Powołanie jednostki poszukiwawczej w końcu przyniosło rezultat. Sprowadzono dziesięcioro podejrzanych dezerterów, których oczywiście zamknięto w więzieniu na najniższym piętrze bazy. Początkowo ulokowano ich we wspólnej celi. Byli to zwykli żołnierze, mężczyźni różnych ras, jednak żaden z nich nie miał ziemskiego pochodzenia. Zdążyli zaszyć się gdzieś i usunąć chipy, ale któryś najwidoczniej zostawił za sobą ogon lub mieszkańcy planety byli po prostu uczuleni na wojskowych z imperium handlarzy.
W odwiedziny do nich przyszli Norio ze Starym. Panicz, z maniakalnym wyrazem twarzy, wpatrywał się na więźniów zza laserowych krat. Uśmiechnął się do nich złowieszczo i po dezaktywacji zabezpieczeń wszedł do środka celi.
– To jak, panowie?! – krzyknął podekscytowany, wypinając pierś. – Tacy z was dzielni wojownicy, że AŻ atakujecie bezbronne kobiety. To proszę! Możecie bardziej się wykazać! Macie mnie całego!
Nikt się nie odezwał. Wszyscy mieli spuszczone głowy i ta bierna reakcja totalnie rozwścieczyła Noria.
– Co jest?! – wrzasnął. – Gdzie wasza odwaga?! Chcecie nas zabić? NAS?! WY?! Wy marne śmiecie! Nic nie znaczycie dla tego świata!
Przez te wrzaski, jeden z nich bojaźliwie podniósł głowę.
– Wielmożny P-panie – zająknął się. – Zaszła jakaś pomyłka odnośnie...
– Pomyłka?! – wzburzył się, podchodząc do niego i chwytając go za gardło. – Pomyłką to, kurwa, jesteś TY! Gdzie twoja duma śmieciu, aby teraz, i to jeszcze przed pobratymcami, wypierać się tego, co zrobiliście?! Twoje parchate łapska są splamione krwią mojej matki!
– A twoje krwią naszych dzieci, rodzin, przyjaciół i innych niewinnych ras, ty przebrzydły sadysto...
Jeden z nich odważył się odezwać, wstając i patrząc Noriowi w jego rozwścieczone oczy. Więzień spokojnie dodał:
– Owszem, moje życie nic nie znaczy przy tych miliardach, bilionach, jakie odebrałeś.
Norio puścił tego tchórzliwego i brutalnie dorwał się do odważnego buntownika. Zamaszystym ruchem skręcił mu kark i z impetem zmiażdżył jego głowę o ścianę. W końcu! W końcu mógł się zemścić, wyżyć! Ze złości cały się aż zadyszał i spojrzał na pozostałych przy życiu:
– Ten chociaż miał jaja i się przyznał, tchórzliwe gnidy! Zginął szybko. Wy teraz takiego szczęścia nie będziecie mieli, oj nie! Będę was męczył godzinami, dniami...
Spojrzał na nich z szalonym zacięciem i splunął na podłogę. Nerwowo wyszedł z celi, kierując się do straży więziennej. Rozkazał im umieścić zdrajców w ciemnych izolatkach i pilnować, aby nie popełnili samobójstwa.
Stary nie zareagował na ich widok tak burzliwie jak syn. Nadal stał przed kratami i spokojnie czytał im w myślach. Rzeczywiście, nie wszyscy zgromadzeni mieli coś wspólnego z buntem. Sześciu z nich było winnych, nie licząc jednego nieszczęśnika, którego Norio już się pozbył.
Byli to liderzy, którzy w szóstkę planowali od dawien dawna bunt i nakłaniali innych do przyłączenia się. Poszukiwania nie zajęły dużo czasu, ale za to długo czekali na idealną okazję. Stary dokładnie widział jak ustalali plan całej akcji, jak przekabacali poddanych z monitoringu, służb alarmowych czy administracji zarządzającej dostawą energii czy systemem chipowania. O godzinie „0", wieczorną porą, po prostu przetasowali numery chipów w systemie, wyłączyli cały monitoring, system ostrzegania oraz światła na korytarzu, na którym znajduje się główna sala dowodząca. Po cichu zabili strażników pilnujących wejścia, po czym wtargnęli do środka. Władczyni akurat miała naradę z dwoma oficerami, a towarzyszył jej tylko adiutant. Doskonale wiedzieli, że stanowiska komputerowe będą w tym czasie puste. Zaczęła się szarpanina, ale matka Noria spokojnie siedziała, obserwując krwawą jatkę. Wykorzystując zaskoczenie i parę specjalnych medykamentów osłabiających, szybko uśmiercili oficerów, ale z adiutantem mieli większy problem. Potrzeba było całej szóstki, aby go zadźgać i w ostateczności poderżnąć gardło. W międzyczasie zaczęła się rebelia, ale żadne alarmy nie biły. Władczyni bez żadnych obaw spojrzała na swoich oprawców i spokojnie skomentowała:
CZYTASZ
Czerwone Zło - mroczne początki
Ciencia Ficción- Nie tak miała wyglądać ta wycieczka... Gdzie się wszyscy podziali? Coś mnie ominęło? Tak właśnie zaczyna się przygoda Edith - od niemiłej niespodzianki. W zrujnowanym mieście jednak poznaje intrygującego mężczyznę, który przedstawia się jako Numer...