Rozdzial 27 (Milo)

238 11 0
                                    

  
Kiedyś (rok temu)
   Patrzę na nas całkiem pomazanych jej czerwoną szminką. Nie wiem jak mogła wpaść na tak durnowaty pomysł. Zawsze wiedziałem,  że jest szurnięta, ale dziś przeszła samą siebie. Moje czoło jeszcze wygląd dobrze, ale jej ciało to inna sprawa. Trudno następnym razem będzie wiedzieć, że ze mną się nie zadziera. Nie mieliśmy u niej na mieszkaniu nic czy moglibyśmy to zmyć, więc postanowiliśmy że musimy wrócić do mojego mieszkania.

- wstąpimy po drodze do domu Tima. - informuje ją. - muszę zabrać od niego kilka dokumentów. 
- nie pójdę taka do twojego domu nie ma mowy. - mówi stanowczo.
- to tylko mój ojciec bez przesady.
- w sumie nie byłam w tym domu kilka dobrych lat. Chętnie odwiedzę stare śmieci, ale na miłość boską co my mu powiemy?
- nic - mówię - albo, że zatamował cię..
- jakiś niedojebany umysłowo chłopak. - ciśnie mi i zaczyna się śmiać.
- ej bo cię wysadzę - grożę jej i dźgam ją palcem.
- patrz na drogę - mówi dziewczyna - jeździsz strasznie chaotycznie, a to wino nie zbyt dobre układa się mi w żołądku.
- nie prawda jestem dobrym kierowcą. - mówię i poprawiam się na fotelu. 
- dobra dobra. - odpowiada i rozpina pas bo zaczynam parkować samochód na podjeździe z tylu domu.

    Dziewczyna idzie kilka metrów przed mną, a ja nie mogę przestać się śmiać patrząc jak ja pomalowałem.

- istny Picasso - mówię i robię jej zdjęcie, nie wyłączając flesza.

    Blair nie odwróć się w moim kierunku tylko wystawia mi środkowego palca i dalej podąża w kierunku domu.

- teraz sobie przekichałaś moja droga.

    Podlatuje do dziewczyny chwyta ją w objęcia i wskazuje razem z nią do basenu.

    Wypływa na powierzchnie i zaczyna bić mnie w tors.

- ty idioto! - krzyczy - coś ty sobie myślał! Nienormalny jesteś!

  Wybucham śmiechem.

- z czego się śmiejesz?!
- strasznie to dziwne, ale uwielbiam, gdy na mnie wrzeszczysz. Wydaje ci się ze jesteś przerażająca, ale wyglądasz wtedy niebłagalnie uroczo, jesteś mała a wydaje ci się jakbyś była ogromna. Skąd ty masz siłę, żeby tak wrzeszczeć?
- Milo! - karci mnie, odnoszę wrażenie że za każdym razem, gdy mnie wyzywa wzdrygam się tylko wtedy gdy użyje po prostu mojego imienia.
- No chodź urwisie - mówię chwytając ją za ręce i przyciągając do siebie. - rozmazał ci się makijaż. - mówię obcierają jej tusz z policzków.

     Znowu patrzy na mnie tak samo jak patrzyła na balkonie, gdy przykryłem jej buzie, żeby przestała gadać. Zaczynam ją łaskotać, a jej śmiech odrazu sprawia, że także chce się śmiać. Wije się i próbuje ociec przede mną, ale woda jej to utrudnia bo odrazu  ją łapie. W sumie nie tylko woda jej to utrudnia, ale również fakt, że jest pijana. Oboje jesteśmy pijani. Ja ewidentnie trochę mniej, ale ona naprawdę wyglada na wypitą. Nic dziwnego skoro wypiła większość tego dziadostwa, które śmie nazywać się winem.

-  a już miałem wzywać policję. - mówi mój ojciec wchodząc na patio, sprawiając ze Blair puszcza moje ramiona na których jest oparta i odsuwa się lekko ode mnie. - następnym razem jeżeli będziecie chcieli  popływać poinformujcie mnie o tym.

- przepraszam Tim, ale twój  syn jest niezrównoważony psychicznie.  - mówi Blair i oblewa mnie wodą oddaje jej tym samym. Aż zachłysnęła się lekko wodą i próbuje to wykrztusić.

ZBYT BLISKO DLA SERCA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz