Rozdział 7

1.2K 57 3
                                    

Hayley

Przetarłam twarz dłonią wzdychając jednocześnie. Obrałam się o krzesło i zerknęłam na zakneblowanego mężczyznę przede mną, który postanowił uprzykrzyć mi jeszcze bardziej wieczór. Świat byłby znacznie lepszy, gdyby postanowił gadać. 

Nealie znalazła go w opuszczonym magazynie oddalił się od swojego Mistrza co wcale nie jest dziwne. Mouse byli na ich rozkazy, byli stworzeni, aby im służyć, oddać z nich życie, czy nawet znieść najgorsze tortury za nich.

Co jednak bardziej mnie zdziwiło to, że zdradził swojego Mistrza. Było ich tam znacznie więcej niż powinno i to na pewno jeden z nich miał informacje, które mogą mnie zainteresować, ale wszyscy milczeli. Chyba że przypadkiem zabiłam osobę, która ma informacje.

Gdybym nie potrzebowała informacji na temat jego Mistrza już dawno odcięłabym mu głowę i lewą rękę, na której ma tatuaż z symbolem Mistrza, do którego należy. Były one różne ten przedstawiał pentagram jakby miał symbolizować, że osoby noszące go są niebezpieczne niczym sam szatan. 

Prychnęłam na te myśl. Pamiętam go, już raz z nim walczyłam, kiedy byliśmy dziećmi, a raczej, kiedy ja byłam dzieckiem. Przyjrzałam mu się uważniej lustrując jego wygląd. Szatyn o piwnych oczach, z ostrymi rysami twarzy, połamanym nosem, rozciętymi wargami. Westchnęłam powoli tracąc już cierpliwość na jego milczenie. 

- Więc jak będzie? - Spytałam przecierając oczy by po chwili sobie przypomnieć, że moje dłonie są pokryte krwią jak i teraz również moje powieki. - Powiedz mi po prostu, gdzie jest Mario i wszyscy rozejdziemy w swoje strony.

- Nazywam się Trzysta Sześćdziesiąt Osiem służę mojemu Panu aż po kres moich dni. Wole zginąć niż coś ci powiedzieć Księżycu. – Wyrecytował formułkę, którą każdy z jego sługusów zna na pamięć używając również tego przezwiska. Dawał mi do zrozumienia, że doskonale zdaje sobie sprawę kto znajdował się naprzeciwko niego. 

Wiesz, dlaczego nazywam cię Księżycem? ...

Pokręciłam lekko głową chcąc pozbyć się jego głosu z mojej głowy. Nienawidziłam takich momentów, kiedy wspomnienia z nim w roli głównej wracały. Chciałam wtedy roztrzaskać sobie głowę tylko po to, żeby nie słyszeć jego głosu. Spojrzałam na mężczyznę podejmując decyzje.

- Dobra jak sobie życzysz. – Wstałam z krzesła kierując się do mojej torby. 

Rozpięłam ją wyciągając z niej dwa długie gwoździe oraz kable rozruchowe. Odłożyłam je na bok i podeszłam do mężczyzny z gwoździami jednym szybkim ruchem wbijając mu je w nogi. 

Obserwowałam jego twarz kiedy gwoździe przebiły jego nogi. W oczach pojawiły się malutkie iskierki. Oh chyba nasz żołnierz odczuwa ból - pomyślałam. Dobrze wtedy będzie łatwiej go złamać. Podłączyłam sprawnie kable. Podłączyłam lampkę stojącą na podłodze następnie usiadłam z powrotem na krześle.

- Wiesz, że odkąd uciekłam byłam w stanie dowiedzieć się strasznie dużo o świecie, byłam nawet w stanie oglądać filmy. Moim ulubionym jak na razie chyba jest Uprowadzona. - Powiedziałam wiedząc doskonale, że prawdopodobnie nigdy nie widział na oczy tego filmu czy jakiegokolwiek innego. - Jest akcja, dużo akcji w zasadzie, ale jest ten jeden moment, kiedy główny bohater znajduje faceta, który porwał mu córkę i go przesłuchuje. Zrobiłam to samo co ja tobie teraz. Jebnął go prądem.

Zanim zdążył pojąć moje ostatnie słowa włączyłam przełącznik lampki i patrzyłam jak jego ciałem wstrząsają drygawki przez przechodzący przez nich prąd. Jego podtrzymywane krzyki brzmią prawie jak kołyska dla moich uszu. 

Zero  [WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz