Stary nie czekał długo. Natychmiast wprowadził swoje krwawe rządy i wszczął poszukiwania rebeliantów. Poddani imperium byli rozproszeni po całej galaktyce, ale każdy z nich posiadał w ciele chip lokalizacyjny, trudny do usunięcia, więc ucieczka bez śladu mogła być skomplikowanym przedsięwzięciem. Kazano wszystkim wracać i to najszybciej jak się da, aby przejść test weryfikujący lojalność wobec władców. Celem tej procedury było oczywiście zgładzenie wszystkich buntowników i odnalezienie ich lidera czy liderów. Czekał ich okrutny los w postaci brutalnych tortur zakończonych powolną śmiercią.
Do wykonania testu wybrano główną salę dowodzącą, którą oczywiście doprowadzono do porządku. Na końcu długiego stołu stał tylko jeden tron, na którym spoczywał dwuoki demon. Demon, który zadziwił swoim niespodziewanym przybyciem lub, bardziej, powrotem. Poddani narzekali między sobą, że buntownicy pogorszyli tylko sprawę. Zabili mniejsze zło, które w ramach zemsty zza grobu, ściągnęło bestię spragnioną śmierci i rozlewu krwi.
Stary był mocno tym podekscytowany, bo mógł w końcu pożywić się jakąś energią, niemniej czytanie w myślach tak dużej grupy poddanych strasznie go obciążało. Gniew dodawał mu motywacji, ale jego ciało widocznie się buntowało, od czasu do czasu krwawiąc z nosa. Bagatelizował to, szybko wycierając twarz. Chęć zemsty była silniejsza. Godzinami, bez przerwy, tylko siedział, patrzył na poddanych i analizował ich umysły.
Kolejki do testu ciągnęły się korytarzami i nie miały zamiaru się kończyć. Bardzo skrupulatnie sprawdzał każdego, czy to kobietę, czy dziecko, i gdy doszukał się powiązania z buntem, od razu zgładzał jednostkę. Chipy sprawdzonych, lojalnych podwładnych wykreślano z listy podejrzanych, ale to akurat nie był pracochłonny proces. Najbardziej tę procedurę przedłużało sprzątanie ciał czy zmywanie krwi, bo oddani żołnierze po prostu nie nadążali. Przesiew był ogromny, a strach jeszcze większy. Niektórzy nie wytrzymywali tej presji, dlatego donosili na siebie. Inni uciekali z kolejki, przez co od razu uznawano ich za zdrajców i na miejscu zabijano. Stary, po przejrzeniu wielu umysłów, składał wszystkie informacje w spójną całość. Bunt wisiał na włosku od bardzo dawna, tylko czekał na dobry moment. Zniknięcie Noria było właśnie idealnym pretekstem do ataku.
Podczas, gdy Stary neutralizował buntowników i szukał sprawców, Norio dochodził do siebie w swojej prywatnej kwaterze. Nikt z jego towarzyszy nie odbierał mu prawa do żałoby. Czuł się strasznie słabo i leżał całymi dniami w łóżku na środkach uspakajających. Miał ochotę rozwalić całą bazę, wybić wszystkich, ale fizycznie nie był w stanie. Gniew wrzał w nim nieustannie. Na szczęście medykamenty i tęsknota zabijały jego popędy. Duszę mężczyzny rozdzierały dwie skrajne emocje.
Nie chciał widzieć nikogo ze służby. Czas spędzał z Edith, na którą często patrzył ze łzami w oczach. Przed sobą wciąż miał widok matki z poderżniętym gardłem i na dodatek widział go każdej nocy we snach. Wybudzał się z koszmaru, lecz on wciąż trwał. Pragnął zemsty. Pragnął krwi, która niestety nie zwróci mu matki. Wiedział o tym, ale nie mógł tych podłych zdrajców zostawić przy życiu. Tak bardzo chciał już delektować się ich cierpieniem podczas tortur, ale poszukiwania sprawców zostawił profesjonaliście.
Staremu, oprócz oddanych żołnierzy i poddanych z administracji, pomagał Cyrus. Pilnował porządku na korytarzach, na których piętrzyła się kolejka do głównej sali. Podwładni dziwili się, jakim cudem jest ich teraz dwóch. Czyżby to jakieś klony powstałe w ten sam sposób co sam panicz? Nie wiedzieli i nie mieli zamiaru dopytywać, bo ich surowy wygląd wzbudzał w nich tylko strach.
Cyrus spokojnie robił obchody, z uciechą wpatrując się w wystraszone twarze podwładnych. Na oku miał również kwaterę prywatną i od czasu do czasu zachodził tam na krótką pogawędkę, sprawdzając czy czegoś nie potrzeba Noriowi czy Edith. Zdawał sobie sprawę, że nie wrócą tak szybko do swoich czasów, bo sytuacja tutaj była niestabilna. Wiedział, że czeka ich sporo pracy, ale był nią podekscytowany. Chciał jak najwięcej nauczyć się od osobnika, który wyglądał tak samo jak on i niestety był połączony jakąś dziwną więzią z jego żoną.
CZYTASZ
Czerwone Zło - mroczne początki
Ciencia Ficción- Nie tak miała wyglądać ta wycieczka... Gdzie się wszyscy podziali? Coś mnie ominęło? Tak właśnie zaczyna się przygoda Edith - od niemiłej niespodzianki. W zrujnowanym mieście jednak poznaje intrygującego mężczyznę, który przedstawia się jako Numer...