Rozdział 17 (Milo)

240 9 1
                                    

Kiedyś:
   Wracamy  do domu dopiero w środku nocy. Nie chce tam wracać, nie chce widzieć mojego ojca, ale chce też dowiedzieć się prawdy, jakim cudem kobieta, która przez dziewiętnaście lat uważała się za moją matkę powiedziała, że nią nie jest.

    Najchętniej wyjechałbym gdzieś i nigdy nie wrócił, ale musiałem odwieść Blair do domu jest niepełnoletnia i kilkakrotnie czytała mi paragrafy w aucie, żeby przekonać mnie, że mogę ponieść tego mocne konsekwencje. Jest bardzo cwana jak na szesnastolatkę i koniec końców udało jej się namówić mnie, abym ją odwiózł. 

     Siedzimy  teraz w moim samochodzie dobre półgodziny przed domem.

— Wyjdź już! — Rozkazuje jej.

— Nie wyjdę, jeśli nie wyjdziesz pierwszy i nie dasz mi kluczyków, żebym miała pewność, że nic głupiego nie zrobisz.

— To będziemy spać w tym samochodzie. — Mówię poważnie.

— Dobra jak chcesz. — Mówi opuszczając siedzenie w dół i próbując się na nim wygodnie ułożyć do spania.

— Czy  ty zdajesz sobie sprawę, co się właśnie stało? Nie wejdę do tego cholernego domu! — Krzyczę i walę w kierownice. Nie mam za cholerę ochoty na jej gierki.

— Byłam tam! — Oznajmia dziewczyna podnosząc lekko głos. — Jeśli teraz od tego uciekniesz nie dowiesz się prawdy. Będzie cię to męczyć do końca życia, uwierz mi, też chciałbym mieć lepszych starych.. ale taki nasz pieprzony los. Więc weź się w garść! — Krzyczy.

— Nie chce! — Bulwersuje się coraz bardziej.  — Nie mogę, naprawdę kurwa nie mogę.

    Do oczu napływają mi łzy. Czego ona nie rozumie, że nie mogę tego teraz zrobić. Ściskam mocno kierownice próbując  się nie rozpłakać, już za dużo moich łez widziała dzisiejszego dnia.

    Czuje jej dotyk na mojej dłoni, lekko gładzi ją kciukiem. Pierwsze wzdrygam się od jej dotyku, ale mimo wszystko nie zabieram dłoni.

— Przepraszam, za bardzo naciskam, chyba po prostu już tak mam, że działam i gdy coś mnie denerwuje mówię to odrazu. Powoli uczę się opanowywać gniew. Ale w tym momencie jestem tak zła na twojego ojca, że chciałbym żeby tłumaczył się z tego wszystkiego. Zapominam, że w tym wszystkim chodzi o ciebie i o to jak ty się z tym wszystkim czujesz.

    Zaczynam jeździć kciukiem także po jej dłoni. Czuje jak ciarki przechodzą mnie po całym ciele i nagle się uspokajam od tego dotyku.

— Blair.  — Wzdycham ciężko.  — Czy możesz być przy  mnie cały czas, gdy będę z nim rozmawiać? — Pytam  i skupiam na niej wzrok.

     Dziewczyna nie odpowiada nic tylko kiwa głową. Odtrącam jej dłoń z mojej dłoni, chwytam za kluczyki, wyciągam je i daje jej na dłoń.

— Teraz masz pewność ze nie ucieknę. — Mówię. — Ale  muszę ci uświadomić ze bardzo szybko biegam. — Dodaje  wychodząc z samochodu.

   Blair podchodzi do mnie i chwytając mnie pod rękę mówi.

— Nie ze mną pod ręką, bo ja biegam fatalnie. — Odpowiadam,  a ja próbuje się lekko uśmiechać.

       Otrząsam się jakbym chciał, zrzucić z sobie stres.

— Okey, zróbmy to. — Oznajmiam stanowczo.

— Cokolwiek się nie wydarzy jestem przy tobie. A ty musisz dowiedzieć się prawdy. — Mówi i gładzi mnie w przedramię dłonią.

    Wchodzimy do środka, spodziewaliśmy się, że przywitają nas krzyki Carlo, ale zamiast tego w domu panuje grobowa cisza. Możliwe, że zasnęła czekając na jej córkę.

ZBYT BLISKO DLA SERCA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz