Rozdział 5

1.3K 59 3
                                    

Hayley

- Przyniosłam ci kawę. – Informuje mnie wsiadając na miejsce pasażera. Przechylam lekko głowę w bok dalej się w nią wpatrując. – Czarna ja twoje serce albo dusza jedno z tego na pewno. – Robi przerwę żeby pokiwać głową i zamknąć drzwi. – I słodka jak soki z twojej cipki. – Dodaje z figlarnym uśmiechem.

Przewracam na nią oczami i biorę kawę by od razu upić łyk. Jednocześnie obserwuje jak Nealie rozsiada się wygodnie na fotelu wpatrując się we mnie jakbym obiecała jej spróbować moich soków.

- Nie dam ci się wylizać. Przestań tak patrzeć. – Mówię śmiertelnie poważnie patrząc jak rudowłosa przeklina bezgłośnie.

- W końcu nadejdzie taki dzień, że nie będziesz w stanie mi się oprzeć. – Mruga okiem

- Nigdy nie powiedziałam, że mogę się tobie oprzeć tylko, że nie dam ci się wylizać. W samochodzie. Przy ludziach. – Powiedziałam pokazując ręką dookoła nas.

- Czyli mam większe szanse niż Spencer.

- Słucham? – Spytałam zdezorientowana. Co on ma do naszej rozmowy?

- Oh już nie udawaj. Frank powiedział jaki intensywny trening miałaś. – Powiedziała uśmiechając się z błyskiem w oku na koniec jeszcze kręcąc biodrami.

Potrząsnęłam głową na jej słowa woleć nie ciągnąć tematu. Z Alie nie wchodzi się w takie konwersacje na dłuższą metę.

- Przypomnij mi proszę czemu ja jeszcze cie nie zabiłam? – Spytałam przymykając powieki.

- To proste kochasz mnie. – Odpowiedziała wzruszając ramionami.

- Toleruje. – Poprawiłam ją otwierając oczy.

- Dobra nieważne. – Powiedziała zabierając włosy z twarzy. – Powiedz lepiej czy coś ciekawego widziałaś po zainstalowaniu kamer.

Westchnęłam przecierając twarz. Niczego się nie dowiedziałam. Dosłownie. Zmarnowałam półtora dnia, żeby patrzeć jak podpisuje jakieś papiery, chodzi po gabinecie i jak śpi. Na biurku. A dokładniej na laptopie.

Nawet się umyć nie poszedł tak jak sądziłam, że zrobi. Była to zdecydowanie najnudniejsza obserwacja w dziejach mojego istnienia. Sądziłam, że chociaż zobaczę jak pokojówka mu obciąga ale najwyraźniej Wood jest pracoholikiem.

- Wiem tylko tyle, że lubi krążyć po gabinecie, podpisywać papiery i pić Whisky. – Zerknęłam na nią widząc jak marszczy brwi.

- Żadnego obciągania? – Spytała na co pokręciłam przecząco głową, a Alie zmarszczyła jeszcze bardziej brwi przekrzywiając głowę w bok. – Żadnego rżnięcia? Nawet robótki ręcznej?

- Nie, nie i jeszcze raz nie. – Powiedziałam patrząc jak jej twarz przechodzi z szokowanej do zawiedzionej. Cała Nealie.

- Chociaż powiedz, że Dori się czegoś dowiedział. – Popatrzyła na mnie z nadzieją.

- W zasadzie to się jeszcze nie odzywał, a ja postanowiłam dowiedzieć się od źródła moich ostatnio nudnych dni. – Powiedziałam zrezygnowana.

- Umówiłaś się z nim na spotkanie? – Spytała wyginając brew.

- Nie. Spotkam go przypadkiem. – Mrugnęłam do niej okiem na co się uśmiechnęła.

- Wiesz, że jeśli robi interesy z nim będzie trzeba się dowiedzieć co ich łączy, a potem dla dob...

- Jeśli z nim pracuje sama go przesłucham. – Przerwałam jej stanowczo. – Mimo, że wątpię w to, że z nimi pracuje Mistrz był za elegancko ubrany. – Stwierdzam.

Zero  [WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz