•°33°•

434 44 4
                                    

- Nie wierzyłeś w to- założyłam ręce na piersi - Vernon jest moim Sato.

- czternastolatek nagle wbija mi do domu i przerywa zabawę- westchnął zły siedząc na kanapie- i co chcesz z tym zrobić? Na poważnie zamierzasz go tu trzymać?

- Chciałabym, żeby tu został. On nie ma swojego miejsca...

- To niech sobie je znajdzie gdzieś indziej! - krzyknął zdenerwowany. 

- Jungkook uspokój się- obok niego pojawił się Jimin.

- Zamknij się!- wstał po czym złapał mnie za nadgarstek i wyszedł przed dom. Był naprawdę zdenerwowany.

- Jungkook uspokój się- powiedziałam gdy zamknął za nami drzwi i stanął do mnie tyłem- jeśli się nie zgodzisz nie będę naciskać. To dziecko...chciałam po prostu, że miał gdzie mieszkać. I mieć go blisko.

Mężczyzna nie mówił nic przez chwilę. Po chwili westchnął i odwrócił się do mnie.

- Jeśli tak ci na tym zależy to dobrze- skrzywił się po czym mnie przytulił- przepraszam po prostu od rana szukam zaczepki. Wszystko mnie denerwuje.

- Nic nie szkodzi. Miałeś prawo się zdenerwować- oderwałam głowę od jego klatki piersiowej po czym stając na palcach pocałowałam go- wracajmy do środka.

I tak wszystko się potoczyło. Vernon opowiedział co nie co o sobie przy tym wprowadzając się do pokoju gościnnego. Jungkook nie ukrywał niechęci do chłopca i to z wzajemnością. Tygodnie mijały, chłopiec bardziej wchodził w naszą rodzinę i poznawał zwyczaje. Okazało się, że Sato nie mają rodziców. Pochodzą z lasu jako dzikie zwierzę. Vernon okazał się być jednym z młodych jeleni. Czasem wraz z Sunoo i Jiminem w postaci zwierząt przechadzali się po lesie. Sato nie znają świata a ich jedynym celem jest bezpieczeństwo swojego wybrańca. Potem po prostu...umierają. 

Vernon cały czas miał mnie na oku. Nie chciał, żebym była blisko z Jungkookiem jednak po dłuższych rozmowach uległ i zrozumiał co oznacza miłość. Jungkook...polubił się z nim przedrzeźniać. Kłócą się na każdym kroku. Nilu też go polubiła. Nie wie dokładnie kim jest ale żyje z świadomością, że jest kuzynem Jimina. 

- Lan! - podbiegł do mnie chłopiec- Mia mówiła o dobrych lodach w centrum. Pójdziemy?

- Mam wykłady na 15:00- założyłam torbę na ramię- może Jungkook z tobą pójdzie? jako jedyny zostaje w domu.

- Nie chce iść z nim- skrzywił się- znowu będzie mnie bić.

Zaśmiałam się i zmierzyłam wzrokiem Jungkooka. Podszedł do nas po czym pocałował mnie w policzek. 

- Słyszałam, że bijesz młodego- podniosłam jedną brew.

- Ja? No coś ty- zaprzeczył po czym pacnął ręką chłopca w głowę. Oboje się zaśmialiśmy patrząc skwaszoną minę Vernona.- pójdziemy po ciebie jak skończysz wykłady. Potem pójdziemy na lody.

- Niech będzie- przytuliłam go tak jak potem młodego- ja lecę bo się spóźnię. 

Wybiegłam z domu i poleciałam do auta.

Głupia pomyślałam, że ten dzień będzie tak zwyczajny jak zawsze...

Profesor Kang robi najdłuższe wykłady na uczelni jednak tym razem musiał szybko gnać do żony która pojechała do szpitala rodzić. No cóż. Gratulacje.

- Tylko dwie godzinki- przeciągnęła się Nilu- lecę do pracy.

No tak Nilu od tygodnia dorabia sobie w pobliskim markecie a ja nadal siedzę na dupie. 

- Później przyjdę na zakupy to liczę na jakiś rabat- zaśmiałyśmy się po czym przytuliliśmy i rozeszliśmy. Jungkook wraz z Vernonem mieli przyjść po mnie o 18:00 a była 17:00.  Wyciągnęłam telefon żeby zadzwonić do chłopaka ale niespodziewanie telefon został mi wyrwany z rąk. 

Skrzywiłam się i podniosłam głowę. Przede mną stał wysoki napakowany mężczyzna ubrany cały ma czarno. Jego ciemne oczy wykręcały dziurę w mojej głowie.

War of Hearts <Jungkook>Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz