Reprezentacyjny statek z logiem „V" majestatycznie sunął w kierunku galaktyki Uraton-3. Na jego mostku przebywała trójka władców. Norio i Cyrus w ciszy obserwowali hologramy, które pokazywały m.in. trasę lotu, dane statku czy powiadomienia z bazy. Edith przeglądała MES'a na swoim komunikatorze, ale zniecierpliwiona w końcu się odezwała:
– To ogólnie tak lecimy w ciemno?
– Znamy galaktykę, więc to dobry początek – spokojnie oznajmił Norio, nie spuszczając wzroku z hologramów. – Lepiej szukać czegokolwiek niż siedzieć na tyłku i nie robić nic.
– Niby prawda... – westchnęła widocznie podenerwowana. – Ta rasa, o której ci wspomniał ten twój strateg to... To jakieś demony? Nie uważasz, że nie brzmi to zbytnio zachęcająco?
– Nieważne kim są, ale używają takich samych sztuczek co mój ojciec. To już mocna poszlaka.
– I myślisz, że istoty z taką mocą będą chciały z nami rozmawiać, a tym bardziej pomóc? – zapytał z przekąsem Cyrus.
Tylko westchnął mocno, uderzając o oparcie tronu:
– Nie wiem... Co mam ci powiedzieć? Pójdę na jakiś układ z nimi i tyle. Mam sporo do zaoferowania.
– Na przykład... swoją duszę? – zapytał tajemniczo, przyszpilając go wzrokiem.
Norio spojrzał na niego, po czym parsknął śmiechem:
– Chyba mojego ojca. Dolecimy, pogadamy i zobaczymy. Najpierw musimy ich odnaleźć, o ile w ogóle tam żyją.
– Żyć może i żyją, ale może nie będą chcieli się pokazać. Jeśli używają dziwnych rytuałów, to nie wydaje mnie się, aby zakamuflowanie było dla nich jakoś trudne – trafnie zauważył Cyrus.
Norio znowu westchnął, bo rzeczywiście mieli bardzo mało danych i na dodatek bazowali tylko na pogłoskach od jednej osoby.
– Dobra, nie wbijaj mu więcej szpil – przerwała Edith. – Jak tam dolecimy i przez parę godzin nikogo nie znajdziemy, to dopiero będziemy się zastanawiać.
Nie kontynuowali tematu. Norio pogrążył się w myślach i przypomniał sobie uczucie, kiedy... umierał. Ten chłód, który go otaczał. Co by było dalej? Czy spotkałby się ze swoją matką? Nie! Nie może tak myśleć! Musi dalej walczyć! Jego ojciec, którego tak naprawdę krótko zna, poświęcił się, aby mógł żyć dalej. Spojrzał ukradkiem na Edith – na młodszą wersję matki. Ona też jest przez niego naznaczona, także trzeba ją ratować. Musiał po prostu coś z tym zrobić. Musiał!
Zmotywowany Norio wstał i szybko wyszedł z mostka kapitańskiego. Poszedł zobaczyć jak czuje się prowodyr podróży, którego przeniesiono do skrzydła szpitalnego statku z całym sprzętem oraz personelem medycznym. Lekarze i pielęgniarki ukłonili mu się, a on stanął nad łóżkiem ojca. Jego stan nie zmieniał się – był krytyczny, a maszyny nadal podtrzymywały funkcje życiowe. Norio już chciał, aby to wszystko się skończyło, aby było jak dawniej, lecz... nigdy nie będzie jak dawniej. Jego młodzieńczy okres skończył się, gdy przekroczył próg wehikułu czasu. Czy teraz tego żałuje? Nie był w stanie odpowiedzieć sobie na to pytanie. Dalszą podróż do docelowej galaktyki spędził na obserwacji nieprzytomnego ojca.
Po paru godzinach osiągnięto cel podróży. Statek zawisnął w przestrzeni kosmicznej galaktyki Uraton-3. Na mapie wyświetlanej nad stołem dowodzącym wyglądała ona jak pobojowisko a nie układ planet.
– Ale syf – skomentował Cyrus.
Przyglądał się wyświetlanym danym, które Norio z uwagą analizował, powiększając poszczególne obszary.
CZYTASZ
Czerwone Zło - mroczne początki
Science Fiction- Nie tak miała wyglądać ta wycieczka... Gdzie się wszyscy podziali? Coś mnie ominęło? Tak właśnie zaczyna się przygoda Edith - od niemiłej niespodzianki. W zrujnowanym mieście jednak poznaje intrygującego mężczyznę, który przedstawia się jako Numer...