część 38

17 1 1
                                    

- Co się dzieje ?  - zapytał zaskoczony  spoglądając  na palącą się szkołę.

- pożar,  ktoś podpalił klasę  chemiczną.  - Odpowiada dyrektor

-jest ktoś w środku?

- Tak, Yoongi... próbowaliśmy go.. ej jimin stój  - Jimij po usłyszeniu imienia swojego byłego kochanka zaryzykował  na oczach każdego z uczniów oraz nauczycieli wbiegł do środka.

- Yoongi... skarbie jesteś tutaj - Krzyknął przez kaszel.

- pomocy, jestem w schowku. 

Jimin przez  płomienie  nie widział za dobrze  jednak za głosem  swojego ukochanego szedł przed siebie

- Yoongi, skarbie odezwij się jestem tutaj  słyszysz ej...

- Ja nie mogę oddychać  Jimin  kotku  proszę ratuj siebie. Zostaw mnie tutaj...

- gdybym cie tutaj zostawił  nie wybaczył bym sobie tego... słyszysz odzywaj się kurwa do mnie ty pierdolony idioto - załkał słysząc  głośny szloch zza drzwi.

- Przeprasza. Że  byłem dla ciebie takim chujem kocham cię  Jimin  dopiero teraz zdaję sobie z tego sprawę jak bardzo ważny dla mnie jesteś.  Wybacz mi mój błąd sprzed paru lat gdy okłamałem  cię co do swoich uczuć do ciebie plułem sobie - Kaszel - W twarz że jestem - głupi- dodał z ciszonym głosem.

- kurwa mac jebana pierdolony zamek - Krzyknął  na szczęście gdy ogień miał dotknąć  nogi Jimin'a  otworzył drzwi  a zza nich wyleciał prosto w ramiona Yoongi który resztkami sił  spojrzał.  Na ukochanego.

- Nie zostawiaj mnie, proszę  ja też byłem chujem co do ciebie. Ale nigdy nie dał bym Ci szans do odejścia w taki sposób. Możemy umrzeć ale dopiero gdy  się zastarzejemy.

- Zawsze czułem do ciebie coś co mogło by nazwać miłością.  Teraz już wiem jak to jest trącić ukochaną  w tragiczny sposób.  - zakaszlał.

Jimin rozejrzał się  po korytarzu  gdy dostrzegł  jak otacza go coraz to szybciej ogień  nie czekał  długo  wolał  być poparzony  niż stracić ukochanego.

- kotku... ja cie stąd  wyciągnę- obiecał.  I tak zrobił chwilę później  oby dwaj pojawili się  przy drzwiach wyjściowych.

Czuł jak spodnie przyklejają  mu się do rany po oparzeniu.

I jak to go boli ale bardziej przejmował się stanem zdrowia swojego ukochanego. Byłego  aczkolwiek można by rzec iż aktualnego  po tym co od niego usłyszał.

Położył  go na trawie a  następnie  ściągnął z  siebie koszulę  którą też była nieco przyklejona do ran ma plecach i brzuchu. Oraz rękach.

Z bólem ściągnął koszulę I założył ją  na  rany ukochanego.

- hej, budzimy się... jestem tutaj  słyszysz 

- straż już jest karetka też chłop... o mój Boże Jimin  Yoongi !  Karetka do cholery - Jimin tak naprawdę opadał z siły  dym w pucach  uniemożliwiał  mu funkcjonowanie.

Resztkami sił  ucałował  ukochanego prosto w jego wargi a następnie opadł  na niego.

Karetka ,straż i policja. Te trzy oddziały  zjawiły się w mgnieniu oka. Karetki zabrały poparzonych i ledwo przytomnych do szpitala gdzie odbyła się natychmiastowa reanimacja jednego z nich. Drugi zaś  po pomocy Jimin'a  nie czuł się tak jak młodszy który walczy o życie w zamkniętej sali operacyjnej.

********

Minęło  parę dni odkąd  Jimin został operowany, szkoła wraz z nauczycielami zjawili się u niego  na drugi dzień  twierdząc iż jest bohaterem.

Yoongi czuł się lepiej i odzyskał  przytomność.

Dzisiejszego dnia zjawił się u młodszego aby pobyć z nim trochę.

- skarbie, obudź się.  To nie porą na ciebie. Słyszysz!? Uratowałeś mi życie. Chociaż mogłeś mnie tam zostawić po tym co ci zrobiłem  w przeszłości.  Pobudka.

TeacherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz