•°35°•

410 26 8
                                    

Obudziłam się czując jak po policzku spływa mi ślina. Dawno tak się nie śliniłam przez sen. Przetarłam policzek i zatopiłam głowę w poduszkach. Leżałam jeszcze chwilę z nadzieją, że uda mi się ponownie zasnąć. No cóż nie dziś. Otworzyłam oczy i od razu uśmiechnęłam się pod nosem widząc swój pokój. Czułam się jakbym dawno nie była w tym domu. Jakbym dopiero co wróciła z miesięcznej wycieczki. Podniosłam się do siadu i podnosząc ręce do góry przeciągnęłam się czując cały kręgosłup. Odsunęłam kołdrę na bok i postawiłam stopy na zimnej podłodze. Przetarłam zaspane oczy przy tym spoglądając na szafkę nocną. Mój telefon zaświecił jednak nie to przykuło moją uwagę. Obok lampki leżał dziwnie upleciony wianek. Był z korzeni. W nim znajdowała się karteczka z odciśniętą łapą psa. Odcisk był tak duży, że nie mieścił się na kratce. Skrzywiłam się, i chwyciłam za wianek. Przyjrzałam się mu a gdy chciałam odłożyć go na miejsce jeden z ostrych korzeni przeciął opuszek mojego palca. Puściłam wianek na ziemię a palec włożył do ust zlizując krew. Ranka była mała jednak krew sączyła się jak woda. Wstałam i poszłam w stronę łazienki. Przemyłam palec wodą po czym zakleiłam ranę plastrem w zwierzątka.   

- Nie chce przestać lecieć- szepnęłam widząc jak plaster szybko staje się czerwony. 

Wróciłam do sypialni i chwyciłam za telefon który właśnie dzwonił. Myśli o nieznanym mi wianku wyleciała z głowy jakby ktoś specjalnie ją wyrzucił. Po prostu zniknęły. 

- No cześć- włączyłam na głośnomówiący i podeszłam do szafy.

- Siemka. Za ile będziesz? Odwołali nam wykład więc możemy iść wcześnie na kawę- Głos Nilu wskazywał na to, że tak jak ja dopiero co wstała. 

- Marzę o kawie aktualnie- zaśmiałam się wyciągając i wieszając na ręce szare dresy i biały top. - spotkajmy się za 30 minut pod kawiarnią za uniwersytetem. 

Dziewczyna rozłączyła się a ja poszłam się ogarniać. Mój błędnik zaczął dość dziwnie pracować. Czułam się jak po dobrej imprezie. Nic za bardzo nie pamiętałam z ostatnich dni. Może to przez naukę? Za dużo mam ostatnio na głowię. 

Pov Jungkook

- Dlaczego to zrobiłaś...?- siedziałem na kanapie czując ból. Przeszywał moje ciało jakby ktoś jeździł po nim skalpelem. Smutek, który właśnie przeżywałem zgniatał wszystkie moje wnętrzności. Ciężko było mi to wszystko przyjąć...

- Musiałam to zrobić. Lan była zagrożeniem dla Sato jak i dla was. - Hayoon, opiekunka lasu która stała się dla nas intruzem weszła w moje życie z butami. Rozejrzała się parząc w oczy wszystkich domowników. 

- Lan nie była zagrożeniem tylko rodziną!- Mia krzyknęła a po policzku poleciała jej łza.

- Odebrałaś mi wszystko. Nie pojmujesz tego?

- Wymazałam jej oraz jej bliskim wspomnienia dotyczące twojego życia. Wszystko co przeżyliście spłynęło po niej jak deszcz. Wiem, że będziesz próbował znowu ją odzyskać od samego początku. Nie zabronię ci tego bo każdy z was ma do tego prawo. Jednak jeśli znowu dowie się o was tym razem rękę wyciągnę do stada panującego po drugiej stronie lasu. - mówiła dumnie. Czuła się jak królowa.

- Chyba śnisz- wstałem zły czując jak moja krew zaczęła się gotować. Miałem ochotę ją rozszarpać.- Jeszcze raz zbliżysz się do nas i do Lan sama wykopiesz sobie grób rozumiesz?- podszedłem bliżej na co kobieta zaśmiała się i rozpłynęła się.

Tak po prostu. 

- Co teraz?- Jimin stanął przede mną- zostawisz to tak? Opuścisz?

Pov Lan

Za godzinę miałam spotkać się z Nilu. Naciągnęłam na siebie szare dresy z fotela i podeszłam do lustra. Bałagan w pokoju był ogromny. Wcześniej tak po prostu go omijałam? No cóż. Nucąc pod nosem losową melodię zeszłam do kuchni i wypiłam szklankę zimnej wody. Zarzuciłam na ramię szmacianą torbę z dwoma książkami i podeszłam do drzwi. Zwinnie założyłam czarne trampki i nacisnęłam za klamkę. Otworzyłam drzwi i byłam gotowa na oślepienie przez słońce. Jednak coś je zasłaniało. Przed drzwiami stał wysoki mężczyzna w czarnych włosach. Nigdy w życiu go nie widziałam. 

- Mogę w czymś pomóc?

- Tak ja...znaczy mój pies gdzieś uciekł. szedłem ulicą i wyślizgnął mi się z rąk. - podrapał się po karku wpatrując się w moje oczy. Dopiero teraz zobaczyłam jego całą twarz.

- Niestety go nie widziałam przepraszam. Śpieszę się, jeszcze raz przepraszam...- urwałam czując jak na język nasuwa mi się jego imię. 

- Jestem Jungkook.

--------- 

Chyba nikt się nie spodziewał, że to koniec haha. Bardzo was przepraszam ( po raz tysięczny) ale nie mam totalnie planu jak kontynuować tą serią. Została wznowiona bo myślałam, że uda mi się ją ciągnąć ale niestety. Chciałabym zacząć coś nowego i tym razem skupić się tylko na jednym a nie na kilku opowiadanych. Pisze już tyle lat a nadal gubię się w tym wszystkim. Także jeszcze raz przepraszam osoby które tu dotrwały i czekały na szczęśliwe zakończenie. Dziękuję też, że byliście💕

Do zobaczenia już niedługo❤

War of Hearts <Jungkook>Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz