WE WŁAŚCIWYM MIEJSCU, WE WŁAŚCIWYM CZASIE - 39 LAT PÓŹNIEJ

171 34 272
                                    

- Norio wstawaj!

- He?

- Wyruszasz na misję za 45 minut! Czemu nie nastawiłeś budzenia?

Zaspany młodzian przeczesał palcami swoje kruczoczarne włosy i przeciągnął się na wielkim łożu. Niechętnie spojrzał na nocną szafkę, na której znajdował się najnowszy, cienki model komunikatora. W stanie spoczynku wyświetlał hologram z aktualną godziną, która nie ucieszyła jego właściciela.

Po chwili młody mężczyzna leniwie rozejrzał się po swoim szaro-białym pokoju. Miał sporo przestrzeni, ale nie lubił jej zagracać niepotrzebnymi meblami czy ozdobami. Wystarczało, że czasem nabałaganił, dlatego nie zdziwił się widokiem matki, która skrzętnie układała jego ubrania rzucone w pośpiechu na kanapę oraz stolik umieszczony przed dużym, hologramowym wyświetlaczem służącym do oglądania mediów. Kobieta miała mocny makijaż i krótkie czerwone włosy. Ubrana była w swoją ulubioną ciemną, wojskową garsonkę z narzuconym na ramiona skórzanym płaszczem. Wysokie obcasy dodawały jej trochę centymetrów, ale dla niego - dwumetrowego młodzieńca - matka zawsze była niską osobą. Nigdy też nie zauważył u niej upływającego czasu. Wyglądała jak 30-latka, a miała ponad 55 lat. Zawsze pamiętał ją właśnie taką - elegancką, stanowczą, a zarazem temperamentną, mimo że była tylko zwykłym człowiekiem.

- Burdel ma tutaj mój mały panicz - skomentowała, składając jego bojówki. - Czemu służek nie zawołałeś?

- Zmęczony byłem i zapomniałem - odpowiedział, opierając się o miękkie oparcie łóżka. - Wczoraj zrobiłem taki trening, że ledwo tutaj przyszedłem.

- Mam nadzieję, że nie przesadziłeś - lekko odburknęła, zerkając na niego kątem oka. - Dobrze wiesz, że dzisiaj masz podbój do zrobienia.

- Nie możesz lecieć za mnie? - zapytał markotnym głosem.

- Ho, ho, ho, oj nie! - żywo zareagowała, układając puste opakowania na stoliku przed sofą. - Jestem normalną Ziemianką! Nie mam takich nadludzkich zdolności jak ty. Ja tu tylko rządzę tym cyrkiem... Tą całą bazą, armią i innymi duperelami, a takżeee... - przeciągnęła odwracając się do niego z uśmiechem. - Wychowuję takiego ambitnego i silnego synka.

- Już tak słodzić nie musisz, matulu - odparł, odwzajemniając uśmiech. - Wiadomo, że polecę. A ciekawa ta planeta chociaż?

- Nie czytałeś wytycznych? - wzburzyła się, wieszając jego skórzany płaszcz przy wejściu.

- Ćwiczyłem cały dzień - markotnie odparł, wstając z łóżka. - Nie chciało mnie się.

- I chcesz iść na misję nieprzygotowany? - burknęła niezadowolona, stając przed nim i krzyżując ręce.

Norio spojrzał na swoje odbicie w dużym lustrze, które znajdowało się na automatycznie przesuwanej szafie z ubraniami. Widać, że był lekko niewyspany, ale jego ametystowe oczy zawsze błyszczały pełnią życia i gotowością do akcji. Napiął też do siebie biceps. Ćwiczone wczoraj potężne mięśnie były efektem dobrych genów, a także ciężkich treningów od wczesnego dzieciństwa.

- Oj tam, od razu, że nieprzygotowany - frywolnie odparł, patrząc na swoją nieogoloną twarz i przydługą kępkę zarostu na brodzie. - W czym problem? Wyczyścić dany teren z obiektów i tyle.

- Owszem! - cwano przytaknęła, patrząc na niego spod łba. - Ale ty teraz jesteś jednostką Zero, dowodzisz.

- Co?! Od kiedy niby?!

- Właśnie od dzisiaj! Dlatego twoje nieprzygotowanie jest niedopuszczalne na tym stanowisku! - oschle skrytykowała i wydała rozkaz, stojąc już w drzwiach wyjściowych. - Zanim wyjdziesz, lepiej szybko przeczytaj wytyczne, bo pewnie statki i wojska są już gotowe. Powodzenia synku!

Czerwone Zło - mroczne początkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz