Leniwa mgła, gęsta niczym mleko, spowijała ulicę, niechętnie odsłaniając rąbki pobliskich, ceglanych budynków stylizowanych na odległe czasy ziemskie. W wyludnionym miasteczku z minionego wieku, w którym panowała jedynie cisza, czasem powiał łagodny wiatr wydający się zbłąkanym bytem. Zaparkowane przy krawężnikach mobile z kinetycznym podwoziem, od dawna nie oderwały się od podłoża, podwożąc właścicieli do pobliskich sklepików, restauracyjek czy innych doczesnych punktów usługowych. Sklepowe witryny były odsłonięte, tak samo jak okna mieszkań, a kurz i rdzawy osad zdążyły zagościć na wszelakich przedmiotach codziennego użytku. Brak jakichkolwiek oznak wandalizmu czy kradzieży sugerował, że od lat nikt nie zapuszczał się w te strony. Mieszkańcy zniknęli stamtąd, nagle zostawiając swoje dobytki. Wszystko tu zatrzymało się z niewiadomego powodu, przywodząc na myśl poddasze starego domu. Brak jakiegokolwiek ruchu i ta cisza... Ta cisza aż przenikała duszę.
Nagły stukot trzech par butów o utwardzoną drogę ożywił to miejsce. Ludzkie sylwetki ledwo wyłoniły się zza gęstej mgły. Ruch, który na zawsze odmienił los tego miasteczka oraz istot goszczących w jego tajemniczych progach.
– Widać, że od dawna nikogo tutaj nie było – skomentował zmieszany młodzian.
Wytężał wzrok i aż przypomniał sobie o niedawnym śnie, w którym ujrzał właśnie podobny obraz.
– W życiu nie widziałam takiej mgły! Ja pierdziu! – ekscytowała się czerwonowłosa kobieta, idąc pomiędzy dwoma rosłymi mężczyznami.
Najstarszy z nich nic nie skomentował, jedynie z niechęcią spoglądał na budynki, przypominając sobie to nazwę ulicy, to sklepy, które tutaj były. Pamiętał. I to bardzo dobrze, jednak nie chciał akurat się tym dzielić. Wspomnienia same powoli wracały. Coraz więcej szczegółów przychodziło mu do głowy, a niepokojące obrazy same wkradały się w myśli. Zastanawiało go jednak, co tutaj takiego odkrył on z przyszłości? Gdzie trzeba dokładnie skierować swoje kroki? Czy tam, gdzie myślał?
– Bardzo ciekawe miasteczko jak na pierwszy, rodzinny spacer, nie uważacie? – wesoło zauważyła Edith, patrząc po towarzyszach.
Norio jedynie się uśmiechnął, a Cyrus parsknął niezadowolony i przystanął na chwilę:
– Trzeba być pieprzonym masochistą, aby przychodzić w TAKIE miejsce. Najwidoczniej jestem.
– Ale to było dawno i już więcej przecież się nie powtórzy – z troską uspokajała Edith. – Jak chcesz to nie musisz...
– A co sami tutaj będziecie błądzić?! – przerwał jej wzburzony. – To NIE jest już normalne miasteczko! Nie widzisz, nie czujesz tego?
Spojrzał na nią swoimi rozjuszonymi oczyma. Widziała w nich gniew, ale również pewnego rodzaju trwogę. Tylko przed czym? On przecież niczego się nie lękał.
– Te... – nieśmiało przerwał ciszę Norio. – Te wojskowe eksperymenty, o których wspominałeś... To rzeczywiście ich wina, że to tak wygląda?
Cyrus poważnie na niego spojrzał. Westchnął, po czym zaczął błądzić wzrokiem po opuszczonych budynkach.
– Jakże inaczej, a co innego niby... – po chwili przytaknął. – Może wtedy nie rozumiałem tego naukowego bełkotu, ale ci nie bawili się tylko nami... Bawili się czymś więcej.
– Zatrzymali tutaj czas czy co?! – wtrąciła bardzo zaskoczona Edith.
– Raczej nie... – zaprzeczył, bo sceptycznie był do tego nastawiony. – Kurz i osad wskazują na coś innego. Zresztą powiedziałem... BAWILI SIĘ. Tymi zabawami najwidoczniej coś napsuli. Dokładnie nie wiem co, bo wtedy mnie już tutaj nie było, ale pewnie dzisiaj się przekonamy.
![](https://img.wattpad.com/cover/349486717-288-k803229.jpg)
CZYTASZ
Czerwone Zło - mroczne początki
Ficção Científica- Nie tak miała wyglądać ta wycieczka... Gdzie się wszyscy podziali? Coś mnie ominęło? Tak właśnie zaczyna się przygoda Edith - od niemiłej niespodzianki. W zrujnowanym mieście jednak poznaje intrygującego mężczyznę, który przedstawia się jako Numer...