Rozdział 24

2.7K 145 0
                                    

Mia

Gold obudził ją pocałunkiem i mruknęła. Ale odsunął się, zanim zdążyła zareagować. Była pewna, że ma to coś wspólnego z Nelą, stojącą obok, ale i tak nie zmniejszyło napięcia w oczach mężczyny.
  - Jak się spało?
  Wolała spać z nim, wtedy nie miała koszmarów. Ale w połowie nocy zostawił ją w łóżku samą.
  - Wolę spać z tobą- przyznała.
  Coś blysło w jego oczach, a uśmiech pojawił się na jego twarzy.
  - Mamo, ten czerwony zaprosił nas na śniadanie.
  - Red?
  Jej córka pokiwała, a ona poczuła nagłe napięcie. Była pewna, że na śniadaniu pojawią się wszyscy, a ona nie czuła się na siłach, by stawić im czoła.
Wiedziała, że Gold ją obroni. Ale mężczyźni byli ogromni i twardzi. Mieli kły i nie chciała myśleć co mogą z nimi zrobić. Jednego na raz mogłaby jeszcze znieść, ale nie wszystkich.
  - Mia?
  Ręce Gold ściągnęły ją z łóżka i objął ją, dalej siedząc na podłodze. Jego usta sięgnęły jej szyi i zadrżała gdy przejechał po tym miejscu językiem.
  - Jeśli nie chcesz nie musimy tam iść.
  Widziała, że robi to tylko dla niej. Pozwalał jej zdecydować i wcale nie zamierzał narzucać swojego zdania. Ale to byli jego koledzy i zamierzała dać im szansę.
  - Chodźmy.
  Nela z piskiem rzuciła się do szafy, szukać swoich ubrań, a Gold chciał zdjąć się ze swoich kolan, ale objęła go mocniej.
Czuła, że się rumieni, więc przycisnęła do niego twarz, jednocześnie pytając:
  - Gold, mógłbyś użyć kłów?
  Zawarczał dokładnie tak samo jak wtedy gdy dochodził i po sekundzie poczuła jego usta na ucho. Kiedy przeciągnąłem po nich kłem zapiszczała. Jej biodra przesunęły się na jego kolanach i uderzyła cipką w jego osłoniętego, twardego fiuta, na co zajęczał.
Prawie natychmiast wylądowała na własnych nogach, stojąc obok niego.
  - Musimy przełożyć to na później, skarbie.- zawarczał.
Była pewna, że ją czuję, bo pociągnął nosem  i od razu się uśmiechnął.
Wzięła szybki prysznic, aby pozbyć się tego zapachu i gdy wyszła ponownie do sypialni, owinięta w ręcznik byli już gotowi.
Nela miała na sobie białą sukienkę, tą samą, w której występowała na scenie, a Gold założył obcisły, czarny sweter i spodnie w tym samym kolorze. Nie mogła oderwać od niego wzroku i dopiero kiedy zawarczał spojrzała w jego twarz. Wpatrywał się w krawędź ręcznika, zawiniętego na jej piersiach. Zaczął mruczeć kiedy wyciągnęła z szafy pierwsze ubrania, które wpadły jej w ręce i znowu zniknęła w łazience.
Gold chyba nie chciał ryzykować, bo ledwo wyszła pociągnął ją za rękę, zmuszając aby opuściła jego pokój. Nela chwyciła jej drugą rękę i odetchnęła głęboko, próbując się na to przygotować. To tylko śniadanie, nic więcej.
Na szczęście w kuchni nie było jeszcze wszytkich, ale i tak zesztywniała. Red, Livia i Silver siedzieli przy stole, a Green i Alia zajęli kuchnie.
Gold pociągnął ją do stołu i wylądowała na jego kolanach ledwo usiadł. Oparła się o jego tors, oddychając z ulgą, kiedy objął ją jedną ręką, a drugą podtrzymał Nelę, która wspinała się na krzesło obok.
  - Przyszłaś- zauważył Red, ledwo dziewczynka zajęła miejsce- I zabrałaś mamę.
  Wzrok Red przesunął się na nią i mimowolnie wtuliła się w Golda, który owinął wokół niej ręce mocniej. Kolejne pytanie Reda już padło do niej:
  - Jak ręka?
  - Jak brzuch?
  Livia natychmiast przekręciła się w stronę Reda.
  - Uderzyła cię?
  - Pozwoliłem jej na to- warknął Red w odpowiedzi.
  Dziewczyna przychneła i natychmiast została ściągnięta ze swojego krzesła i wylądowała na kolanach Reda. Usta mężczyzny otarły się o ucho Livii i widziała jak coś do niej powiedział. Jednak, ze swoim słuchem nie była w stanie tego usłyszeć.
Jej uwagę rozproszyła Nela, która pociągnęła ją za rękę.
  - Mamo, chcę jogurt z pieskiem.
  Już miała powiedzieć coś o tym, że nie można jeść ciągle jogurtów, kiedy przed Nelą zostało postawione właśnie to.
Green postawił przed nią talerz i z zaskoczeniem spojrzała na omlet. Kolejne, identyczne porcje zostały postawione przez pustym krzesłem Zuzy i Livią. Alia usiadła na swoim krześle z dwoma talerzami, podczas gdy Green cofnął się po napoje.
Dostała kawę, mimo, że nie prosiła, a Nela kakao, które zupełnie zignorowała, skupiając się na otwarciu jogurtu.
Zignorowała nawet Blacka i Zuzę, którzy właśnie pojawili się przy stole.
  - Ale masz ładną sukienkę- zauważyła Alia. O co chodziło? Czemu wszyscy tak przymijali się do jej córki, mimo, że wcześniej postawili na jej ignorowanie?
  - Miałam występ, ale Gold nie przyszedł. A później dał mi taki wielki bukiet kwiatów.
  Nela rozciągnęła ręce, aby pokazać wielkość i dopiero wtedy zauważyła Blacka. Rzuciła się na Golda, który ledwo zdążył ją złapać. Przesunął ją, zsadzając na jedynym swoim kolanie, aby na drugim mógł posadzić Nelę.
Dziewczynka wtuliła się w niego i nie spuszczała wzroku z Blacka, który zmrużył oczy.
  - Przezemnie nie przeszedłeś?
  Pytanie było skierowane do Golda i wyczuła, jak napiął się za nią. Przesunęła ręką po jego udzie, aby go uspokoić.
  - A jak myślisz?- warknął w odpowiedzi.
  - Spokój!- przy stole natychmiast zabrzmiał Silver i jakoś wszyscy się go posłuchali.
Zapadła cisza, którą przerwała Nela, nie spuszczając wzroku z Blacka. Jakby bała się, że ją zaatakuje.
  - Gold, nakarm.
  Chciała zejść, z jego kolan, aby mógł to zrobić, jednak mężczyzna mocniej zacisnął na niej rękę, nie pozwalając na to. Obrócił Nelę bokiem i chwycił łyżkę, którą skierował jej do ust.
  - Nela, przepraszam, że przezemnie Gold nie przyszedł na twój występ- powiedział Black patrząc prosto na nią.
  Jednak dziewczynka przyciągnęła Golda za sweter, zmuszając, aby się pochylił i powiedziała głośnym szeptem, który słyszał każdy przy stole:
  - Nie lubię go.
  - Kurde- warknął Black.
  - Nie przeklinaj przy dziecku.
  Dopiero kiedy Gold zacisnął ramię na jej talii mocniej dotarło do niej, że powiedziała to na głos.
  - Przepraszam.
  - Nela, pamiętasz o czym rozmawialiśmy wczoraj?
  Jej córka westchnęła zanim pokiwała głową.
Starała wychowywać się jak najlepiej umiała. Uczyć pewnych wartości. I to była jedna z rzeczy o których rozumiały wczoraj. Mówienie o kimś na głos, że się go nie lubi, na dodatek przy innych było niezbyt miłe i to właśnie poruszyła podczas wieczornej rozmowy z córką.
  - Już nie będę tak mówić, ale dalej go nie lubię.
  Połowa osób przy stole wybuchnęła śmiechem. Ale Nela przynamniej się postarała, chociaż i tak w swoim stylu powiedziała to, czego nie powinna.
Nela niezbyt przejęła się śmiechem, bo właśnie zabrała się za rozpakowanie zabawki z jogurtu.
  - Znowu ten sam- oświadczyła z takim smutkiem, jakby conajmniej ktoś umarł- Zjem jeszcze jeden.
  Zanim zdążyła zaregować Nela zsunęła się z kolana Golda i pobiegła do lodówki po kolejną porcję, a co za tym idzie nową zabawkę.
Gold natychmiast skorzystał z okazji i przyciągnął ją bliżej do siebie, owijając dwoma ramionami.
Przy stole rozmowa skierowała się na zdjęciach satelitarnych, ale nie skupiała się na tych słowach. Niezbyt ją to interesowało, skoro i tak miała opuścić to miejsce.
Nela pojawiła się znowu obok i zaczęła jeść kolejny jogurt, aby zdobyć zabawkę. Wszyscy zerkali na nią co chwilę, jakby nigdy nie widzieli dziecka. A co gorsza ich wzrok padał też na nią. Czuła się źle pod ich oceniających spojrzeniami. Jednak ręce Golda masujące jej brzuch dodawały jej pewności siebie.
  - Ustalmy plan na dzisiaj- odezwał się wreszcie Silver.- Red i ja bierzemy północną stronę, Gold bierze Livię na...
  - Ona nigdzie nie idzie!- wrzasnął Red.
  - Gold zmienił się ze mną na zmiany- wtrącił Green
  - Właśnie, że idę!- krzyknęła Livia.
  Nela też krzyknęła i łzy stanęły w jej oczach. Chwyciła córkę w ramiona i przytuliła do siebie, zsuwając się z kolan Golda.
  - Pójdziemy już - mruknęła kierując się w stronę wyjścia.
  Nie dziwiła się reakcji Neli. Reagowała na krzyk płaczem, bo słyszła go zdecydowanie za często. A nie powinna i to była jej wina. Ze względu na córkę powinna odejść od męża jeszcze zanim ją urodziła.
Nie zdążyła zrobić dwóch korków, bo praktycznie wszyscy przy stole podnieśli się ze swoich krzeseł, oprócz Alii, która jedynie jękneła.
  - Zostańcie- poprosił Silver.
  - Już nie będziemy krzyczeć- obiecał Black.
  Gold znalazł się obok niej i owinął ją ramionami, tak aby Nela znalazła się pomiędzy ich ciałami.
  - Już dobrze, maleńka- mruknął mężczyzna, całując dziecko w głowę.
  - Nela, nie chcieliśmy cię wystarczyć. To nie na ciebie krzyczeliśmy- powiedziała Livia, robiąc krok w ich kierunku.
  Jednak stanęła, kiedy w kuchni rozbrzmiał przestraszony głos zapłakanej Neli:
  - Chcę do naszego domu.
Serce zacisnęło się jej w piersi na dźwięk jej głosu. Jakby była najgorszą matką na świecie, nie potrafiącą zadbać o własne dziecko.
  Usłyszała przekleństwa za swoimi plecami. Jakby nie tylko ona była rozczarowana słowami Neli. Wszyscy w bunkrze chcieli, aby Gold tu został. Była pewna, że odchodził ze względu na nie i czuła się z tym beznadziejnie.
Jednak nagle obok ich pojawił się Silver, który sięgnął dłonią, aby dotknąć barku Neli.
  - Mój mały asystencie lekarza, musimy zmienić dla mamy opatrunki- głowa dziewczynki podniosła się by na niego spojrzeć i pociągnęła nosem- Chodź, musimy przynieść opatrunki.
  Pociągnęła nosem jeszcze raz, zanim stwierdziła:
  - Julian też jest ranny.
Gold zabrał Nelę z jej objęć i przycisnął mocniej do siebie.
  - Rany, czemu nic wcześniej nie mówiłaś?- stwierdził z przejęciem-Gdzie on jest? W sypialni? Trzeba go szybko opatrzeć.
  Gold wyszedł z kuchni niosąc Nelę, a zaraz za nimi wyszedł Silver.
Objęła się ramionami patrząc na resztę osób, którzy zostali w kuchni. Nie dość, że była okropną matką, to jeszcze została sama z ludźmi, którzy ją przerażali.
  - Siadaj.
  Zadrżała na rozkaz Blacka i ani drgnęła.
  - Przecież cię nie zabijemy.
Już był jeden taki, który próbował. Nie chciała ryzykować. Wolała utrzymać dystans, aż upewni się co do nich.
Westchnięcie padło chyba od Greena, który zrobił krok w jej kierunku i natychmiast się cofnęła.
Za to Zuza zupełnie się tym nie przejęła. Minęła Blacka i podeszła do niej. Chwyciła za dłoń i pociągnęła w kierunku stołu.
Kiedy pchnęła ją ponownie na krzesło Golda, zmuszając aby usiadła odezwała się Livia:
  - Podaj mi nazwisko.
  Patrzyła prosto na nią i na dodatek pochyliła się w jej stronę.
  - Jakie nazwisko?- spytała niepewnie Mia
  - Tego, kto was skrzywdził. Zajmę się nim.
  Wywołało to prychnięcie Reda, na którego jednak nikt nie zwrócił uwagi.
  - A jak ja prosiłem cię o nazwisko, to nie mogłaś mi go podać?
  - Przecież podałam - warkneła Livia.
  - Po miesiącu! Poza tym jestem pewien, że Gold już się nim zajął.
  Wszyscy spojrzeli na nią i zadrżała.
  - Zajął się nim?- spytał w końcu Black.
  Czy Gold zajął się jej mężem? Wielokrotnie powtarzał, że go zabije, ale wtedy sądziła, że nie mówił poważnie.
Ale był szkolony na zabójcę. Nie chciała wiedzieć ile osób w życiu zabił, ale na pewno masę. Czemu miałby nie zrobić tego samego z jej mężem? Dlaczego nigdy nie wpadła na to, że mówił szczerze? Chciał go zabić.
Bała się tego okropnie. Ale nie zabójstwa męża, zasłużył na to. Bała się, że Gold-owi coś się stanie, jeśli spotka się z ojcem jej dziecka.

 

Bearmen IV- Gold [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz