Rozdział 28

2.4K 174 5
                                    

Mia

Starała być twarda, ale okropnie trudno zrobić to, kiedy patrzy się na ranne dziecko. Na dodatek swoje własne.
Wychodziło, dopóki nie zjawił się Gold. Bez niego musiała walczyć i być dzielna.
Ale z nim... Mogła pozwolić, aby to on j1 pocieszał. I wcale nie czuła się z tym źle, płacząc w jego bluzkę. Może jedynie skrępowana, bo patrzyło na nią za wiele osób.
Postrzelili Nelę. Ktoś ją skrzywdził, a jej nie było obok, by ją obronić. Powinna jej pilnować. Przecież to była najważniejsza osoba na świecie, ktoś o kogo zawsze powinna dbać, a tego nie zrobiła.
Nie mogła oderwać wzroku od Neli. Spała po środkach, które podał jej Silver i wyglądała niesamowicie bezbronnie.
Mia nie mogła opanować łez, ciągle wypływających jej z oczu. Była wdzięczna za Golda, który nie wypuszczał jej z objęć. Jedną dłonią masował dół jej pleców, podczas gdy drugą trzymał Nelę za rękę.
W pokoju panowała cisza. Chyba wszyscy czuli się tak samo jak ona. Bezradni. Przecież to było jedynie dziecko, a ktoś ją postrzelił.
Nie była pewna ile to trwało. Patrzyła jak Silver zakłada opatrunek trzęsąc się na całym ciele.
  - Gotowe- słowa Silvera były pierwszym, które padły od czasu wyjścia Greena.
  Poruszyła się, chcąc wziąć Nelę na ręce, ale Gold przytrzymał ją mocniej.
  - Zaniosę.
  Jej nogi dotknęły podłogi, ale Gold upewnił się, że stoi stabilnie, zanim podniósł Nelę. To jak delikatnie to zrobił sprawiło, że serce prawie stanęło jej w piersi.
Ruszył z dzieckiem w stronę drzwi, ale jakoś nie mogła zrobić kroku. Dotarło do niej, że wszyscy na nią patrzą. Stała zapłakana stojąc na środku salonu, nie potrafiąc obronić własnego dziecka.
Próbowała wziąć się w garść, ale to było trudniejsze niż być chciała. Oddychała gwałtownie, próbując się uspokoić.
Dopiero kiedy jej nogi straciły kontakt z podłogą zrozumiała, że ma zamknięte oczy, bo musiała je teraz otworzyć.
Red podniósł ją trzymając za talię kilka centymetrów nad podłogą i szybkim tempem ruszył za Goldem.
Niósł ją kompletnie obcy facet, co wywołało źle wspomnienia.
  - Red.
  Musiała powiedzieć to przerażonym tonem, bo Red spojrzał na nią z dziwnym natężeniem.
  - Przecież nic nie zrobię- mruknął, poprawiać uścisk.- Zaniosę cię prosto do Golda.
Zrobił dokładnie to, ale nie potrafiła się rozluźnić. Postawił ją w sypialni Golda i cicho zamknął za sobą drzwi.
Patrzyła jak Gold nakrywa dziecko, zanim odwrócił się do niej i wyciągnął ręce. Wpadła w nie z taką siłą, że mężczyzna musiał wycofać krok do tyłu, by zachować równowagę.
Wtuliła się w niego, gdy podniósł ją, by otoczyła nogami jego biodra. Przytulił ją tak mocno, że prawie wytrącił z niej oddech.
  - Przepraszam, skarbie- mruknął.
  - To moja wina- mruknęła w jego kurtkę, bo nie chciał jej puścić.
  Odsunął ją od siebie wystarcząco, aby spojrzeć jej w twarz i mimowolnie zadrżała.
  - Przejąłem nad wami opiekę...
  - Niby kiedy?- prychneła.
  - Powiedziałaś tak.
  Oświadczyny przecież nie miały nic do tego. Przecież to ona była winna. Nie mógł wziąć za nią odpowiedzialności.
  - To nie...- zaprotestowała
  - Zgodziłaś się. Pozwoliłaś mi przejąć nad wami opiekę i zawaliłem. Więc przepraszam, chociaż to nic nie zmienia.
  - Gold, to nie twoja...
  - Przestań się że mną kłócić.
  Zmrużyła oczy patrząc na niego. Czuł się winny, ale zupełnie niepotrzebnie. Był na obchodzie i w żaden sposób nie mógł przypilnować Neli. To ona nie powinna robić drzemki w dzień, tylko pilnować dziecka.
Gold przycisnął ją do siebie mocniej i z nią w ramionach położył się do łóżka, obok Neli. Oboje zrobili to samo. Odwrócili się w stronę dziewczynki, wpatrując się w nią z natężeniem.
Nic nie mogła poradzić na to, że kiedy spojrzała na dziecko łzy znowu zaczęły płynąć. Mężczyzna otoczył ją ramieniem i przycisnął tors do jej pleców. Nie zrobił nic, aby ją odwrócić i była mu za to wdzięczna. Zawsze wtuliła twarz w niego gdy płakała, ale teraz chciała być pewna, że Nela jest bezpieczna.
  - Powinienem zabrać was stąd już dawno. Nawet nigdy nie powieniem was tu przywieźć. To nie jest miejsce dla dziecka, przecież tu wcale nie jest bezpiecznie.
  Zadrżała na ton jakim to mówił.
  - Wyprowadzimy się. Od razu jak Nela wydobrzeje. Będziecie bezpieczne.
  Objęła jego dłoń, którą przycisnął do jej brzucha, a drugą dotknęła dłoni córki.
  - Przecież to nie rozwiązuje problemów. Masz wrogów i nawet gdy się wyprowadzimy nie dadzą nam spokoju.
  Gold warknął za jej plecami i podskoczyła. Jego usta od razu dotknęły jej szyi, aby ją uspokoić.
  - Załatwię to skarbie. Nie denerwuj się. Na razie najważniejsza jest Nela.
  Miał rację. Jej dziecko było ranne, a ona kłóciła się o to, czyja to była winna.



Obudziła się kilka godzin później, bo Nela zaczęła się ruszać.
Jej ręce od razu sięgnęły do córki. Dalej była blada, a jej wargi drżały, jakby miała się rozpłakać.
  - Mamo?
  Spytała z takim drżeniem w głosie, że serce jej się ścisnęło.
Usiadła, wciągając córkę na kolana. Uważała, aby nie dotknąć zranionej nogi dziewczynki i dopiero po chwili dotarło do niej, że Golda nie ma obok. A przecież leżał z nią długo, gdy oboje nie mogli zasnąć, wpatrując się w Nelę.
  - Już dobrze skarbie, jestem. Zraniłaś się, ale Silver cię opatrzył.
  Dziewczynka pociągnęła nosem w odpowiedzi, patrząc na swój bandaż.
  - Masz taki sam bandaż jak ja ostatnio. Silver powiedział, że jesteś najdzielniejszą pacjentką, jaką kiedykolwiek opatrywał.
Żadne takie słowa nie padły, ale miała nadzieję, że Silver nie zaprotestuje jeśli to usłyszy.
  - Julian jest ranny w rękę, a ty nogę- zagadywanie Neli było najlepszym sposobem, by nie płakała.
Jej ulubiony, fioletowy królik dalej nosił bandaż odkąd założył go Silver. I wszystkie propozycje, aby go zdjąć kończyły się protestem.
  - Julian też jest ranny w nogę- mruknęła dziewczynka.
  - Chodź, opatrzymy go i...
  - Nie. Silver to zrobi- zaprotestowało dziecko.
  Miała nadzieję, że mężczyzna nie będzie miał nic przeciwko temu, że znowu będzie musiał opatrywać maskotkę. Ale nie chciała walczyć z Nelą. Mogła jej ulec we wszystkim, aby tylko nie myślała o swojej rannej nodze.
Wyniosła córkę, trzymając pluszaka z sypialni i ruszyła na poszukiwanie Silvera.
Był w prowizorycznej siłowni i uderzał w worek treningowy. Miał na sobie jedynie nisko opuszczone dresy, jednak ledwo stanęły w drzwiach sięgnął po swoją bluzkę.
  - Silver, Julian jest ranny. - poinformowała go ze smutkiem Nela.
Mężczyzna wciągnął ręce ku dziecku i oddała mu swój ciężar.
  - Jak się czuje mój mały pacjent? - chciał widzieć.
  - Ręką go już nie boli, ale noga...
  - O ciebie pytałem- mruknął rozbawiony, przerywając paplaninę Neli.
Ruszył powoli, w stronę pomieszczenia, gdzie trzymał leki, co chwilę zerkają na nią, czy nadąża za nim.
  - Mam chorą nogę.
  - To wiem. Ale boli?
  - Nie.
  Ulżyło jej bardziej niż chciała przyznać. Nawet mimo tego, że wiedziała iż to sprawka środków przeciwbólowych.
Dotarli do pokoju i Silver posadził Nelę na krześle, wyciągając z szafki bandaż, po czym pochylił się nad pluszakiem.
  - Którą nogę ma ranną?- upewnił się.
  Obserwowała jak Nela porównuje swoją ranę z królikiem, aby mieli bandaż na tej samej nodze.
  - Nie zdążyłaś ulepić tego bałwana- zauważył Silver.
  - Jutro ulepię.
  Łzy stanęły dla Mii w oczach, kiedy Nela odpowiedziała twardym tonem. Chyba uczyła się od Golda.
  - Może poczekaj, aż wyzdrowiejesz- zaproponował Silver.
  Chciał jeszcze coś dodać, bo otworzył usta zawijając bandaż na pluszaku, ale nagle zesztywniał i odwrócił się w stronę drzwi.
Mia dopiero po chwili usłyszała ciężkie, szybkie kroki. Red stanął w drzwiach i wyglądał na zaskoczonego. Co dziwne nie patrzył na Silvera, tylko wprost na nią.
Coś się stało. Coś było nie tak. Drugi raz w ciągu jednego dnia.
Zadrżała, a gdy w bunkrze rozległ się alarm serce jej gwałtownie przyspieszyło.
Gold. Nie było go obok, a Red patrzył centralnie na nią. Jakby to była wiadomości przeznaczona dla niej.
Red kilkukrotnie otworzył i zamknął usta. Jakby to co miał do powiedzenia było za trudne.
Trwało to kilkanaście sekund, aż Silver zacisnął bandaż na pluszaku i ruszył szybkim krokiem w stronę Red.
  - Nie.
  Zatrzymał się, kiedy zaprotestowała. Chciała wiedzieć. Nieważne czym była ta wiadomość.
Na szczęście Red zrozumiał, bo nie oderwał od niej wzroku, kiedy otworzył usta:
  - Gold pojechał atakować. Sam.
  Nogi po prostu się pod nią ugięły i zwaliła się na podłogę.

Bearmen IV- Gold [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz