- Co się dzieje ? - zapytał zaskoczony spoglądając na palącą się szkołę.
- pożar, ktoś podpalił klasę chemiczną. - Odpowiada dyrektor
-jest ktoś w środku?
- Tak, Yoongi... próbowaliśmy go.. ej jimin stój - Jimij po usłyszeniu imienia swojego byłego kochanka zaryzykował na oczach każdego z uczniów oraz nauczycieli wbiegł do środka.
- Yoongi... skarbie jesteś tutaj - Krzyknął przez kaszel.
- pomocy, jestem w schowku.
Jimin przez płomienie nie widział za dobrze jednak za głosem swojego ukochanego szedł przed siebie
- Yoongi, skarbie odezwij się jestem tutaj słyszysz ej...
- Ja nie mogę oddychać Jimin kotku proszę ratuj siebie. Zostaw mnie tutaj...
- gdybym cie tutaj zostawił nie wybaczył bym sobie tego... słyszysz odzywaj się kurwa do mnie ty pierdolony idioto - załkał słysząc głośny szloch zza drzwi.
- Przeprasza. Że byłem dla ciebie takim chujem kocham cię Jimin dopiero teraz zdaję sobie z tego sprawę jak bardzo ważny dla mnie jesteś. Wybacz mi mój błąd sprzed paru lat gdy okłamałem cię co do swoich uczuć do ciebie plułem sobie - Kaszel - W twarz że jestem - głupi- dodał z ciszonym głosem.
- kurwa mac jebana pierdolony zamek - Krzyknął na szczęście gdy ogień miał dotknąć nogi Jimin'a otworzył drzwi a zza nich wyleciał prosto w ramiona Yoongi który resztkami sił spojrzał. Na ukochanego.
- Nie zostawiaj mnie, proszę ja też byłem chujem co do ciebie. Ale nigdy nie dał bym Ci szans do odejścia w taki sposób. Możemy umrzeć ale dopiero gdy się zastarzejemy.
- Zawsze czułem do ciebie coś co mogło by nazwać miłością. Teraz już wiem jak to jest trącić ukochaną w tragiczny sposób. - zakaszlał.
Jimin rozejrzał się po korytarzu gdy dostrzegł jak otacza go coraz to szybciej ogień nie czekał długo wolał być poparzony niż stracić ukochanego.
- kotku... ja cie stąd wyciągnę- obiecał. I tak zrobił chwilę później oby dwaj pojawili się przy drzwiach wyjściowych.
Czuł jak spodnie przyklejają mu się do rany po oparzeniu.
I jak to go boli ale bardziej przejmował się stanem zdrowia swojego ukochanego. Byłego aczkolwiek można by rzec iż aktualnego po tym co od niego usłyszał.
Położył go na trawie a następnie ściągnął z siebie koszulę którą też była nieco przyklejona do ran ma plecach i brzuchu. Oraz rękach.
Z bólem ściągnął koszulę I założył ją na rany ukochanego.
- hej, budzimy się... jestem tutaj słyszysz
- straż już jest karetka też chłop... o mój Boże Jimin Yoongi ! Karetka do cholery - Jimin tak naprawdę opadał z siły dym w pucach uniemożliwiał mu funkcjonowanie.
Resztkami sił ucałował ukochanego prosto w jego wargi a następnie opadł na niego.
Karetka ,straż i policja. Te trzy oddziały zjawiły się w mgnieniu oka. Karetki zabrały poparzonych i ledwo przytomnych do szpitala gdzie odbyła się natychmiastowa reanimacja jednego z nich. Drugi zaś po pomocy Jimin'a nie czuł się tak jak młodszy który walczy o życie w zamkniętej sali operacyjnej.
********
Minęło parę dni odkąd Jimin został operowany, szkoła wraz z nauczycielami zjawili się u niego na drugi dzień twierdząc iż jest bohaterem.
Yoongi czuł się lepiej i odzyskał przytomność.
Dzisiejszego dnia zjawił się u młodszego aby pobyć z nim trochę.
- skarbie, obudź się. To nie porą na ciebie. Słyszysz!? Uratowałeś mi życie. Chociaż mogłeś mnie tam zostawić po tym co ci zrobiłem w przeszłości. Pobudka.