś nie odpisywałeś co? – Przyglądam się mu zaciekawiona jego odpowiedzi.

–  To nie do końca jest prawdą. – Tłumaczy.

– A  jaka jest prawda?

– Telefon mi nie działa cały dzień.

–  Jasne..to jak zadzwoniłeś do moich rodziców?

– Z twojego. – Mówi  i wyciąga z kieszeni mój telefon i mi go podaje.

ZBYT BLISKO DLA SERCA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz